Wątek: Narrenturm
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2015, 05:39   #36
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Tydzień w obozowisku wiedźm Klara spędziła przyjemnie, choć pracowicie. Jedynie wieczory nie należały do najprzyjemniejszych. Dostawała gęsiej skórki za każdym razem gdy wiatr hulał w jarze, przypominając upiorne wycie potępionych. Wiedźmy okazały się nie tak straszne jak je malują. Były nawet miłe, gdy je lepiej poznać, chociaż nie wolne od wad. Powoli dziewczyna przełamywała swój opór, zaczęła coraz bliżej przyglądać się ich zachowaniu, oraz wieczornym rytuałom. Rozpoznawała niektóre z ziół oraz liści, których używały, ale nie była w stanie wskazać ich praktycznego zastosowania poza walorami kulinarnymi. Sama miała wrażenie, że jest przez nie szanowana. Pewnie miało to coś do czynienia z aktywnym procesem składania krasnoluda. Wkrótce przekonała się, że miała racje.

***

Podczas przymusowego obozowania na, jak nazywały to wiedźmy, “Świętej Ziemi”, Klara większość czasu dzieliła na opiekę nad rannymi, zbieranie ziół po okolicy oraz obserwowanie wiedźm. Okazało się, że ich wiedza, chociaż zapewne niepodparta żadnymi doświadczeniami albo studiami, była niesamowita. Już w Altdorfie dziewczyna z wypiekami słuchała o możliwościach magicznych ziół czy eliksirów. Teraz mogła przyglądać się jak takie powstają bez pomocy skomplikowanych składników czy labolatoryjnych alembików. Próbowała kilka razy podpytać się o specyfikę wykonywanych przez nich działań albo składników poszczególnych wywarów, ale najczęściej natykała na ścianę milczenia i złośliwości ze strony rudowłosej. Ewentualnie pijackiego bablania najstarszej z nich. Najbardziej jednak fascynowała ją jednak ta najmłodsza, blondwłosa i to czego dokonała w dniu ich spotkania. Wyczekała wiec moment gdy ta będzie sama w otoczeniu zwierząt. Ostrożnie podeszła do niej.
- Witaj, mam nadzieję, że nie przeszkadzam? -
Lisio lica wiedźma uprzejmie się uśmiechnęła. - Witaj medyczko. Gdzie studiowałaś? Poskładałaś khazada niemal książkowo. Gratulacje. Byłam pod ogromnym wrażeniem gdy zastosowałaś analizę złamania pierwszy raz zastosowaną przez mistrza Johana Brauna* profesora na Universytecie Nuln. Widziałam to na własne oczy. I obydwa zabiegi były niemal takie same. Młoda wiedźma się rozmarzyła. - Na imię mi Selena, a ty jak się nazywasz?
- Klara, chociaż możesz mi też mówić Klaus, przywykłam. - odparła dziewczyna rumieniąc się jak podlotek po tym komplemencie. Dlatego dopiero po chwili zorientowała się w tym co usłyszała. Zrobiła wielkie oczy i przyjrzała się młodej wiedźmie - Zaraz, Brauna? TEGO Johana Brauna, słynnego medyka i chirurga? To by musiało znaczyć, że masz ponad 250 lat?!
Młoda wiedźma uśmiechnęła się niewinnie, po dworsku udała zakłopotanie, Klara miała wrażenie jak by ponownie trafiła na salony i zadała niezręczne pytanie. Po chwili powróciła do tematu, który ją bardziej zajmował. - Bergard Kurzenbach** nieco usprawnił owe metody stosując prostą magię. I jak zapewne wiesz wyleciał za te praktyki z Universytetu Marienburg. Utracił szacunek, mimo że jego metoda była znacznie skuteczniejsza. Cóż, ludzki strach jest silniejszy od logiki. Choć Klaro, pokażę ci jak tę metodę zastosować nawet bez magii. - Selena poprowadziła Klarę do jednego z szałasów. Tam na kawałku nogi zaczęła pokazywać Klarze nowatorskie metody. Na początku Klara przeżyła szok na widok wiszących pod strzechą kończyn, wnętrzności i innych szczątków ciał. Dopiero gdy dotknęła okazało się, że nie są to prawdziwe części ciał, a wiernie je naśladujące konstrukcje z wosko podobnego materiału.
Selena z pasją w oczach dzieliła się swoją wiedzą na temat chirurgii.
- To jest niesamowite! - westchnęła z iskierkami w oczach po kilku godzinach przyspieszonego kursu obfitującego w wiele praktycznych aspektów jak i solidnej dawki teorii. Była pewna, że nie zapamiętała wszystkiego, ale nawet jeżeli będzie sobie mogła przyswoić chociaż połowę tej wiedzy to jej umiejętności powinny znacznie wzrosnąć. Przeklinała teraz, że nie ma pod ręką pióra, inkaustu i odrobiny papieru by zapisać co ważniejsze spostrzeżenia. - To może znacznie zmniejszyć liczbę przypadków śmiertelnych, a i o beznadziejnych pewnie szybko byśmy zapomnieli. To niesamowite, czemu nie uczą tego na akademiach?!
Zachowywała się jak typowa młódka, która odkryła niesamowity skarbiec tego, czego akurat pożądała. Klara uwielbiała się uczyć. W porównaniu do pozostałych żaków traktowała to jako przywilej i niesamowitą szansę życiową. Dlatego starała się chłonąc wszystko jak gąbka. Nic dziwnego, że wsłuchiwała się w wiedźmę niczym w wyrocznie medyczną. Chociaż nie sygnowała swoich umiejętności żadnym dyplomem czy tytułami to biła od niej taka pewność i wiedza, że przyjmowała jej słowa bez podważania. Nawet gdyby założyć, że była w stanie to zrobić.
- Mówisz, że przy pomocy magii, można by zrobić to wszystko wydajniej? Tak jak poradziłaś sobie z elfem?
Selena na chwilę zamilkła, jak by się zastanawiała nad odpowiedzią, bardziej rozważając ile może powiedzieć.
- Przypadek elfa jest odrębny i nie ma tu nic ze sztuki leczenia. Przedmiot, który nosi przy sobie jest więzieniem potężnego demona khorna. Jednak z jakiegoś powodu jeszcze nie przejął kontroli nad elfem i na pewno nie jest to zasługa elfiej silnej woli. Ten demon w normalnych warunkach z pewnością by mnie pokonał, ale coś mocno ogranicza jego moc. A medycyna wzmacniana magią na pewno jest bardziej wydajna, a czasem nie da się leczyć bez jej użycia.
- Czyli… tamtego wieczoru - analizowała dziewczyna. - Toczyłaś bój z tym demonem, przy pomocy magii, mam rację?
W głosie dziewczyny wyraźnie zachwyt przeważał nad strachem. Jednak pod wpływem spojrzenia Seleny, zrozumiała jak głupio się zachowała.
- Wybacz, nie chciałam, żeby tak to zabrzmiało. Po prostu odkąd pamiętam fascynowała mnie magia, historie o potężnych czarodziejach mogących dokonać rzeczy, zdawało by się, niemożliwych. Od ojca słyszałam, że to zwykłe brednie wymyślone przez dziadów proszalnych na zyskanie kilku dodatkowych monet, ale będąc w Altdorfie miałam z nią bliższy kontakt, niż mogłabym zamarzyć. Te wszystkie tajemnicze kolegia, sztuczki, wróżby. Zawsze byłam łatwowierna w tych sprawach. Magia fascynuje mnie i napawa przerażeniem jednocześnie. Mimo to zazdroszczę tym, którym udało się ją obłaskawić. Ja mogę tylko pomarzyć by wyglądać tak dobrze jak ty gdy osiągnę połowę tego wieku. - Dodała na końcu uśmiechając się serdecznie, a z drugiej strony w głowie zakołotałą się myśl. “Skoro Selena ma ponad 250 lat to ile mogła mieć ta starowinka?”
Selena na moment spoważniała, przez tą chwilę przybrała surowy wyraz twarzy po chwili jednak znów się uśmiechała serdecznie. - To nie była walka, to była ofiara. Ten demon… on pożarł kawałek mojej duszy w zamian za duszę elfa, którą pochłonął i wypluł. Elf, to może się okazać, że przejdzie na stronę chaosu. Tego nie wiem na pewno, ale nie mogę wykluczyć. Mówią, że elfy są z natury dobre, jednak zło i potęga zła kusi je tak samo jak ludzi. Jedynie na khazadach można polegać, są pazerni i przesadnie honorowi, ale by przejść na stronę chaosu muszą zginąć by wolą złego maga zostać przemienionym w sługi chaosu.
Po chwili milczenia Selena powróciła do jej ulubionego tematu. - Klaro, mówiłaś, że ciekawi cię magia. Gdy będziesz miała wolę do nauki, jeśli potrafisz to odszukaj mnie, a będę cię uczyć.

***

Tak więc obie młode, przynajmniej z wyglądu, dziewczyny złapały wspólny język. Klara mogła godzinami słuchać wywodów odnośnie starych mistrzów sztuki medycznej poznanych jeszcze w trakcie studiów albo odkrywać skuteczne metody zwalczania niektórych chorób, radzenia sobie z popularniejszymi ranami czy dodatkowe zastosowania dla niektórych gatunków ziół. W zamian medyczka przekazywała najnowsze osiągnięcia medycyny w tym wiele interesujących Selenę zagadnień na temat traktowania chorób, wykorzystania mieszanek mikstur czy nawet usuwania niechcianych ciąż. Wyrażała dziwne zainteresowanie zwłaszcza tym ostatnim. Nie dziwota, przy kotle wisiał cały pęk ziół używanych przy takich i podobnych operacjach. Zapewne całą trójka wiedźm czerpała z tego spore zyski.
Wkrótce naturalnym widokiem były obie dziewczyny żywo dyskutujące lub uśmiechające się do siebie. Klara jednak nie mogła sobie pozwolić wyłącznie na leniuchowanie. W końcu miała dwóch podopiecznych pod swoim bacznym okiem. Tutaj również z pomocą przyszła najmłodsza wiedźma. Jednego wieczora przekazała jej w tajemnicy szczelnie owinięty słoik z błyszczącą maścią. Jeszcze zanim Selena się odezwała, Klara wiedziała, że to będzie ich wspólna tajemnica. Miała dokładnie taką samą minę jak jej konfratrzy po udanym podwędzeniu kilku odczynników z uczelnianych laboratoriów. Już po pierwszym użyciu, rany zaczęły się goić w tempie kilkakrotnie szybszym niż powinny. Maść, zapewne wspomagana magicznie, stała się jej najdroższym skarbem. Nie mogła się doczekać by dokładnie przeanalizować jej skład oraz możliwości. Przy rozcieraniu, w powietrzu unosił się charakterystyczny zapach jałowca, co stanowiło klasyczny składnik dodawany w celu ukrycia zawartości medykamentów. Poza tym dziewczyna wyczuwała nikłą woń roztartego szytnaćca, ale pojęcia nie miała, skąd wiedźmy zdobyły ten jaskiniowy grzyb.
Gdy po tygodniu wykorzystywania magicznej maści na ranach jej towarzyszy, smarowania odleżyn i ogólnego doglądania, byli gotowi do drogi, ruda wiedźma przyglądała się jej podejrzliwie, ale Klara dała pozory jakoby to nic. Głośno wychwalała możliwości współczesnej medycyny i eliksirów zdrowotnych. A to, że były to w większości wywary z mięty, nie musiało nikogo obchodzić. Jej własne problemy minęły bez większych nieprzyjemności. Nadal zdarzały się jej skurcze żołądka, ale pod okiem Seleny i w miarę przystępniejszych warunkach nie obawiała się tak o swoje zdrowie. Młoda wiedźma szybko podłapała jej sposób na… drażliwy problem i obiecała przyjrzeć się nowej metodzie. Jedynym skutkiem obecnego stanu było niesamowite pobudzenie jakie towarzyszyło medyczce.

Przez ten tydzień udało jej się także poprawić stosunki z towarzyszami podróży. Krasnoludy praktycznie codziennie gratulowały jej sprawnego oka i umiejętności, często poklepując ją po barkach i śmiejąc się rubasznie. Wyzbyła się również chłodu w kontaktach z kozakiem, który towarzyszył jej od pamiętnej wyprawy z uchodźcami. Zamiast tego zaczęła doceniać Jaromira za to kim był. Chociaż dość nieokrzesany to jednak o dobrym sercu. Często w wolnych chwilach pomagał jej gdy ćwiczyła z mieczem, ale szybko doszli do wniosku, że lepiej będzie jeżeli pozostanie przy igle i nici. Jego miejsce w galerii chłodu zajął elf. Już wcześniej jego odrętwienie i separowanie się od grupy było dziwne, ale po rewelacjach Seleny, Klara sama zaczęła go unikać. Już wcześniej nie należał do miłych typków. Teraz był po prostu niebezpieczny. Współczuła mu tej samotności.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline