Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2015, 15:55   #31
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Hans Manstein - Sigmar tak chce!


Okazało się, że jednak nie był tak przygotowany do wyprawy jak sądził. Ktoś się nie bał i mu zajumał nieduży tobołek ze śpiworem i całą reszta. Nawet nie wiedział dokladnie kiedy poza tym, że wjeżdżając do zamku jeszcze miał a na pierwszym popasie po jego opuszczeniu już nie. - Okradać kapłana... O tempora, o mores... - gospodarz okazał sie goscinny i serdeczny ale jak widać nie wszyscy jego poddani byli mu zbliżeni charakterem.

Wymiar tego postpku był jednak dla Mansteina dość kłopotliwy i jak najbardziej na co dzień. A dokładniej co noc. Musiał korzystać z uprzejmości elfki i jej zdolności łowczych a w nocy marznąć podczas noclegów zawiniety jedynie w płaszcz i rozwiewane ciepło niewielkiego ogniska. W efekcie Hans był dość markotny. Zwłaszcza, że tego typu problemów nawet jeśli ogólnie się liczył wyjeżdżając na trakt to jakoś po bezpiecznym przebyciu sporego kawałka Imperium, Przełęczy Czarnego Ognia i niezłego kawalka południowych krain tego się jednak nie spodziewał. No i okraść kapłana no... Co za ludzie no...

---


Mimo to starał się nie grymasić i znosić tę niedogodność mężnie jak na kapłana Sigmara przystało. Było to w sumie irytującę i męczące ale dało się uzupełnić przy pierwszej oazie cywilizacji. Niestety rzeczna barka się do nich nie zaliczała. Nazwy jakie wymienił Wolf niewiele mu mówiły. Kojarzył ogólnie coś tam z map czy opisów ale nigdy tam nie był. No i wszelkie jego nauki i szkolenia koncentrowały się głównie na Imperium, jego historii, religii i mieszkańcach. Co się działo i miesciło poza nim kojarzył jedynie mgliście. Skoro zdaje się ich gospodarz zdawał się być bardziej zorientowany starał się go przez parę dni drogi znaleźć okazję by go wypytać dokładniej czego mogą oczekiwać po drodze i jak mają wyglądać miejsca jakie będą mijali. Rozpatrywał je głównie pod względem różnic i podobieństw do tego co znał z Imperium.


---



Atak zaczął się jak zazwyczaj czyli nagle. No prawie, ich elfka okazała się mieć zmysły równie czujne jak to w opowieściach o jej rasie mówiono i zdoałała wypatrzeć niebezpieczeńśtwo. Nawet ona jednak zauważyła je prawie w ostatniej chwili. Hans jak i reszta w pierwszej chwili zaległ na dnie barki by uniknąć pierzastej śmierci. Zrobił to jednak trochę zbyt wolno i niezdarnie a może jakiś strzelający parch miał bardziej pewną rękę lub więcej szczęscia i ostrze strzały rozcięło mu policzek. Poczuł szarpnięcie bólu choć zaraz stłumione przez świeżo wzbudzoną gorączkę bitewną.

Plan Wolfa był dobry. Na tyle na ile mógł być w tak mętnej sytuacji. Jednak nie uwzględniał takich załogantów jak on czyli bez tarcz i broni strzeleckiej. Z takiej odległości kapłan mógł co najwyżej dalej się kitrać albo pogrozić pięścią przeciwnikowi bo realnie zaszkodzić im nie mógł. Był zwolennikiem osobistego przykładu i walki na bezpośredni dystans. Zaś dwuręczny młot jaki był jego główną bronią niezbyt sprzyjał posiadaniu tarczy.

Widać ten czarodziej, Manfred był w podobnej sytuacji. Hans żałował, że nie może rzucić jakiejś kuli ognia. Tyle co wiedział o czarodziejach to chyba umieli takie rzeczy. No i jeszcze przyzywać nieumarłych albo demony jak te zaprzańce podczas wojny czy własciwie stali rezydenci Sylvani. Najwyraźniej jednak "ich" czarodziej nie znał takich sztuczek skoro się brał za ster a nie za jakieś machanie rękami i mamrotanie. Szkoda. Nie zamierzał jednak tylko biernie się przyglądać.

Ruszył ku rufie i dopadł z drugiej strony za wiosło trzymane już przez czarodzieja. - Na dno! Wystarczy, że za burtę będzie się wychylał tylko jeden! Ja moge to zrobić! - krzyknął do czarodzieja. Uznał, że leżąc czy kitrając się na dnie nadal można trzymać czy sterować wiosłem a to znacznie bezpieczniejsze niż stać na dnie łodzi. A do patrzenia na drogę wystarczyła jdedna głowa która nadawałaby kierunek reszcie która z kolei użyczyłaby swojej krzepy z ramion. Miał nadzieję, że nie musi tłumaczyć czrodziejowi, że nie zgodzi się kitrać na dnie i zasłaniać się chuderlawym Magistrem.

- Kto nie ma tarcz a strzelać nie może niech się przykryje czym się da! - krzyknął gromko na całą łódż. Jego zdaniem skoro nie musieli walczyć w tej chwili a trafiłoby się więcej beztarczowych niestrzelców można było zaimprowizować zasłonę nakrywajc się choćby własnym bagażem. Wówczas istniała szansa, że taka strzała utknie w takiej torbie czy plecaku a przynajmniej osłabi jej pęd i siłę uderzenia. No i taki ekwipunek miał chyba kazdy.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline