Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-04-2015, 15:55   #31
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Hans Manstein - Sigmar tak chce!


Okazało się, że jednak nie był tak przygotowany do wyprawy jak sądził. Ktoś się nie bał i mu zajumał nieduży tobołek ze śpiworem i całą reszta. Nawet nie wiedział dokladnie kiedy poza tym, że wjeżdżając do zamku jeszcze miał a na pierwszym popasie po jego opuszczeniu już nie. - Okradać kapłana... O tempora, o mores... - gospodarz okazał sie goscinny i serdeczny ale jak widać nie wszyscy jego poddani byli mu zbliżeni charakterem.

Wymiar tego postpku był jednak dla Mansteina dość kłopotliwy i jak najbardziej na co dzień. A dokładniej co noc. Musiał korzystać z uprzejmości elfki i jej zdolności łowczych a w nocy marznąć podczas noclegów zawiniety jedynie w płaszcz i rozwiewane ciepło niewielkiego ogniska. W efekcie Hans był dość markotny. Zwłaszcza, że tego typu problemów nawet jeśli ogólnie się liczył wyjeżdżając na trakt to jakoś po bezpiecznym przebyciu sporego kawałka Imperium, Przełęczy Czarnego Ognia i niezłego kawalka południowych krain tego się jednak nie spodziewał. No i okraść kapłana no... Co za ludzie no...

---


Mimo to starał się nie grymasić i znosić tę niedogodność mężnie jak na kapłana Sigmara przystało. Było to w sumie irytującę i męczące ale dało się uzupełnić przy pierwszej oazie cywilizacji. Niestety rzeczna barka się do nich nie zaliczała. Nazwy jakie wymienił Wolf niewiele mu mówiły. Kojarzył ogólnie coś tam z map czy opisów ale nigdy tam nie był. No i wszelkie jego nauki i szkolenia koncentrowały się głównie na Imperium, jego historii, religii i mieszkańcach. Co się działo i miesciło poza nim kojarzył jedynie mgliście. Skoro zdaje się ich gospodarz zdawał się być bardziej zorientowany starał się go przez parę dni drogi znaleźć okazję by go wypytać dokładniej czego mogą oczekiwać po drodze i jak mają wyglądać miejsca jakie będą mijali. Rozpatrywał je głównie pod względem różnic i podobieństw do tego co znał z Imperium.


---



Atak zaczął się jak zazwyczaj czyli nagle. No prawie, ich elfka okazała się mieć zmysły równie czujne jak to w opowieściach o jej rasie mówiono i zdoałała wypatrzeć niebezpieczeńśtwo. Nawet ona jednak zauważyła je prawie w ostatniej chwili. Hans jak i reszta w pierwszej chwili zaległ na dnie barki by uniknąć pierzastej śmierci. Zrobił to jednak trochę zbyt wolno i niezdarnie a może jakiś strzelający parch miał bardziej pewną rękę lub więcej szczęscia i ostrze strzały rozcięło mu policzek. Poczuł szarpnięcie bólu choć zaraz stłumione przez świeżo wzbudzoną gorączkę bitewną.

Plan Wolfa był dobry. Na tyle na ile mógł być w tak mętnej sytuacji. Jednak nie uwzględniał takich załogantów jak on czyli bez tarcz i broni strzeleckiej. Z takiej odległości kapłan mógł co najwyżej dalej się kitrać albo pogrozić pięścią przeciwnikowi bo realnie zaszkodzić im nie mógł. Był zwolennikiem osobistego przykładu i walki na bezpośredni dystans. Zaś dwuręczny młot jaki był jego główną bronią niezbyt sprzyjał posiadaniu tarczy.

Widać ten czarodziej, Manfred był w podobnej sytuacji. Hans żałował, że nie może rzucić jakiejś kuli ognia. Tyle co wiedział o czarodziejach to chyba umieli takie rzeczy. No i jeszcze przyzywać nieumarłych albo demony jak te zaprzańce podczas wojny czy własciwie stali rezydenci Sylvani. Najwyraźniej jednak "ich" czarodziej nie znał takich sztuczek skoro się brał za ster a nie za jakieś machanie rękami i mamrotanie. Szkoda. Nie zamierzał jednak tylko biernie się przyglądać.

Ruszył ku rufie i dopadł z drugiej strony za wiosło trzymane już przez czarodzieja. - Na dno! Wystarczy, że za burtę będzie się wychylał tylko jeden! Ja moge to zrobić! - krzyknął do czarodzieja. Uznał, że leżąc czy kitrając się na dnie nadal można trzymać czy sterować wiosłem a to znacznie bezpieczniejsze niż stać na dnie łodzi. A do patrzenia na drogę wystarczyła jdedna głowa która nadawałaby kierunek reszcie która z kolei użyczyłaby swojej krzepy z ramion. Miał nadzieję, że nie musi tłumaczyć czrodziejowi, że nie zgodzi się kitrać na dnie i zasłaniać się chuderlawym Magistrem.

- Kto nie ma tarcz a strzelać nie może niech się przykryje czym się da! - krzyknął gromko na całą łódż. Jego zdaniem skoro nie musieli walczyć w tej chwili a trafiłoby się więcej beztarczowych niestrzelców można było zaimprowizować zasłonę nakrywajc się choćby własnym bagażem. Wówczas istniała szansa, że taka strzała utknie w takiej torbie czy plecaku a przynajmniej osłabi jej pęd i siłę uderzenia. No i taki ekwipunek miał chyba kazdy.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 10-04-2015, 00:54   #32
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
-Kryć się.. Strzelec - usłyszał Wolfgrimm a zaraz potem rozległ się stukot wbijających się w pokład strzał i głośniejszy huk sternika upadającego na ziemię. Krasnolud spojrzał na strzałę, która wbiła się zaraz obok jego stopy splunął i począł rozglądać się po pokładzie, cala grupa biorąca udział w wyprawie po pierwszym szoku związanym z ostrzałem zaczęła się podnosić z pokładu i organizować.
ci, którzy mieli broń dystansową zaczeli mierzyć w kierunku zielonych pokrak biegających po brzegu, barka była w ruchu, a brzeg był zarośnięty co dodatkowo utrudniało zadanie. Orki są głupie ale w tej chwili mieli wyraźną przewagę, nawet istoty, które są inteligentne na tyle, ze potrafią odróżnić wychodek od miski z żarciem potrafiły by wykorzystać to, że barka wystawiała grupę jak na dłoni.

Wolfgrimm zręcznie złapał drąg pchnięty w jego stronę przez Wolfa i ruszył w stronę burty.
-Psia mać - zaklął, kij nie znajdował oparcia, przez chwilę krasnolud mącił wodę bez szczęścia, jednak w końcu udało się znaleźć oparcie -mamy to, zawołał, osłaniać moje dupsko bo nie chce zginąć od zbłąkanej strzały, wiedziałem, że woda jest domeną ryb a nie krasnoludów - zawołał i splunął w zmącone wody rzeki.
 
piotrek.ghost jest offline  
Stary 10-04-2015, 14:12   #33
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Przycupnięta zza burtą elfka ściągnęła plecak odtroczyła od niego zwykłą drewnianą tarczę i podrzuciła ją Gomezowi.

- Łap, zrób z niej użytek - sama dobyła łuku i nałożyła na niego cięciwę. Wyciągnęła dwie strzały, jedną już nałożyła a drugą zostawiła w ręce. Czekając na znak od Wolfa przygotowała się do strzału. W duchu cieszyła się na tę walkę.

Spływ rzeką stawał się już nudny. Drażnił ją flisak z bliżej nieokreślonych powodów i niecierpliwiła się. Jej ręka nerwowo wystukiwała rytm o burtę, noga tupała wzrok szukał czegoś na brzegu. Tylko Woeddenid uspokajała kobietę. Przytulała się do niej i głaskała ją odpędzając jej złe przeczucia. Zwierze stało się oczkiem w głowie elfki i nie zniosła by jej śmierci zbyt łatwo. Kara klacz o Siobanie przysłużyła się i należało o nią dbać...

...dlatego też Youviel radowała się w duchu, że żaden z koni nie został trafiony. Żaden nie kwilił, chociaż na pewno mogły zacząć się już denerwować. Trzeba będzie je utrzymać w ryzach aby nie zrobiły niczego głupiego.

Na znak elfka wychyliła się zza burty i posłała szybkie dwie strzały, po czym z powrotem się schowała.
 
Asderuki jest offline  
Stary 10-04-2015, 15:03   #34
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Gomez nie był w za ciekawej sytuacji, co prawda żadna strzała go na razie nie trafiła, ale nie miał też żadnej osłony. Przycupnął do desek pokładu i rozejrzał się. W zasięgu jego wzroku była Laura osłaniająca się tarczą i podobnie Youviel. W tym czasie usłyszał rozkazy Wolfa i ruszającego do akcji krasnoluda. Trzeba było odciągnąć uwagę wroga od nich i skupić ich ostrzał w innym miejscu. Szczęściem elfia łuczniczka postanowiła walczyć zamiast osłaniać się i podrzuciła Gomezowi tarczę. Były cyrkowiec zręcznie złapał osłonę i zerwał się na nogi.

-Czarnulka! Trzeba odwrócić ich uwagę, osłaniaj mnie! - krzyknął i z tarczą nad głową pobiegł na dziób.
Chwilę później stał już nad burtą i wykrzykiwał obelgi w kierunku orków - Walcie się matkojebcy! Kij wam w dupę kurwie syny!

Na koniec ściągnął gacie i wypiął goły zadek w kierunku wroga. Głupcem jednak nie był i w każdej chwili był gotów osłonić się tarczą gdyby usłyszał świst strzał.
 
Komtur jest offline  
Stary 11-04-2015, 09:05   #35
 
Narina's Avatar
 
Reputacja: 1 Narina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skał
Podróż przez ostatnie dni była szybka i pasjonuąca niczym nurt wody w rzece. Elenie to jednak nie przeszkadzało na tyle mocno, by musiała się uskarżać. Niestety, wszystko, co dobre, szybko się kończy. I tak pewnego pięknego dnia spokój całej drużyny został zmącony przez krzyk elfki. Po raz kolejny ostroucha zatroszczyła się o rozrywkę dla całej gromadki...
Elena padła na podłogę zgodnie z czyimś poleceniem. Zadziałała automatycznie. Spojrzała na innych. Do chędożonej rzyci goblina! Sternik jak stał, tak padł. Na łajbie podniósł się gwar. Dziewczyna nie miała jak walczyć na dystans, tarczy też nie posiadała. Ukryła się więc tak, żeby nie przeszkadzać innym. Jednocześnie obserwowała wszystkich. Gdyby jakakolwiek jej pomoc była potrzebna, była gotowa na działanie. W międzyczasie elfka strzelała zza burty, a Gomez zaczął pajacować? Elena wyjęła w razie czego linę i kotwiczkę. Trzymała je w pogotowiu.
 
Narina jest offline  
Stary 11-04-2015, 12:30   #36
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Drużynowy cyrulik, a może raczej oprawca, stał na pokładzie wpatrzony w dal rzecznej toni przed nimi nim padły pierwsze strzały. Stał i wpatrywał się, lecz tak na prawdę kątem oka bacznie obserwował swoich nowych towarzyszy, a w szczególności sparchaciałego maga. Rozumiał powody dla których "Wolf" postanowił go wcielić w ich zgraję, ale na Sigmara, niech się okaże przydatny, bo jak Imperium kochał jego użyteczność póki co była znikoma. No, i nie wiadomo było po której stronie stoi, czy Spaczenie nie wkradło się do jego umysłu. Jak to zresztą z magami bywa. Położył rękę na młocie patrząc w niebo.
- Sigmar chroni... - wyszeptał, lecz nie zdążył dokończyć kiedy padł rozkaz Youviel.

- -Kryć się.. Strzelec. - jej głos odbijał się echem, a on już leżał na pokładzie dobywając młota i przeturlał się pod burtę. Szybkie spojrzenie na sytuację. Youviel szykowała się do strzału, towarzysze sięgali po tarcze, Gomez ruszył ściągać na siebie uwagę, a mag od siedmiu boleści postanowił robić za sternika. Nie było czasu do namysłu. Klucząc za zasłoną ruszył na rufę, by w razie czego osłaniać czarokletę przed bezpośrednim zagrożeniem gdyby doszło do walki wręcz. Nie lubił go, ba, nawet się brzydził jego magią, ale barka musiała płynąć dalej. Inaczej, byli jak te kaczki, a byciem kaczką znieść nie potrafił. Nie on, wierny pies Sigmara.
 
Dhratlach jest offline  
Stary 13-04-2015, 01:19   #37
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Zielone ścierwo...cóż innego mogło powitać najemnych na wesołym trakcie? Ostatnimi czasy przeklęte tatałajstwo robiło się wyjątkowo agresywne i szwendało gdzie się dało, szukając okazji do bitki...cud prawdziwy, że nie wyskoczyli z krzaków już wcześniej…

Kucając na pokładzie i osłaniając się tarczą, fanatyczka czuła rosnącą z każdą chwilą wściekłość. Otwarta walka, gdzie dwie strony spotykały się na ubitym gruncie i wrażały w bebechy najróżniejsze narzędzia mordu - czymś takim Laura nigdy nie gardziła, ba! Sama często prowokowała podobne sytuacje. Uziemiona i ostrzeliwana przez wroga czającego się bezpiecznie poza zasięgiem jej korbacza...jakże tego nienawidziła!
Żeby zająć sie czymś konkretnym, doskoczyła do nożownika. To co robił przyprawiało kobietę o konsternację, lecz czego innego mogła się po nim spodziewać?
Braku werwy i entuzjazmu nikt nie mógł mu zarzucić.
A za ”Czarnulkę” rozliczą się przy okazji...
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 13-04-2015, 10:38   #38
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Nie trzeba było Galvinowi czegokolwiek dwa razy powtarzać. Zdjął z pleców swoją tarczę, bo a nóż ktoś z niej będzie mógł skorzystać, po czym chwycił w dłonie przerośniętą kuszę, którą targał ze sobą. Padł za burtę i kręcąc korbą jak szalony naciągnął stalową cięciwę. Odchylił wieko pudełka z bełtami i wyjął jedną sztukę układając ją w łożu.
Nie był dobrym strzelcem. Zawsze wolał komuś po prostu przyładować w papę. Jednak wziął podarek jaki mu dano. I policzkiem dla darczyńcy byłoby podarku nie używać.
Palcem wskazującym Galvin przekręcił kołek blokujący mechanizm spustowy. Nieprzyjemne metaliczne szczęknięcie poniosło się po barce. Piwowar wziął parę głębokich wdechów i wychylił się ponad burtę. Wziął orka na cel. Zamontowana przy celowniku podziałka mówiła mu jaką ma nanieść poprawkę na odległość. Przycelował...
I tak pewnie elfica pierwsza go ustrzeli, pomyślał Galvin.
Pozostawało wystrzelić do następnego, który się pojawi... albo tego który tam stoi, jeżeli Youviel się nim nie zajmie. Albo schować się i czekać na rozkaz do salwy. Ech. Rozgardiasz straszliwy tu mamy nie ma co.
 
Stalowy jest offline  
Stary 13-04-2015, 22:56   #39
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
Na czas podróży po rzece Gottfried zrezygnował z noszenia zbroi płytowej. Nie umiał pływać, więc zdecydował się na kompromis między ochroną a wagą w postaci czarnej skórzanej kurty, koszulki kolczej i czepca kolczego tej samej barwy. Gdy rozbrzmiało ostrzeżenie rzucił się na pokład i sięgnął po tarczę. Widząc padającego flisaka pchnął ją ku Elenie a sam podczołgał się i zabezpieczył ciało żeby nie wpadło do wody. Później odprawi odpowiednie obrzędy pogrzebowe.
Następnie sięgnął po łuk. Zakładając cięciwę rozejrzał się i stwierdził że zrobiło się niezłe zamieszanie. O ile większość bez słowa zaczęła wykonywać rozkazy rittera Wolfganga, to kapłan Sigmara zaczął przepychać się przy rumplu i wykrzywiać polecenia. Orkowie może byli głupi ale nie ślepi czy głusi, a zwracanie na siebie ich uwagi nie należało do mądrych posunięć. Elfka i krasnolud zdążyli już wystrzelić, nim skończył przygotowania. Patrząc na Gomeza zwracającego na siebie uwagę strzelców pomyślał że orkowie mogli postąpić tak samo. Uważnie rozejrzał się po brzegu rzeki przeciwległym do tego z którego strzelano, ale zdecydował nie ufać tylko własnym oczom.
– Pani Youviel, spojrzyj proszę też na drugi brzeg. - powiedział do elfki – Wolałbym żebyśmy nie zostali wzięci w krzyżowy ostrzał.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche
Balzamoon jest offline  
Stary 16-04-2015, 22:10   #40
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Barka płynęła powoli, a przyczajony ork stał oczekiwał najmniejszego błędu ze strony najemników. Ci jednak byli doświadczeni, i wiedzieli że bezczynność nie pomoże im. Plan został szybko opracowany, i choć nie był doskonały trzeba było zacząć działać. To co wydarzyło się parę chwil później można by opisywać wieloma słowami. Oficerowie, kapitanowie wielu oddziałów mogli by brać przykład ,z tej harmonijnej współpracy jaka wynikła pomiędzy tą zbieraniną indywiduów. Bardowie, poeci z pewnością ujęli by owe wydarzenia znacznie piękniej, okraszając każde działanie wieloma metaforami. Jednak gdyby miał tym się zając słynny Adam Dichter, całe te wydarzenie ujął by tak:

Natenczas Gomez wypiął jego goły zadek
Licząc, że ork ma refleks niczym ślepy dziadek
Chcąc swego wroga uwagę odwrócić sprytnie
Wówczas to elfka zaczęła działać aktywnie
Chwyciła swój łuk długi i wymierzyła
A strzała idealnie wówczas go trafiła
Wbiwszy mu się głęboko w obie jego stopy
Pozbawiając go już zwinności antylopy
Krew trysnęła z ran dookoła; ork ryknął
A potem w ułamku chwili nagle zamilknął
Bowiem krasnolud wystrzelił ze swojej kuszy
Bełt sprawił, że ork więcej się już nie poruszył
I choć ork z wyglądu przypominał jeża
To wszyscy pamiętać będą tyłek Gomeza


Gdy wszyscy już się spodziewali ataku ukrytej hordy zielonoskórych, do uszu wszystkich dobiegł dźwięk rogu. Długi, ciągły a towarzyszyły temu pomruki, warkoty rozlegające się po całym lesie. Krasnoludy poznały ów dźwięk. Orki dawały znak do odwrotu. Powód takiej decyzji nie był jasny dla wszystkich, lecz najważniejszym było, że ich podróż mogła toczyć się dalej.

Jak się okazało sterowanie barką nie było takie ciężkie, i wspólnymi siłami grupa dobiła do docelowego miejsca ich podróży. Znajdowali się na szlaku głównym parę mil od Mentredy, lecz to nie ta wioska była ich celem. Bowiem znajdowała się na południe od nich, a najemnicy musieli ruszyć na zachód, w kierunku małej mieściny Alynd. Do niej mieli dotrzeć późną nocą.

14 Vorhexen 2522

Nastała już noc i księżyc wysoko świecił na niebie. Ono było przejrzyste i gołym okiem można było spoglądać na świecące się dość jasno gwiazdy. Zimny wiatr uderzał raz po raz w twarze wędrowców, dla których dotarcie do jakiejś cywilizacji wydawało się lepszym pomysłem, niż spędzenie nocy pod gołym niebem.
Niestety ten plan musieli odłożyć na później bowiem w oddali dostrzegli płomienie. To było Alynd, które płonęło. Domy, drewniana palisada wszystko stało w płomieniach.


Wolf nie wiele myśląc posłał elfkę na zwiady, którą miał ubezpieczać Lotar. Dwoje zwiadowców ruszyło więc pod osłoną nocy dowiedzieć się co się tam stało. Choć człowiek ledwo nadążał, za poruszającą niczym cień Youviel, to nie zgubił jej. Faktem było, że parokrotnie już myślał że ta gdzieś zniknęła w odmętach nocy, lecz za każdym razem dostrzegał jej sylwetkę. Osada jak się okazało została zaatakowana przez orki. Dwudziestu wojowników wciąż dobijało rannych lub umierających. Nikogo nie zamierzali zostawić przy życiu. Nie zamierzano brać jeńców. Zielonoskórzy urządzili sobie krwawą łaźnię z Alynd, i o świcie nie pozostanie z niej nic, poza kupą popiołu i masy, martwych ludzkich ciał.

Youviel podkradła się najbliżej jak się dało, każąc Lotarowi ubezpieczać ją z daleka. Widziała wszystko aż nazbyt dokładnie. Także kilkoro małych dzieci, które czekały na swój koniec. Pilnowane przez gobliny, klęczały na kolanach, czekając aż ich głowy zostaną ścięte i nabite na pal. Jeśli miały przeżyć trzeba było szybko wrócić do Wolfa i przypuścić atak.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172