Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2015, 20:19   #17
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację

Wkroczyła do namiotu zaraz za Avą, ciągnąc Czyraka za łokieć. Odczekała, aż thain zamieni kilka słów z Thorbaldem i aż poła zasłaniające wejście uchyli się ponownie i do zebranych dołączy szlachetny przybysz z Dali. Zżymała się i wściekała, że przed własnym krajanem potrzebuje cudzoziemca, który choćby i milczeniem poświadczy jej prawdomówność. Bo że potrzebowała obecności Mikkela, nie miała żadnych wątpliwości. Rathar w jej ocenie bardziej wierzył temu cudzoziemcowi niż jej - posłańcowi Beorna. Ava też nie widziała jej pierwszy raz w życiu, a i słyszała zapewne swoje. Edda zapracowała sobie na swoję opinię - uczciwie i latami.
Puściła na chwilę ramię Czyraka i obciągnęła materię na swoim rękawie, tak żeby błękitna krajka przewiązana na ręce była lepiej widoczna. Skłoniła jasną głowę przed góralem i nieco niżej przed Avą.
- To nie były gobliny. I nie uciekli do Mrocznej Puszczy - przekazała na początek główny efekt przesłuchania, by zaraz przejść do szczegółów. Urwała, by oddać głos Mikkelowi, bo może dostrzegł coś, na co ona nie zwróciła uwagi.
Czyraka ponownie złapała za łokieć i nie puszczała już ani na moment, jakby się bała, że jej ucieknie. Co jakiś czas mężczyzna poruszał się niespokojnie w jej uścisku, i wtedy spomiędzy przepoconych skór okrywających starego wagabundę buchała wwiercająca się przemocą w nozdrza woń. Eddzie za każdym razem zaczynały łzawić oczy.

Ava nie zastanawiała się długo. Poprosiła zebranych o ściganie Cendryka, a Czyraka obrzuciła sceptycznym spojrzeniem. Starzec drgnął, spod skór znów dobyły się wyziewy godne legowiska trolli albo gniazda ponurych jastrzębi. Edda wstrzymała oddech.
- To oszust, łotr i prawdopodobnie szpieg - orzekła thain Ava.
Edda nie zamierzała nikomu wpierać, że muł jest koniem pełnej krwi. I tak czuła, że balansuje na cienkiej linie.
- Ten oszust, łotr i prawdopodobnie szpieg będzie pod moją opieką. Zanim wyruszymy, odda na twe ręce złoto, które dostał za sprzedanie ziomka obcym, jak mu nakazał aethel Mikkel. Obiecał też, że gdy pościg się skończy, powróci tutaj i odda się do twojej dyspozycji.
Ścisnęła mocno ramię Czyraka, jakby tym sposobem mogła wydusić z niego potwierdzenie swoich słów.
Gdy jednak ten, czy to pod spojrzeniem Rathara, czy może Avy, czy nawet Irgun, poza kiwnięciem głową nie wypowiedział ni słowa, głos zabrał Dalijczyk:
- Zna on tych bandytów od kilku miesięcy najmniej. Mógł u nich zimować. Wie, gdzie ich kryjówki mogą być. A szpiegiem jeśli jest to - tu obrzucił Czyraka raczej smutnym spojrzeniem - to wyłącznie swoim własnym. Wie, że wyrok na Carrock bardziej mu zaszkodzi niż niechęć klanu Viglunda. Jestem za tym by nam towarzyszył w pościgu pod kuratelą Łotrzycy. A oto czego się od niego dowiedzieliśmy.
I tu Mikkel nader szczegółowo opisał przebieg rozmowy, jedne co pomijając to własne nie do końca jeszcze wyklarowane rozważania co do motywacji Czyraka. Edda przestała słuchać relacji, którą sama już przekazała, godząc się pogodnie z faktem, że dla jasności sprawy i komfortu ducha obecnych aethel Mikkel musi wyraźnie powtórzyć to samo jeszcze raz. Niech powtarza, Edda była mu bezbrzeżnie wdzięczna za poparcie, bez niego jej improwizowany na szybko plan odbiłby się od niechęci Avy. Ścisnęła Czyrakowy łokieć i mrugnęła do wagabundy porozumiewawczo. A potem uraczyła Wszędobylskiego triumfalnym, nieprzytomnie szczęśliwym uśmiechem i bezczelnym spojrzeniem. Bo już była pewna, że choćby góral wylazł z siebie, już jej się tak łatwo nie pozbędzie i nie zostawi za sobą. Udało jej się w końcu przykleić do jedynej osoby, która dawała szanse na odnalezienie straconego artefaktu, a Ava dzięki wstawiennictwu Mikkela przyklepała ten stan rzeczy. Odprowadziła wzrokiem Czyraka, składającego złotą monetę na ręku thain Avy. Zadowolony uśmieszek zniknął jej z ust, zastąpiony twardym, zimnym gniewem. W spokojną relację Dalijczyka wciął się nagle jej lodowaty głos.
- Drugą monetę również, Czyraku - warknęła ostro. - Aethel Mikkel jest szlachetny i majętny, mógł się nie doliczyć, ale ja patrzę na wszystko, co robisz. Dałam za ciebie słowo. Cofnę je, jak jeszcze raz spróbujesz zrobić ze mnie idiotkę. Bo chyba nie chcesz mi powiedzieć, że nie odebrałeś drugiej części zapłaty, gdy napastnicy opuszczali namiot?

Zaatakowany mężczyzna przełknął głośno ślinę. Milczał. Edda podeszła, by spojrzeć mu w oczy. Wściekłość już z niej schodziła, rysy twarzy znów się wygładziły.
- A jednak…?
- Nic więcej nie dostałem. Cendryk rzekł, że kiedyś tam, później…
- Z całym szacunkiem do osądu Mikkela i twojego, Eddo - Irgun pokręciła głową, spoglądajac na Awę, jakby u starszej kobiety szukała potwierdzenia - ale zabierać ze sobą tego człowieka… którego kiedyś nazwałabym być moze bratem, a dziś jedynie - kimś, z kim wstydzę się dzielić plemię… - uniosła głowę i dokończyła mocniej - To jak zabierać wściekłego psa na polowanie, albo żywą żmiję w kieszeni trzymać. Przydać się może, jak desperackie okoliczności przyjdą. Ale większa szansa, że nas bez ostrzeżenia ugryzie...
Edda miała taki wyraz twarzy, jakby zobaczyła Irgun pierwszy raz w życiu, i nie był to widok, który przypadł jej do serca. Coś jadowitego cisnęło się jej na usta, ale zmilczała. Zawisła na Wszędobylskim pytającym spojrzeniem.
- Irgun z domu Beorna - ozwał sie Mikkel i skłonił nieco jakby na powitanie przed beorneńską łowczynią i zaklinaczką zwierząt - Wszystko co mówisz jest prawdą jaką i ja widzę. I pewien, jestem, że się nie mylisz. Gdy zajdą okoliczności, nawet teraz, słysząc naszą rozmowę, Czyrak nie zmieni swojej natury i ugryzie. Ale nie o komfort i bezpieczeństwo łowcy w tym polowaniu idzie. Jeśli Cendryk z sierpem zdoła dotrzeć na ziemię Viglunda, dolinę Anduiny może czekać kolejna waśń i wojna domów. A Czyrak jest ryzykiem, które możemy podjąć by temu zapobiec.
- Nie będziemy w stanie ścigać kogokolwiek z cierniem w boku, kóry być może będzie opóźniał każdy nasz ruch. - Irgun zaplotła palce; widac było, że dyskutowanie z podjętą przez resztę decyzją nie jest dla niej ani łatwe, ani przyjemne. - A i jego samego narazimy. Kimkolwiek jest Cendryk, kogoś kto zdradził jego plany będzie chciał na początku uciszyć. Poddaj się osądowi Beorna, Czyraku - zwróciła się do mężczyzny. Udowodnisz tym swoją dobrą wolę i nikt nie zarzuci ci mataczenia. A o kryjókach i szlakach możesz nam opowiedzieć, czy mapę narysować. Niech starszyzna decyduje o twym losie; w drodze nie będziesz miał pewności, że twoje racje i czyny zostaną należycie zrozumiane - rzuciła mężczyźnie ciężkie spojrzenie, jakby miała się w nim zawrzeć dobitna sugestia, co czeka niewiernego klanowca w towarzystwie Irgun - Ale postąpię tak, jak uradzą Awa i Beorn - pochyliła lekko głowę - Chciałam tylko, by to, co mówi mi serce było wszystkim znane.
Rathar w skupieniu wysłuchał słów Mikkela i Eddy, kiwając głową jakby do siebie. Patrzył w tym czasie tylko na jedną osobę, nie spuszczając zeń spojrzenia niechętnego w najlepszym przypadku, wrogiego w najgorszym. Wbrew obawom Łotrzycy to nie była ona, a Czyrak. W dalszej dyskusji także przez dłuższą chwilę udziału nie brał, coś sobie w głowie układając. Wreszcie zapadła cisza, na sekundy krótkie, gdzie zrozumiał, że to na niego czekano. Uznał, że zrozumienie tegoż faktu przełoży na później i zamiast dalszych dumań, odezwał się.
- Nie chcę podróżować z tym człowiekiem - oznajmił, podchodząc bardzo blisko Czyraka i krzywiąc wargi. - Nie wierzę w żadne jego słowo.

Czy to przypadkiem, czy celowo, pozwolił tym słowom przebrzmieć, zanim kontynuował.
- Ufam jednakże, że potrafisz pomóc nam odnaleźć Cendryka i częściowo odkupić swe winy. Wysłuchaj mnie więc uważnie. Jeśli wystąpisz przeciwko nam, w jakikolwiek sposób zdradzisz przed poszukiwanym, albo celowo wprowadzisz na złą drogę, podłożysz tym samym głowę pod mój topór. To będzie sąd i nasze prawo zarazem. Przysięgnij mi tu i teraz, prosto w oczy, że dotrzymasz swojego słowa, a będziesz mógł ruszyć z nami pod tymi warunkami. I pod bacznym spojrzeniem Eddy - Wszędobylski zakończył, ciągle wbijając spojrzenie w Czyraka.
- W moim życiu nie ma już miejsca na skałdanie przysiąg. Już się naprzysięgałem w młodości. - powiedział niedbale do Rathara, uważniej spoglądając na Irgun spode łba. - Chyba lepiej jednak będzie jak wyruszycie sami.
Łowczyni pokiwała lekko głową. Tak będzie lepiej… dla wszystkich. Kiedy Czyrak odmówił dania swojego słowa, zaufanie - a raczej jego resztki - jakie Irgun miała dla mężczyzny, stopniało jak śnieg w promieniach wiosennego słońca. A stanowcze słowa Rathara nabrały niepokojąco prawdziwego odcienia.
- Niech i tak będzie. Powiedz nam, co wiesz o kryjówkach i ludziach Cendryka, a potem niezwłocznie wyruszamy. Dość czasu zmitrężyliśmy na przedzieranie się przez twoje kłamstawa, Czyraku. Mam nadzieję, że zostaniesz sprawiedliwie osądzony - dodała na koniec; mimo całej nikczemności postępku czuła jednak więcej podszytej pogardą litości, niż gniewu wobec współplemieńca.

Edda poczerwieniała na twarzy jak dobrze wypieczony rak. Chwilę później płomienne rumieńce ustąpiły miejsca trupiosinej bladości. Kurierka sapnęła z głębin szczupłej piersi. Po czym eksplodowała, siekąc na prawo i lewo gniewnymi spojrzeniami.
- Dość! Dość czasu zmitrężyliśmy na przesłuchanie, mitrężymy go na waszą - Palec Eddy wycelował wpierw w piersi Irgun, potem w Czyraka - małostkowość, jeszcze zwlec mamy na map rysowanie i szukanie na chybił trafił po głuszy… Zostaliśmy napadnięci i okradzeni, Beorn został okradziony! Ten człowiek zaoferował swoją pomoc! Ale nie! Nie pójdzie, bo komuś się nie podoba, że śmierdzi starym potem i możliwością zdrady, i wszy po nim skaczą, bo ktoś się wstydzi pokazać w jego towarzystwie i stracha się, nie wiedzieć czego! Nie będzie go więc bronić, jak ktoś się na niego ostrym zamachnie…Więc on nie pójdzie, bo go nie chcą, a jemu samemu przysięganie się nie podoba, wielka mi rzecz! Wiecie co? - wydarła się Edda tak donośnie, że na pewno słychać ją było poza namiotem. - Mnie też się wiele rzeczy nie podoba! On mi się nie podoba! - oskarżycielski palec tym razem wskazał na Rathara, a Edda zupełnie straciła kontrolę nad własnymi zapalczywymi słowami. - Czemu niby on znowu ma być przede mną? Jest aroganckim dupkiem i mnie skrzywdził! Czemu niby mam się go słuchać i znosić jego towarzystwo, wcale ochoty nie mam! Ale jakoś to znoszę! Jakoś zacisnę zęby i zmilczę! A jak kto się na niego zamachnie, to go i bronić będę! Tak zrobię, bo moje straty i krzywdy nie są teraz ważne, nie kiedy Beorn został okradziony. Bo nie chcę powiedzieć Beornowi - miałam szansę odzyskać twój stracony sierp, alem zawiodła, przez ciasnotę serca i rozumu, bom tylko na swoje patrzyła i czy mnie wygodnie!
- Zamilknij, kobieto, bo oskarżenia i obelgi rzucasz na wiatr i grunt miękki pod swoimi nogami czynisz - odparował Rathar, którego wybuch Eddy nie tyle zdenerwował, co o ból zębów przyprawił. - Weź swojego Czyraka i sama z nim idź, skoroś tego chętna. Dla mnie sprawa jest wyjaśniona. Odpowiedz na słowa Irgun - tu zwrócił się ponownie do Czyraka. - Uszanujemy twą decyzję, a kiedy twe rady okażą się pomocne, powiemy przed sądem dobre o tobie słowo.
Edda zamknęła usta z trzaskiem zębów. Skurczyła ramiona, jakby ze strachu, i zagapiła się w swoje buty. Kiedy podniosła głowę, w oczach miała tylko żal i zawód. Nie słuchał jej. Skąd przyszło jej do głowy, że wysłucha. I, jak się okazało, nie tylko on.

Dla rycerza ta część sprawy była zakończona. Rathar był Prawdziwym Beorneńczykiem. Takim jakiego lud jego w pełni oczekiwał. I jakkolwiek gdyby rzecz dotyczyła Dali, Mikkel napewno nie dozwoliłby do takiego obrotu spraw, tak teraz ufał, że przyjaciel wie lepiej niż on, co i w jaki sposób potrzebne jest dolinie Anduiny. Choć szczerze życzył mu w sercu by nie okazała się tym wojna.
Nie odezwał się więcej w temacie towarzystwa włóczęgi. Ale jedno jeszcze wolał zmienić.
- Ratharze, Awo. Jeśli odzyskamy Sierp, powinno wystarczyć by Czyrak swoje winy odpracował w miejscu gdzie dopuścił się występku. Jest wiele rodzin w Kamiennym Brodzie, którym przyda się pomoc w polu.
Spojrzał na oboje adresatów swoich słów w taki sposób jakby miał powiedzieć coś jeszcze, ale nie chciał. Coś na kształt “Na Carrock czeka go śmierć”.
- Jeśli odzyskamy Sierp - powtórzył.
- Odzyskamy. - powtórzyła po nim Irgun, tonem, w który nie było miejsca na żadne wątpliwości - Sądy zostawmy sędziom. Łowy należą do łowców. Ruszajmy, póki świeży trop. - kiwnęła głową Awie, a potem odwróciła się do reszty - Eddo, powściągnij swój gniew i uzyskaj od Czyraka to, co mus nam wiedzieć. Reszta z nas może już się pakować, bo chyba nie pójdziemy w ślad tak, jak teraz stoimy - machinalnie poprawiła spódnicę, która może i była pyszna, ale do błądzenia po trakcie się nijak nie nadawała. Łowczyni uczyniła kilka kroków, w kierunku wyjścia z namiotu. Jak dla niej, wszystko co wazne zostało powiedziane - i nie zamierzała poświęceać kolejnym nic nie wnoszącym dyskusjom ani chwili dłużej.

Czyrak stał nie odzywajac się ani słowem a wzrok jego szarych oczu nieodgadnionym spojrzeniem wodził po Eddzie. Groźna postawa Rathara, który wiercał w niego swój wzrok chyba nie skruszyła tego dziwacznego włóczęgi, który na mocne i pewne słowa o przysięgach wyprostował się tylko jakby dostojniej, czyżby dumniej, a może tylko kpiąco, mimo niedbałgo wyrazu gęby dystyngowanie albo po prostu nieświadomie dostojnie unosząc czoło?
- A przyda mi się wasze szlachetne słowo, oj przyda. - powiedział gładko roztaczając smrodek z trzewi, kiedy w końcu spojrzał na Rathara jakos tak dziwnie, jakby przygladął się w lustrze przeszłości.
Podszedł do stołu i nabazgrał kilka kresek, fal i zygzaków.
- Tutaj, w Wilczym Lesie Cendryk ma kryjówkę z leśnej grocie, ale tam pewno nie polazą, chyba, żeby przeczekać. - mówił nie przystając kreślić góry i rzekę. - Tutaj, niedaleko Leśnej Bramy… Elfi las… - nabazgrał drzewka. - Pięć strumyków… Przy skałkach na brzegu rzeki miał kiedyś kryjówkę. - zaznaczył kołem okolicę Elfiego Lasu przy Wielkiej Rzece. - Z pułapkami sobie poradzicie, wszak nie lada z was chwaty. - wyszczerzył się półgębkiem do siebie. - Ale… Jeśli na północ ruszają, to po prawdzie spać mogą gdzie popadnie i wcale się chować w starych norach, lecz gnać ku Wschodniej Marchii… - zakreslił koło na wschodnim brzegu aż po dolinę Gundabadu. - Domena Viglunda. - splunął z gracją spomiędzy zepsutych zębów.
Potem spojrzał na Awę i rzekł bez mrugnięcia.
- Nie wiedziałem, że o Sierp idzie Cendrykowi. Nie nastawiałbym Beornowi karku.
Awa z obrzydzeniem omiotła oblicze Czyraka i mimowolnie, ledwie dosłyszalnie prychła pod nosem.
Czyrak wzruszył ramionami i wziął sobie ze stołu suszona śliwkę z talerza Marszałka, którą przegryzł z uznaniem.

W ciszy przerywanej ciamkaniem miażdzonej zepsutymi zębami Czyraka śliwki rozległ się głos Eddy, pełen dziwnej wesołości, wisielczej, gorzkiej i w znacznej mierze udawanej.
- Czemu nie dostaniesz szansy? Boś podły. I brzydki. A czemuś podły? Bo ci szansy odmówiono. Witaj w Dolinie Anduiny. Widziałeś słupy graniczne, to było ostrzeżenie, było ci zawracać od razu. To harda ziemia, tutaj się nie pieścimy. Nie chuchamy na wątły ogień w cudzym sercu, dusimy go od razu pod obcasem. Potem nim gardzimy, dał się stłumić, czyli za mikry był. Poznaj naszych ludzi. Są prawi i silni swoją prawością, i bezwzględni w swojej sile. Jak się potkniesz, wstawaj sam. Nikt ci ręki nie poda, bo się nie chce ufajdać. Poznaj nasze prawa. Jesteś podły, podły i brzydki. Nie ma dla ciebie miejsca wśród nas. Nawet nie próbuj wstawać z błota, bo ci nie pozwolimy. To nasze prawo. A ty... ty nie masz żadnych praw.
Edda zaplotła ręce na podołku, podeszła do stołu, by rzucić okiem na nagryzmoloną mapę. Wszystko się zgadzało prócz jednego szczegółu... Na wiosnę przekopano potok młyński przy jednym ze strumieni, bo się Folcwine'owi żarna napędzane nurtem wody zamarzyły. Szczegół, o którym Czyrak mógł nie wiedzieć.
- Wstyd mi za tego człeka, bo podle postąpił. Ale bardziej wstyd mi za was. Carrock już niepotrzebne. Wyście go w swoich sercach już osądzili. Nie dacie mu do ręki miecza, by czynem udowodnił, co jest wart. Lemiesza też mu nie dacie, by wykazał się pracą. Bo podły jest, podły i brzydki, jeszcze zepsuje lub ukradnie. Wstyd mi za ciebie, Awo, boś nigdy dotąd nie sądziła powierzchownie. Wstyd mi za ciebie, Irgun, bo tak łatwo i szybko zapomniałaś, jak to jest, gdy odmawiają ci szansy. Wstyd mi za ciebie, Ratharze. Za ciebie najbardziej. Gdzie ten człowiek, o którym ułożyłam pieśń? - pokręciła głową i nachyliła się niżej nad mapą. Czyrak ciamkał kolejną śliwkę.
- Poszłabym – rzekła do wagabundy – poszłabym sama z tobą, jak Wszędobylski kazał. W każdej innej sytuacji. Ale sami we dwoje nie damy rady w walce. Tylko dlatego nie. Są rzeczy ważniejsze. Przykro mi. Ale przyjadę na Carrock, rzec to, co rzekłam teraz. Czekaj nowej szansy, prędzej czy później nadejdzie. I nie rób bzdur. Nie zabij nikogo... jak postanowisz jednak uciekać. Poświadczyłbyś tym wszystko, co o tobie sądzą. A nie mają racji.
Postukała palcem w mapę.
- Pułapki? - wykrzyknęła radośnie, tracąc zupełnie zainteresowanie Carrock, sądami i niedoskonałościami beorneńskiego prawa. Zmarszczyła brwi. - Uwielbiam pułapki! Ale wolę o nich wiedzieć. Jestem za młoda i za piękna, żeby stracić nogę w szczękach na wilki.
Czyrak obrócił się do Eddy.
- Wnyki zwłaszcza i kilka dołów. - machnął ręką niedbale.
Coś jednak miał na myśli, bo w końcu odezwał się do niej z powrotem.
- Jak w wieku tego młodziana byłem. – kiwnął głową na Rathara. – Sześdziesiąt z okładem zim temu... to przysięgę ostatnią składałem. Mam teraz bić się w stare piersi, bo taki ma kaprys ten, który w żadne słowo nie wierzy a wyduszać chce słowa prawdy, które chce usłyszeć służąc sobie słowami szantażu krwawej zemsty? Zaiste szlachetny jest ten, kto tak robi. - zajrzał głębiej w oczy Eddy jakby sięgał daleko w przeszłość. - Tym siebie zrównuje z łotrem od którego przysięgę wydusza. – pokiwał głową z politowaniem. – Przeto za złe mi nie miej, że słowa mu nie dam, bo nie zasłużył młodzieniec na takie traktowanie tak samo, jak ja nie zasłużyłem, aby on mi ufał. – dodał spokojnie. - I w zły nawyk by mu to weszło i zwiodło na manowce w życiu, bo droga słuszna kręta jest jak leśne strumyki. Tobie zaś serce gorące, słowo dałbym. Nie zawiódłbym cię konna panno, choćbym miał na tym szlaku stare kości swe rozwłóczyć lub zaciągnąć na Carrock. - na koniec smarknął z lewego nozdrza a resztę niedbale wytarł z nosa rękawem kapoty.

Wszędobylski na pierwszy rzut oka nie wydawał się poruszony przemową, na pewno też nie skruszony lub zawstydzony. I nawet jeśli mógł rację w jakiejś kwestii Eddzie przyznać, zmienić samego siebie nie chciał i nie umiał. Znacznie bardziej do siebie słowa Czyraka wziął, kiwając mu głową na zgodę.
- Tak jak rzeczesz. Jestem łotrem, ale wolę być łotrem niż potem cierpieć za szlachetność. W słowa nie wierzę, ale obietnic nie łamię. Podążymy zgodnie z twoimi wskazówkami, Czyraku. Gdy okażą się pomocne, wstawię się za tobą, nawet gdy ciebie samego to nie obchodzi. Idę przygotować wierzchowce, dość już czasu straciliśmy.
Raz podjętej decyzji i raz wypowiedzianych słów Rathar zdawał się nie cofać. Opuścił namiot i udał się po Górę, oraz złapać młodziana, którego Edda mianowała na swojego następcę. Ktoś musiał powiadomić Ennaldę o tym, czego się dowiedzieli, a kto był lepszy od posłańca?

Łotrzyca, która nie ugnie się, póki coś nie będzie po jej myśli. Podziwiał ją za tą zawziętość, ale nie potrafił się zgodzić z wieloma innymi czynami i słowami. Byli inni. Inni zupełnie. Zaczynał zastanawiać się, co z tego wszystkiego wyniknie.
Obawiał się, że nic dobrego.


 
Sekal jest offline