- Jasne – odparł szlachcic milczący do tej pory. Podszedł do zwłok Martina, po czym mocnym szarpnięciem wyrwał wystający z nich bełt.
- Pierwsze co zrobisz po wypuszczeniu, to doniesiesz swojemu szefowi o całym zajściu, marząc o nagrodzie za lojalność. Niestety prawdopodobnie umrzesz z jego ręki, bo uzna że stchórzyłeś i zwiałeś zamiast walczyć jak przystało – stwierdził opalając grot w płomieniach ogniska. Wziął kilka dodatkowych pocisków znalezionych w obozie i powtykał je pomiędzy kamienie paleniska aby metalowe groty rozgrzały się do czerwoności, a pociski przypadkiem nie spłonęły.
- Zagramy więc w grę. Będę przypalał ci różne elementy ciała za każdym razem, gdy uznam że kłamiesz. Zacznę od wyrwania ci paznokci grotem bełtu. Rozgrzany metal sprawi że nie zaczniesz krwawić. Potrwa to długo i będzie bardzo bolesne. Potem przejdziemy do całych palców, a w razie potrzemy i całych kończyn. W końcu umrzesz, ale mamy jeszcze twojego kolegę. Oczywiście możesz ocalić życie mówiąc nam wszystko po kolei i odpowiadając na zadawane pytania – twarz Walbrechta miała wyraz jakby faktycznie lubił to co miał zamiar zrobić. Bawił się bełtem z przypaloną krwią na grocie, pozostałe pociski zrobiły się ciemnoczerwone od temperatury.
- Gdzie dokładnie jest obóz Ortegi? Ilu w nim ludzi i co ciekawego tam znajdziemy poza zgrają podobnych do ciebie? Kiedy Heinrich wyruszył do waszego szefa i co ze sobą zabrał? Chcę wiedzieć wszystko. Masz czytać w moich myślach i odpowiadać na jeszcze nie zadane pytania lub zobaczysz jak wyglądasz od środka.
__________________ Ph’nglui mglw’nafh Cthulhu R’lyeh wgah’nagl fhtagn. |