Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2015, 11:24   #54
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Poranne (dwóch i pół)Piastan rozmowy

- Słuchajcie wiecie może, czemu Panna Ścieżka taka na mnie obrażona? - Spytał Samuel Nowickich przy śniadaniu zanim wpadł do nich Julian.

Stanisław przyznał się do winy tłumacząc lekarzowi wczorajszą sytuacje. A jedyne wyjaśnienie, że sypnął brzmiało: Nie moja wina, nie miałem wyjścia, one mnie przywiązały do łóżka. I tygrys tam był! Dopiero potem pani Shieska przyniosła nóż!

Mieszaniec wyraźnie się zmartwił.

-No, ale to taka miła niewinna Panienka a ja jestem mafiosem, ex wojskowym zbrodniarzem wojennym z nieuregulowana sytuacją prawną, niby mam wyuczony zawód, więc byłbym wstanie utrzymać rodzinę, ale do tego dochodzą moje inne problemy... Nie wiem czy mogę skazywać taką cudowną i delikatną kobietę na moje towarzystwo - Powiedział i spuścił nos na kwintę

-Była w wojsku, więc z tą niewinnością bym nie przesadzał.
- Skwitował Stefan

-Mam jej, chociaż tak teoretycznie spytać, czy woli ciebie od Staśka? Bo Stasiek się pytał? - Dorzucił. -"Najwyżej Stach dostanie w mordę a nie ty.

-Pracowała w urzędzie i sam widziałeś jak zareagowała na swoją dawną przełożoną, więc nie zdziwiłbym się jakby nie nawiedziła wojska.. A naprawdę jest niewinna wtedy w bibliotece od razu zemdlała ona potrzebuje kogoś, kto będzie dla niej miły i delikatny ostoje, która ją wspomoże... - Rzucił odrobinę rozmarzony.

-Można by Sao poprosić żeby się spytała, co ona o mnie sądzi?


-A one w ogóle się lubią? Ja tam mogę. Mam wprawę, bo Stasiek mnie posyłał jak byłem młodszy. Sugerując się książkami Nory to chyba, co druga chce brutala na romans... A na męża odwrotnie. To ty... Smutas się plasujesz na 2 w 1." -To słodkie jak dzieciak cię pociesza - Stasiek zapalił papierosa.

-Tja ten sam dzieciak, którym ty straszysz ludzi, akurat autorytet to z ciebie żaden, bo sam masz problemy miłosne-
odgryzł się Samuel.

-Niektórych kobiet nie da się oswoić... A próbowałem... - Mamrotał Stasiek -Zwłaszcza jak się sypia z ich siostrami - dorzucił zjadliwie młodszy.

-Tak to było mistrzowskie posunięcie takich głupot to ja nie odwalałem nawet jak byłem napalonym wiejskim smarkaczem. Niektórych rzeczy się po prostu nie robi - Podsumował Staśka Samuel.

- Tak naprawdę nie jestem pewien czy nadaje się na partnera dla Pani Ścieżki jest we mnie mrok, jestem wojownikiem, którego już zawsze będzie ciągnąć do mrocznej strony życia. Popatrzcie tylko na moje wybory: Najpierw byłem wioskowym łobuzem odrzucającym porządek i zawsze szukającym guza, potem przyszła armia, która zniszczyła mnie psychicznie, ale też nauczyła, czym jest zabijanie oraz jaka wiążę się z tym potęga. Nie będę wam kłamał, teraz widzę, że zawsze mnie będzie ciągnąć do pola krwi i chaosu. Zresztą gdzie się zamelinowałem po ucieczce z wojska? Nie, jako znachora na jakimś zadupiu czy w innym kraju, ale zacząłem zszywać zakapiorów rozpuszczać dla nich zwłoki. Niby pomagałem też biednym, ale to tylko maska, którą nosiłem dla uspokojenia sumienia.

-[i] Stary tryskasz optymizmem, że tylko się powiesić... [/]- Wymamrotał Stanisław zanim nie dostał kuksańca od młodszego brata.

- Bo nie mam powodów do optymizmu, ten żartowniś to tylko maska, jedna z wielu jaką noszę. Prawda jest taka, że jestem złym człowiekiem. I mi się to podoba, świat rozpada się na kawałki a ja wreszcie czuje się znów żywy! Walczę na linii frontu tym razem, dlatego że sam chcę i za nic bym z tego nie zrezygnował. Mistrz N powiedział mi, że mrok, który w sobie mam można przekuć w broń i użyć ku dobru, ale nawet, gdy chcę komuś pomóc kończy się to krzywdą kogoś innego tak jak te sieroty z burdelu i cała społeczność Anastazjan. Czasami mam wrażenie, że powianiem poświęcić swoje życie i spalić się jak magnezium walcząc z Kościejem. Wiecie, że ten kot zaproponował mi żeby do nich dołączyć? I co mnie najbardziej przerażą na jakimś poziomie ta oferta wydaje się kusząca... - Zadrżał.

- A mnie kusiło, żeby na samym początku skopać Szkapę i jakoś się to nie wydarzyło... - skwitował Stefan.

Lekarz parsknął śmiechem - Za to was uwielbiam, wnosicie w moją codzienność radość. Zanim was spotkałem w ogrodzie u Szkapy to prawie zapomniałem, co to jest autentyczny zdrowy śmiech, jesteście moją jasnością. Nie zamierzam sprzedawać duszy złu i stać się jakimś nieśmiertelnym monstrum, bo wieczność jest przerażającą perspektywą taki właśnie wniosek wyciągnąłem z opowieści o Van Hoenhaimie i Ojcu.

- No weź, aleś pojechał - wymamrotał Stefan lekko czerwieniejąc na twarzy. Stasiek wolał nie patrzeć na mieszańca.

- Nora chyba dostała by spazmów jakby o tym usłyszała, więc jej nie mówcie lepiej żeby odsunąć od siebie tą pokusę wlazłem do łóżka z Grummanem i chcę to zrobić z własnej woli w przeciwieństwie do was mnie nikt nie przymusza. Ale dopiero wypełniając te zadania i nadstawiając karku zrozumiałem, że tylko dzięki adrenalinie będę jeszcze wstanie poczuć się żywym jak za młodu.

- To jakąś metafora z Grummanem i łóżkiem?

- Tak, metafora zaproponowałem, że będę dla niego pracował a oni w zamian za to zdejmą ze mnie wyrok. Zastanawiam się jeszcze nad tym czy nie pojechać do Xing i nie pomóc Cesarzowi modernizować kraj i zrobić porządek z tą rozpasaną szlachtą zaczynając od mojego popierdolonego rodu i Longów

- Jak sami widzicie w tym życiu nie ma raczej miejsca na Ścieżkę. Ona potrzebuje spokoju i normalności, wydaje mi się, że moje uczucie do niej to ułud. Chciałem sobie wmówić, że zasługuje na normalność, że mogę być dla niej oparciem i opieką. Po prostu wciąż się czuje winny, straciła przez ze mnie miejsce pracy, przeżyła niewolę a teraz z mojej winy czyhają na nią zabójcy. To chyba niezbyt dobrze świadczy o przyszłości tego związku ?

- Stary, ale jak taka Szkapa i stalowy mogli sobie obaj znaleźć o 7 klas wyżej kobiety, to, czemu i nie ty? Dla mnie Smutas stoisz 3 klasy wyżej.

- Może i masz racje Stefanie? Może rzeczywiście za mocno idealizuje ścieżkę i niepotrzebnie traktuję ją jak mimozę? Chociaż teraz to za późno i nie będzie chciała ze mną rozmawiać - Westchnął i spuścił ze smutkiem głowę.

- Najpierw z nią pogadaj, a potem dawaj wnioski- Stanisław wzruszył ramionami z nonszalanckim uśmiechem- Czego się dygasz? Z kobietami to trzeba jak ze złymi psami- nie okazuj strachu. Nigdy! Inaczej nie będą się przy takim dygaczu czuć pewnie, ani go szanować. Nie mówiąc o pewności jego uczuć. -Rzekł idiota smalący cholewki do Białej Lilii - wytknął młodszy Nowicki - Nic bardziej seksistowskiego nie dało się, wymyślać? -Kiedy to prawda -Rady od idioty, co nie radzi sobie z własnymi związkami? -Cóż postawiłem sprawy jasno z Sao - Stasiek znów się uśmiechnął nonszalancko, jako wielki znawca -Hę? Kiedy? I jak bardzo?!?! -Całowaliśmy się -Z językiem? -No wiesz, co?!.... Nie.... -To może się jeszcze rozmyśli... Że dała się ponieść chwili i w ogóle

- się Jakie rozmyśli się?! - starszy Nowicki się żachnął - To w wielu książkach Nory było. "Dałam się ponieść chwili" "Chciałam o czymś zapomnieć" "Moje ciało zadziałało samo..." -Wielki mi autorytet... -Ale pół książki z tego może być! Z co najmniej! W każdym razie, kto wie ile rozterek po tym będzie miała Sao, że wcale nie i w ogóle. Może chciała, żebyś się po prostu zamknął? Więc cię pocałowała - młodszy Nowicki wzruszył ramionami - A w ogóle.... Jak możesz z takim obleśnym uśmieszkiem gadać takie rzeczy o kuzynce Smutasa?! Kumpla!? Co z Brachokodem!!! -dwukrotnie zdzielił brata po głowie - Nie ma żadnego Brachokodu -To za obrażanie Brachokodu! - Stefan znowu go zdzielił.

- Ej, tam żaden kod nie jest łamany ja się bardzo cieszę! - Samuel z tej radości wstał i uściskał Stanisława - Życzę wam wszystkiego najlepszego i mam nadzieje, że z tej mąki urodzi się chleb. Nie wymyśliłbym lepszego kandydata dla kuzynki szczególnie po tym jak zniszczyły ją te pojebane kociesyny z rodu Bao! Z tobą byłaby szczęśliwa a i zadbałaby żeby tobie niczego nie brakowało. Sądzę, że kuzyneczka świetnie by się czuła na wsi, oczywiście nie mnie tu decydować tylko jej! Ale z mojej strony masz pełne błogosławieństwo - Mieszaniec jakby zapomniał o własnych kłopotach sercowych i zaczął się uśmiechać jak głupi.

- Dlaczego gadacie jakbym ją poprosił o rękę? - Stanisławowi jakby minę odjęło i nabrał sinych barw. Jak nie ma?! A zasady?! Dla zasady powinien dostać w łeb! I dobra odpuściłem Celinę dla niego, ale uwzględniasz, że Stasiek ma problem z powaga i wiernością, Sao z temperamentem, a ty Smutas wyjeżdżasz jakby był ślub w zasięgu? - zaprotestował Stefan - Czyli to nie tylko mi się zdawało? Jakie ty odpuszczasz?! -Uznałem, że jednak za bardzo dawałeś się Celinie trzymać na haczyku, za dużo się między wami stało. A Sao... Nawet ujdzie. Jakoś Stryjek z Mamą się kłócą, więc nie bylibyśmy pierwszym nienawistnym szwagrostwem. -Od kiedy ty masz najwięcej do powiedzenia o tym!? -Smutas, to zachodzi pod dyshonor jak tak łatwo oddajesz kuzynkę. Trzeba się targować, aby podkreślić jej wartość. -Ile ma dogadania skoro znają się jakieś 2-3 miesiące?!

-No, wiem, wiem, że się za krótko znają! Ale mają się ku sobie i to ważne! A o zachodnich obyczajach to lepiej nie mówmy, bo sam wiesz jak one się skończyły dla mojej Matki, Cesarza Lina, oraz samej Sao, którą chcę wydać za kuzyna tego świra CinCina. Stąd żadnych tragów urządzał nie będę, ale cieszyłbym się gdyby wam wyszło, bo oboje potrzebujecie stabilizacji. Po za tym Cesarz ma znosić te stare prawa a ślub Bao, z Piastańskim szlachcicem byłby zabawnym odwróceniem sytuacji z rzekomym zniesławianiem, jakim było ucieczka mojej rodzicielki - Samuel na samą myśl o tym zaczął się chichrać, widać miał jakieś problemy ze zmianami stanów emocjonalnych.

- Ale stary.... Nie możesz iść w drugą skrajność. Bo to jakbyś miał ją oddać byle łachudrze, bo ci nie zależy -Ej! - żachnął się Stanisław - W sumie to nie powinniśmy tego omawiać przy tym tutaj... -Ja jej do niczego nie zmuszam, ale jakby no... Wyszło... -To tak róbta... -Ale zaraz ślub...

- Czy będzie ślub czy nie to niech sobie Stasio omawia z Sao moje czy twoje zdanie Stefanie jest nieważne. Zresztą najpierw trzeba się uporać z problemem obecnej narzeczone Radziwiłła, śmiertelnej choroby, oraz stukniętego Zakonu i znaleźć nowe mieszkanie dla waszej rodziny. Mam nadzieje, że nasz ognisty rumak albo jego teść się wykażą to minimum, co dla was powinni zrobić
 
Brilchan jest offline