Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2015, 15:18   #95
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Thomas ruszył powoli mocno zaciągając się papierosem. W drugiej ręce trzymał mocno Suki. Modlił się do Boga, Buddy czy kogokolwiek by policjant sobie odjechał. Byli dosłownie trzy kroki przed samochodem, kiedy światła radiowozu zaczęły dziwacznie pulsować i zgasły...

Pierwsza sekunda
Niepokój i zdenerwowanie dało się wyczytać z jego twarzy, a dłoń mimowolnie puściła rękę dziewczyny. Zaciągnął się mocno, zostawiając na chwilę papierosa w ustach. Dłonie zacisnęły się w pięści i przez chwilę żałował, że nie może niczego zrobić. Jak bardzo chciał zmienić się niczym bajkowy Sayan, i wykrzyczeć “kamehameha” . Wtedy potężna wiązka energii zmiotła by przeciwnika z miejsca. Obróciła go by w pył każdego kto by mu zagrażał. Musiał jednak sam przed sobą przyznać, że on z długimi, sięgającymi mu do pasa, blond włosami mógłby wyglądać co najmniej dziwnie, jeśli nie komicznie.


Wrócił do rzeczywistości chcąc ruszyć dalej. Ale wtedy...

Druga sekunda
Świat pogrążył się w niespodziewanej ciemności. To upewniło tylko Warda, że zaraz stanie się coś potwornego. Najgorsze myśli zaczęły się kłębić w mrocznych odmętach jego fantazji. Pobudzona podświadomość, zapewne przez te wszystkie obejrzane filmy, zaczęła podsuwać najczarniejsze scenariusze. Z ciemności zaczęły wyłaniać się monstra, przerażające kreatury pragnące dopaść ich i pożreć ich serce. Nie! To nie mogło tak się skończyć. Ashley 'Ash' J. Williams nie poddał się, i bronił siebie i swojej ukochanej. On też nie mógł zostawić Suki. Musiał stawić czoło potwornościom i niebezpieczeństwom jakie postawiła mu na drodze Fortuna. Szkoda, że nie miał do dyspozycji, piły spalinowej którą by ciachać i ciąć wszystko co stawało mu na drodze. Nawet gdyby musiał odciąć sobie dłoń, by ją ratować.


Niestety nie miał ani strzelby ani piły. Był zwykłym uczniem, który chciał się wydostać. Niestety gdy już miał ruszyć dalej usłyszał..

Trzecia sekunda
Z przodu usłyszeli trzask drzwiczek i zgrzyt skruszonego asfaltu pod podeszwami ciężkich butów. Tuż niedaleko nich wyłoniła się czarna, wysoka sylwetka. Przez panującą ciemność nie widział jej. Uśmiechnął się prawie, gdy pomyślał, że może…


Niczym Chun Li przeskoczyć auto jednym susem. Wówczas zasypał by to COŚ gradem i lawiną ciosów. Jego noga, uderzała by błyskawicznie, z niesamowitą mocą. Przeciwnik by nie wiedział co się dzieje, gdy potężne kopnięcia trafiały by go raz za razem. Setki uderzeń, wzmocnionych Hyakurestukyaku, powaliło by nawet najpotężniejszego Bossa. Szkoda tylko, że takie rzeczy tylko w grze. Tutaj było życie, które przypominało najgorszy koszmar, w którym..

Czwarta sekunda
Policjant zaczął wydawać bulgotliwy, mlaszczący, wilgotny odgłos kojarzący się z rozcinanym mięsem.W nozdrza Warda buchnął potworny odór spalenizny – szczypiący w oczy i śmierdzący czymś organicznym. Od samego zapachu chciało mu się wymiotować. Tom odruchowo włączył kamerę. Nie zależało mu na obrazie, ale na samym dźwięku. Mrok był nie przejednany i przez chwilę, przy akompaniamencie tych wszystkich dziwnych dźwięków, Thomas miał wrażenie że, z ciemności wyskoczy na niego Obcy. Filmowa istota, która w jakiś sposób, zmaterializowała się i przestała być tylko kinowym potworem. Smród. Śmierć, która zionęła mu prosto w twarz.


Był zdesperowany, więc wyjął benzynę i zaczął lać nią na samochód, podchodząc dwa kroki do przodu. Wiedział że nie wyleje wszystkiego z niej, ale część powinna wystarczyć.

Ostatnie sekundy
To coś poruszyło się. Na usta cisnęły się jedynie słowa, których nie wypowiedział. Wyszeptał jedynie do Jordan:
-Uciekaj.. - nie dał czasu jej odpowiedzieć, bowiem rzucił jarzący się papieros w miejsce, gdzie lał benzyną i pociągnął za sobą dziewczynę. Zaczął uciekać. Liczył że płomienie powstrzymają..Nie!! Liczył, że płomienie dadzą im chociaż kilka sekund przewagi. Ruszył pędem w kierunku światła, i głosu, który usłyszał. Nie było wyjścia. Ołówek włożył do drugiej, wolnej ręki, na wszelki wypadek. Jeśli będzie trzeba, jeśli potwór ich dogoni wbije go mu prosto w twarz.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline