Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2015, 21:29   #97
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Kiedy drzwi chatki zamknęły się za staruchą i Mathiasem, Frieda spojrzała przez ramię w stronę krowy. Wciąż smutno żuła trawę, przyglądając im się głupkowato.
- Wspaniale – powiedziała, odwracając się w stronę Bazraka. - Obyś tylko się nie zmęczył za bardzo zbierając chrust – dodała, zazdroszcząc krasnoludowi o wiele przyjemniejszego zadania.
Nigdy w życiu nie miała do czynienia z krowami, nawet nie piła mleka, uważając to za obrzydliwość. Przyszło jej jednak zadanie wydojenia zwierzęcia, więc postanowiła choć spróbować.

Robisz to dla swoich nowych przyjaciół, powtarzała sobie w myślach. Jeszcze przyjdzie czas, że się odwdzięczą.
Westchnęła ciężko, opierając się o lichą, drewnianą barierkę, znów przyglądając się krowie stojącej na niewielkiej polance. Gdyby była człowiekiem, pewnie nie wyglądałaby lepiej od starej znachorki. Frieda mogła się założyć, że obie były w tym samym wieku. Nie zdziwiłaby się, gdyby łaciata lada moment wyzionęła ducha na jej oczach.

Kiedy Bazrak zniknął jej z pola widzenia, Frieda postanowiła sama ruszyć się do przydzielonej jej roboty. Ostrożnie zeszła po zniszczonych stopniach i znów stanęła na deszczu. Naciągnęła bardziej kaptur płaszcza i rozejrzała się dookoła. Kompletnie nie wiedziała, jak powinna się wziąć za dojenie krowy. W jaki sposób się to robiło? Przecież mleko nie pojawiało się magicznie w wiadrze.

Wiadro! Potrzebne mi wiadro! Wpadła na ten genialny pomysł i rozpoczęła poszukiwania naczynia. Przeszła się dookoła chatki znachorki, zaglądając w każdy możliwy zakamarek. Znalazła mnóstwo zbędnych śmieci, ale wiadra nigdzie nie mogła zobaczyć. Przeklęła w myślach staruchę, nogę Mathiasa i jeszcze kilka innych rzeczy, kiedy tak chodziła po deszczu jak głupia, szukając durnego wiaderka. Robiąc sobie krótką przerwę, chciała podsłuchać rozmowy dochodzące z wnętrza domku, jednak nic nie mogła dosłyszeć. Wzruszyła jedynie ramionami, chcąc się poddać, kiedy przypomniała sobie o studni.

Frieda, jesteś genialna. Podbiegła truchtem do studni, a poły płaszcza zaszeleściły radośnie. Na kamiennej krawędzi stało metalowe wiadro przywiązane sznurem. Uśmiechnęła się, po czym sięgnęła do cholewy buta po nóż, którym rozcięła linę.
Razem z pordzewiałym znaleziskiem ruszyła w stronę krowy, kompletnie zapominając, że wciąż nie miała zielonego pojęcia, co dalej zrobić z łaciatą.

Postawiła wiaderko pod wymionami i stanęła obok, krzyżując ręce na piersi i wpatrując się w krasulę wyczekująco. Ta odwzajemniła spojrzenie i zamuczała przeciągle, lecz nic więcej.
- No, dalej. Na co czekasz? Siknij mlekiem czy co wy, krowy, robicie i będzie po sprawie – zwróciła się do zwierzęcia błagalnym tonem. - Obie nie chcemy stać na tym deszczu, więc chociaż jedna z nas mogłaby pójść się wysuszyć. Może załatwiłabym ci u staruchy jakieś zadaszenie, kto wie? Lub przystojnego byczka?
Krowa żuła trawę i wpatrywała się tępo w Friedę. Ta westchnęła. Czego się spodziewała, że dostanie odpowiedź? Czy może, że zwierzę magicznie wypełni wiadro mlekiem, którego pewnie od dawna nie miała? W końcu była ssakiem, a ssaki dają mleko tylko po urodzeniu dziecka, a w tym przypadku cielaka. Jednak Frieda o tym nie wiedziała, a przynajmniej nie pomyślała o tym w ten sposób.

Zrezygnowana sięgnęła po wiaderko i postawiła je obok drewnianego taboretu, na którym usiadła. Oparła łokcie o kolana, a brodę o splecione dłonie i spojrzała przed siebie.
- Przez ciebie stara nie wyleczy moich towarzyszy, ciekawe, jak będziesz się z tym czuła – powiedziała do krowy. - Zeżrą cię wyrzuty sumienia, przeżują tak, jak ty tę trawę.

Po rozmowie z Mathiasem, oboje ruszyli w stronę chaty. To ciekawe, ale chyba naprawdę zaczynało jej zależeć na swoich nowych przyjaciołach. Nie spodziewała się, że mogła tak szybko przywiązać się do nich. Dotychczas nie należała do osób, które nawiązywały głębsze relacje z innymi. Wykorzystywała ludzi, a zwłaszcza mężczyzn, do własnych celów, jak lalkarz swoje marionetki. Chociaż może od incydentu z Vincem zaczęło się coś w niej zmieniać? W końcu on także stał się dla niej kimś ważnym, ale mimo to oszukała go, a ostatecznie tylko na tym straciła.
Zaczęła się nawet zastanawiać czy rzeczywiście żywił do niej urazę, jak to sobie wyobrażała. Czy ruszył jej tropem? Czy zamierzał się na niej zemścić? Czy załoga Portowej Nierządnicy byłaby w stanie ją obronić? A może wydałaby ją dla ratowania własnej skóry? Czy wciąż ją kochał...?

Została brutalnie wyrwana z zamyślenia, kiedy o mały włos nie rozbiła sobie głowy na poniszczonych stopniach, prowadzących do chaty znachorki. W ostatniej chwili zdążyła złapać się poręczy, jedynie wyginając się w dziwnej pozycji i kończąc na tyłku.
- Zapomnij, że to widziałeś, to ja zapomnę, co stara dała ci do wypicia – powiedziała do wpatrującego się w nią Mathiasa, po czym z kocią gracją wstała na równe nogi, poprawiła przekręcony płaszcz i zgrabnie weszła na szczyt schodków.
Odetchnęła, po czym pchnęła drzwi i weszła do środka.
 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 11-04-2015 o 21:33.
Pan Elf jest offline