- Mój tato. No, nie taki prawdziwy, przyszywany. Ale też fajny! - Manuela popatrzyła za oddalającą się grupą i pomachała im ręką, dopóki nie zniknęli. Miała w planach wysłać krótkiego maila na holo Rona z wiadomością dla Maxa, opisującą krótko sytuację na wyspie i prosząc go przekazanie dalej informacji dla El Correo. Dziewczyna liczyła na to, że anarchiści będą w stanie zorganizować jakieś wsparcie dla rewolucjonistów na Ralasco.
- No jasne, że zajmiemy się tym transporetem! - oświadczyła buńczucznie, kiedy zostali już bezpiecznie sami. - Żadni kapitaliści ani dyktatorzy nie powstrzymają nas przed szerzeniem sprawiedliwej wolności dla wszystkich! Tylko może być problem z tym całym Nuricio... - zadumała się - Wracajmy do Riny. Z chęcią dowiem się, co znaleźli w reszcie bunkrów, no i musimy zacząć zbierać ludzi! - zakomenderowała entuzjastycznie na koniec. Widać było, że zniknięcie Alkera i reszty grupy nacthnęło ją nową energią do działania.