| Pokryte mgłą błonia zamkowe, czas nieznany Rozdzielili się.
Mgła, niczym biała kurtyna z puchu zamknęła się za Zoe i Gregorem, zostawiając pozostałych w cichej niepewności. Każdy miał broń w pogotowiu, łuk białej elfki był gotowy, a koniec strzały szukał celu, którego nie było.
Nagle, bez ostrzeżenia... odgłosy kopania ucichły. Skradanie się:
Zoa 98/100% Gregor 82/65% Zoe prowadziła. Gregor od razu zorientował się, że z ich dwójki, to ona jest cichsza. Lekko zbudowana, jej kroki niemal muskały podłoże. Dlatego pozwolił jej prowadzić, wybrać ścieżkę podejścia. Nie słyszeli już kopania, ale wciąż znali kierunek. Chyba. Nagle jednak złodziejka nadepnęła na coś i głośny trzask pękającej gałęzi rozszedł się we mgle. Gregor zaklął w myślach i po chwili sam wpakował się na podobne tarapty, szeleszcząc i zdradzając swoją pozycję.
Spojrzeli po sobie i ruszyli przed siebie sprintem, chcąc zaskoczyć kopacza, nim przygotuje się lub ucieknie. Przeszkodził im płot z żelaznych prętów, który niespodziewanie wyłonił się z oparów.
Zobaczyli zza niego przez chwilę sylwetkę człowieka niosącego łopatę, który wszedł we mgłę... i rozwiał się razem z nią.
Lodowaty podmuch owionął zwiadowców, rozgonił połać oparów wokół nich, po czym dotarł do pozostałych na drodze.
- To cmentarz - szepnął Gregor Cauer.
- Nie ma cmentarza koło Ostrogóry - odszepnęła Zoe - nie ma. Trzy pacierze później, na tajemniczym cmentarzu - Tego znam - Zoe, jako miejscowa była najwyraźniej zorientowana w nazwiskach - służył baronowi Nozogrodu, wszedł w mgłę jako jeden z pierwszych. wiem, bo byłam na jego mszy żałobnej w kościele w Podgórku. To był dobry dzień - wspomniała ładny pierścień, który padł jej łupem tamtego wieczoru.
Stali nad porosłym mchem grobem nijakiego Edwura z Cewilli, leżał na nim bukiet zeschłych na wiór kwiatów, które rozpadały się przy dotknięciu. Był to jeden z wielu nagrobków, które chwilowo przerzedzona mgła ujawniła bohaterom. Podobnie jak ogrodzenie i bramę cmentarną, wszystko kilkanaście kroków od drogi na zamek.
- Tak, ale nagrobek wygląda na conajmniej kilkuletni - ocenił Niemój - zaburzenia temporalne w okolicy są zatem niezaprzeczalne.
- Mnie dziwi co innego - dodał Jakub de Farin - brak tu jakichkolwiek modlitw i symboli, ot pusty nagrobek z nazwiskiem.
- Hai! Skaie'tt na eli'e! - Zirimesz zawołała pozostałych, niezbyt pewnym głosem - Tutaj, musicie to zobaczyć.
Podbiegli.
Najwyraźniej właśnie tu pracował nieobecny grabarz. Było tu sześć grobów, pustych, każdy głęboki na trzy czwarte chłopa, obok każdego leżała zamknięta drewniana trumna. Oraz kamień nagrobny z wyrytym nazwiskiem. |