No tak, Andrew jak zwykle ogarnął masę rzeczy, o których on nie pomyślał. Zapewne dlatego Rob przejmował inicjatywę przy tropieniu, a Andy - przy dowodzeniu. Tak też było i tym razem - myśliwy podporządkował się rozkazom szturmowca.
Od wesołego nastroju Harveya robiło się trochę lżej, ale Rob pamiętał innego wesołka, który okazał się zdradliwy jak aligator. Niby przyjazny, w momencie, w którym sprawy poszły nie po jego myśli, zachował się jak wróg - od tej pory Rob nie zaufałby Taylorowi nawet w kwestii wypróżnienia nocnika. Zamierzał poczekać, dopóki nie pozna nowego tak, jak poznał Andy'ego - w obliczu zagrożenia. Nos aligatora też wygląda niewinnie, gdy reszta gada kryje się pod wodą... |