Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2015, 01:20   #33
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Sektor Czwarty

Grajek

Macki, owoce i pieniążki


Sektor czwarty był czysty, to było trzeba mu przyznać. To określenie nie miało jednak żadnego związku z komendami wojskowymi. Było tu po prostu schludnie. W przeciwieństwie do blokowiska z którego pochodził gitarzysta, tutaj panowały domki jednorodzinne. Jednak ze względu na ilość istot zamieszkujących te tereny, one tez wznosiły się wysoko. Wyglądało to niczym z perspektywy małej rybki w wielkim stawie. Olbrzymie słupy wyrastały zewsząd, a okrągłe niczym wodne lilie platformy, powoli obracały się jedna pod drugą. To właśnie na nich domki tworzyły małe osiedla, połączone licznymi mostkami, kładkami i powietrznymi brakami. Niebo wyglądało przez to niczym żywa, pozostająca w nieustanym ruchu siatka. W tym sektorze ziemia służyła tylko po to, by zacząć jakoś podróż w górę.
Osobnik o elfie krwi mijał kolejne roboty sprzątające, szukając podanego w ogłoszeniu adresu. Zajęło mu to trochę czasu, bowiem numeracja była tutaj naprawdę pokręcona. W końcu jednak znalazł się przed wejściem do sklepu z owocami i żywnością. Gdy otworzył drzwi, zamiast dzwonka, odezwał się dziwny „dżingiel” brzmiący dokładniej :

Pieniążki, pieniążki, lubie pieniążki więc zostaw je tuuuuuuuuu!


Ostatnie głoski wyśpiewane były przeciągłym tonem, który na chwile pozostawał w uszach, niczym wyjątkowo natrętny żebrak w tramwaju. Grajek rozejrzał się po dość spory i ,jak wszystko tutaj, zadbanym sklepie. Zleceniodawcę rozpoznał od razu.


Homaroczłek stał oparty o ladę, poruszając ze znudzeniem mackowatym wąsem. Jego spojrzenie wbite było w zdjęcie. Nie było na nim jednak kobiety, rodziny czy dawnego przyjaciela. Był to obrazek przedstawiający ni mniej, ni więcej górę pieniędzy. W tym wypadku złotych monet. Znajomy dźwięk wydobył go jednak z zamyślenia, kiedy zas dostrzegł Grajka, zawołał radośnie.
- Pienią…klient! Witam, witam, chcesz zostawić tu swoje piee…zrobic zakupy? Mam pyszne kszagruagty, a twoje pienią… podniebienie na pewno polubi świeże kiwirańcze! –dodał, od razu unosząc w górę cos co wyglądało jak pomarańcza, pokryta włoskami niczym kiwi.

Sektor 24

Luu

Miau


Luu zakończył prace z wielkim smutkiem w sercu. Musiał czekać tyle czasu by znowu móc wrócić do sklepu i zabawiać dzieci! Dalej nie rozumiał czemu człek o świecącej brodzie chciał mu za to zapłacić, zaś te kobiety które stukały w przyciski urządzeń, gdzie za kredyty zabawki zmieniały właściciela, tak go chwaliły. Robił swoje- zabawiał dzieci. Nic więcej do szczęścia nie było mu potrzebne, a czy jest coś ważniejszego niż szczęście?
Lalkarz i lalka w jednym kroczył ulicą, w powoli nadchodzącym zmierzchu. Strych na którym mieszkał znajdował się w tym sektorze z jednego konkretnego powodu – było tu ładnie. Luu podobała się panorama miasta, zaś staruszka u której pomieszkiwał nie chciała nic za wynajem. Jak to stwierdziła – czuła się samotna, a strychu i tak nie używał. Z tego co widział i rozumiał, to była dobrą kobietą. Ponoć miała dzieci, ale już dorosłe. Jednak one miały dzieci, które dalej lubiły zabawki, co znaczyło iż wychowano je w odpowiedni sposób.
Luu skręcił w uliczkę prowadzącą do ładnego, wysokiego budynku gdzie znajdowało się jego lokum i wtedy był zmuszony się zatrzymać. Oto na jego drodze siedział kot.


Był biały, mały, puszysty i wtulony w jeszcze mniejszą, jeszcze bardziej puszystą zabawkowa Pandę. Kiedy Luu na nią spojrzał, gdzieś w oddali Pango kichnął, bowiem mózg laleczki powiązał wygląd pluszaka z poznanym misiem. Jednak kiedy oczy kota spotkały spojrzenie chodzącej lalki, wtedy należało odrzucić logikę. Bowiem kot powiedział.
- Miau

I było by to całkowicie normalne. Jednak kot nie zamiauczał. On to wyraźnie powiedział. Była zasadnicza różnica w tych dwóch czynnościach. Mniej więcej taka jak między człowiekiem który udaje muczenie krowy, a aktualna krową. Teoretycznie wszystkie zgłoski się zgadzały, ba nawet ich akcentowanie było odpowiednie, ale to było onomatopeja nie zaś dźwięk który miała zastąpić.
Kolejną rzeczą która była nielogiczna to fakt, że kot siedział na środku chodnika bez ruchu. Dowolny właściciel kota w dowolnym świecie, wiedział że kot który sie nie rusza, albo śpi, albo jest martwy. Jeżeli kot czegoś chce, a koty zawsze czegoś chcą, daje znać całym sobą, że tak właśnie jest. Ten natomiast, gdyby zdjąć go z chodnika i postawić obok, byłby niemal niezauważalny. To zaś w kociej biblii było czymś w rodzaju biegania w skórzanej bieliźnie po mieście – czynnością co najmniej niestosowną. Kot musiał być zauważany, miał to w genach. Jeżeli uwaga w pomieszczeniu nie była skoncentrowana na kocie, ten zawsze sprawiał, że po chwili już była. To było przyczyna wielu potłuczonych szklanek, rozlanych płynów oraz innych zniszczeń materialnych, ale gra zawsze była warta świeczki. Przynajmniej dla kota.
Ten kot natomiast przeczył tym wszystkim kocim prawom, by w końcu powtórzyć, wyraźnie i odpowiednio głośno.
- Miau
 
__________________
It's so easy when you are evil.

Ostatnio edytowane przez Ajas : 14-04-2015 o 01:23.
Ajas jest offline