Airyd wymigawszy się od tańca z Nys średnio się przejmował "imprezką". Wypił kieliszek, czy dwa, trochę podrygiwał w pseudotańcu, a potem głównie polerował Jasmine. Przy okazji rozmyślał jak ratują Lorda, gdy ciągle powstają te cyrki. Nie znał faceta, aby się szczególnie przejąć jego losem, ale i tak... Widocznie jego dzieciakom niezbyt zależało na ratowaniu.
Póki Airyd miał z tego kasę to się średnio przejmował.
To co się pojawiło po zmroku i po długim ipowolnym lustrowaniu 2-metrowego cielska mógł skomentować jednym i wiele mówiącym:
- O kurwa mać!
Wypowiedź Eryka była nieco dłuższa:
- Eryk wstrzymaj konia i siedź cicho! |