Projekt Einherjar, to słowo jakim opisano go w jego teczce. Wszystko co chciałby się na jego temat dowiedzieć na pewno było zaszyfrowane i ściśle tajne. Słuchał Harrego i popadał w zamyślenie. Byli przecież znanym publice choć nie nagłaśnianym oddziałem rangersów mającym nieść pokój w punktach zapalnych świata. Tam gdzie Wujek Sam musiał posłać chłopaków, jak zawsze robił, gdy w grę wchodziły jego interesy. Ted chciał ściągnąć jeszcze trochę bimbru, ale nie mógł się upijać choć najchętniej zalał by się w trupa i kazał iść się pieprzyć całemu światu.
Wszyscy jego kumple z pola bitwy mieli te same oczy, kości, mięśnie, pancerz podskórny. Pamiętał doskonale jak wszystko mu to montowano i podpisywał odpowiednie dokumenty na te operacje. To było wtedy fajne. Staniesz się supermenem na koszt podatników w zamian ryzykując tylko swoją dupą. Poniekąd dlatego starał się dostać do takiej jednostki. Teraz to wszystko, okruszki wojennej przeszłości i poranne trupy przed klubem łączyły się korowodem jak mrówki wracające do mrowiska. A mrowisko nosiło nazwę Dystrykt i było plamą po kawie na białej koszuli NC jak święcie chciał wierzyć burmistrz.
Ted spojrzał na Harrego i przejechał ręką po zmęczonej twarzy.
-Nie wydaje mi się bym miał w sobie sprzęt inny od tego na który się zgadzałem. W każdym razie nic innego nie odczułem- Specterowi własne słowa nagle zabrzmiały dziwnie naiwnie i niepokojąco.