Leslie nie rozstając się z mieczem, w towarzysstwie Stefana i Vilmunda udała się na poszukiwanie redakcji Głosu Ishvalu. Bydynek znajdował się na Suchych Wzgórzach, najmłodszej i najbiedniejszej części miasta, gdzie nie było nawet porządnej kanalizacji. Redakcja znajdowała si w niskim budynku bez okien, z cegły nie pokrytej tynkiem. Weszli do środka i okazało, że w budynku redakcji mieści się także drukarnia, prycze dla pięciu osób, a nawet kuchnia. Środka przebywało się trzech ludzi, sami Ishvalczycy. Za biurkiem siedział młody mężczyzna, o zapadniętych oczach, niski ubrany w kaszkient i znoszony garnitur. Dziewczyna w robotniczym stroju o włosach opadających na połowę twarzy, która pracowała przy maszynach drukarskich. Starszy jegomość w stroju Komisarza politycznego z Drachmy, pozbawiony lewej nogi i ręki, które zastąpiono automailami, dosyć prymitywnymi jak . Twarz miał pokrytą gęstą siecią blizn. Skierował się do wyjścia nie zwracając uwagi na przybyłych…
Gdy zostali sami, Leslie podeszła do Algiego i chrząknęła. Ishvalczyk podniósł wzrok znad jakiś papierów i zawołał.
- To ty!
- To Ja! - o odparła Armstrongówna
- Chroni mnie wolność słowa! Nie dam sobie kneblować ust! -
- Ja ich nie chcę kneblować ] - odparła doskonale naśladując swoją matkę. Ishvalkja przerwała pracę i zaczęła przeszukiwać skrzynię.
- Nie jesteśmy w Amestris! Nie masz tu władzy!
- No właśnie, to nie Amestris Leslie uśmiechnęła się nieznacznie; Algio rozerwał koszulę.
- Jestem gotów oddać życie za wolność słowa - zawołał, a ishvalka od druku wyjęła stary muszkiet i wycelowała w stronę ih stronę.
- Znowu! Czemu wszyscy mnie bierzecie za tą podłą faszystkę! Nie jestem nią. Stefano! Di Quualcosa.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija |