Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2015, 20:10   #101
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Wysłuchując wywodów wygadanej dzi*ki, Emilia miała mieszane uczucia. Podobał jej się fakt, że dziewczyna miała jaja i nie bała się bandy pospolitych zbirów, którzy równie dobrze mogliby sobie na niej w tej chwili ulżyć. Natomiast wygadany język nie zmieniał faktu, że panna wciąż zasłaniała się swym kasiastym tatuśkiem. Emilia wiedziała, że mają ze sobą wiele wspólnego, a ten fakt stanowił jedyną istotną różnice między nimi. Kiedy Keterlind z chęcią schowałaby się pod grube poły, kosztownej peleryny tatuśka, Emilia z chęcią splamiłaby je jego krwią…

Z tego to powodu, w czasie drogi do Talabheim, trzymała się od niej z daleka. Wolała nie mieć z nią nic wspólnego. Emilia chciała by wiadomości o jej powrocie w rodzinne strony pozostały w dalszym ciągu tajemnicą, a dziewczyna widocznie lubiła sobie popalać. Bez względu na wszystko nie miała zamiaru odprowadzać jej na dwór barona, co bez ogródek oznajmiła kapitanowi.

- Jak chcesz ją odstawiać pod stopy tatusia, to nie licz na mnie. Nie lubię dworów i miejsc gdzie przesiaduje pie*dolona arystokracja, i nie zmusisz mnie bym tam z wami poszła – powiedziała stanowczo, lecz bez większej wrogości. - Ale i tak chce swoją działkę z nagrody…


* ~ ~ ~ * ~ ~ ~ *



- Kolejni… – powiedziała z irytacją. Wciągu dwudziestu czterech godzin, spotyka już trzecią grupę pewnych siebie, obdartych, obwiesiów… przynajmniej tym razem nie jeb*ło gównem.

Emilia bez większego pośpiechu sięgnęła po kusze i naładowała nań bełt. Jak również zaczęła rozglądać się uważnie po okolicy, czy aby więcej podobnych hien nie czai się gdzieś w krzakach. Ostatnio zmysły jej nie zawiodły, a więc może i tym razem tak będzie. Oparła się o wóz i niby przypadkiem skierowała kuszę w stronę krocza jednego ze strażników.

- Niech któryś z was chociaż spróbuje się do mnie zbliżyć, a zaraz dowie się, jak to jest mieć własnego, zakrwawionego kutasa w gębie – warknęła.
 
Hazard jest offline