Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2015, 23:35   #59
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
- Nie wiem... ten miecz nie ma dla mnie wielkiego znaczenia. Kiedyś służyły nam za nagrobki, ale teraz? Co robią... takie rzeczy jak ja w tych czasach? Powiesz mi?
Vilmund westchnął zastanawiając się chwile po czym odpowiedział.
- Cóż zapewne inaczej sobie to wyobrażałaś znaczy się koniec twojego zadania. Teoretycznie jest chyba jeszcze ten jeden o którym wspominałaś. Jednak równie dobrze mógł bym się zapytać ciebie dlaczego po tylu latach zdecydowałaś się że masz coś do zrobienia zamiast rzucić to w cholerę ?
- Nic sobie nie wyobrażałam. Były Yoma, starałam się je zabić. Nic nie umiem, tylko zabijać inne zabijać potwory.
- Cóż umiesz walczyć a to zawsze jest cenna umiejętność, wysoko ceniona przez różnych ludzi. Oczywiście wpierw trzeba wiedzieć czemu walczysz. Czy zabiłaś te potwory dlatego że tak cię wyszkolono czy też dlatego że chciałaś je powstrzymać przed skrzywdzeniem innych ?
- Nie wiem... chyba to i to. Ale... nie wolno mi walczyć bo jak pobiorę za dużo energii Yoma to zmienię się. Stanę się przebudzonym, potworem zdolnym niszczyć całe miasta. Zatracę się... Po to nas stworzono, byśmy zabijały smoczych królów... Boję się.
- Hmm, chyba rozumiem więc teoretycznie powinnaś sobie znaleźć zajęcie które nie wymagało by od ciebie walki a przynajmniej nie na tyle poważnej byś musiała walczyć z pełną mocą... No i unikać kontaktu z alchemią... no to może być dość trudne.
- Co ja mam zrobić ? Słyszałam o takim wynalazku ze wschodu... proch się nazywa... da się go zdobyć ?
- Cóż najemnikiem zapewne byś nie chciała zostać bo to raczej by wiązało się z częsta walką i wykonywaniem poleceń które czasem mogły by ci się nie podobać. Mogła być zostać czyimś ochroniarzem... - midgardzczyk zaczął się zastanawiać - ...Mustang ? Nie... za dużo problemów.... Armstrongowie ? Leslie za tobą nie przepada... Hmm, może Diana Bradley ? Ludzie ją szanują wiec zbyt dużych problemów by nie było z tej strony tylko że kto inny może je stwarzać... - przerwał swe rozważania słysząc pytanie kobiety - Po co ci proch strzelniczy ? Trochę czasu minęło i znaleźli inne zastosowana jak i ulepszenia.
- A jak myślisz ? Kim jest ta Diana Bradley... to królowa czy matka któregoś z was ?
Midgardczyk westchnÄ…Å‚.
- No przed tym cię nie powstrzymam zwłaszcza że obecnie broń jest łatwo dostępna ale jeszcze powinnaś się nad tym zastanowić. Diana była żoną poprzedniego Fuhrera Armesti. Ehhh cała historia jest dość osobliwa i trochę by mi zajęło tłumaczenie ostatnich wydarzeń i tego jaki był jej związek z cała tą aferą. I teraz jeszcze całe zamieszanie z Zakonem Smoka... Dobrze że te ostatni się rozleciał bo zapewne jak gdyby zdobyli ciało to zaczęli by z nim coś kombinować i bogowie raczą wiedzieć co za bydle by mogli wyhodować z tego.
- Zakon smoka ? Kim są ? Tak teraz nazywacie władców smoków z Wyspy Krwi ?
- Nie wiem gdzie jest ta wyspa Krwi ale kto tam wie. Zakon działa w Drachmie mają anty alchemiczne poglądy po części mają rację. Zostali założeni przez Kościeja który miał być największym alchemikiem swych czasów i który nienawidził Ojca który wyrządził mu jakąś krzywdę. Jak dobrze rozumiem Ojciec był dziwaczną istotą alchemiczną powstałą z fragmentu człowieka zaś potem zmienił postać i moc w rytuale który unicestwił całe Xerxes... Chyba nic nie pomyliłem... Tak czy inaczej Ojciec został niedawno unicestwiony ale Kościej zdecydował się kontynuować swoje dzieło poprzez zakon złożony z "ludzi" którzy podzielają jego zdanie. Choć raczej niewiele cech ludzkich w nich pozostało...
- Nie wiem dokładnie... w Moich czasach niewiele o tym wiedziano... ja sama jestem analfabetką i wiem tyle ile wiedziała Clara... A nie było to wiele. Słyszałam bajki o Kościeju. Ponoć mieszkał u źródeł martwej rzeki. Powstało taam królestwo Krasnogrodzkie, gdzie ponoć nie znano Yom.
Tymczasem Vilmund sobie przypomniał, że Isla de Sanguino było jedną z nazw wyspy Jadeitowej za zachodnim oceanem. Trzy razy Midgard chciał złupić trzy razy... ale miejscowi oswoili straszne bestie.
- Hmmm, teraz mi się przypomniało że chyba wyspę Jadeitową na zachodnim oceanie tak mogli nazywać też są opowieści że tamtejsi mieszkańcy oswoili jakieś bestie które służą im do obrony...
- Może... Nie jestem pewna. A ty skąd jesteś ? Nigdy nie widziałam ludzi takich jak ty.
- Ze Skonfederowanych Królestw Midgardu. - odpowiedział - Nie jestem historykiem ale w tamtych czasach chyba moi przodkowie zajmowali się grabieżą zachodnich wybrzeży, w sumie też nie mieliśmy u nas żadnej organizacji zajmującej się polowaniem na potwory. Sami sobie radziliśmy stąd tyle eposów z tamtych czasów.
Ilena patrzyła na niego z mieszanką zgrozy i niepokoju.
- Więc jest z Wilków Mórz ? Słyszałam straszliwe historie...
- Jestem aż tak straszny dla ciebie ? - powiedział uśmiechając się - Nie zaprzeczam że trochę historii grabieży i łupienia sąsiadów mamy na karku. Jednak tez nie należy przesadzać.
- Mam... nadzieję. spojrzała na niego z ukosa - Idę... zobaczyć miasto. Czego powinnam unikać ?
- Nie wiem czy to dobry pomysł trochę się jeszcze wyróżniasz i wiesz po wczorajszych wyczynach ktoś się może nami zainteresować. Na pewno musisz mieć oko na gang Dimy nie dostali ciała stwora więc jeśli połącza fakty to mogą zainteresować się twoją osobą... teoretycznie jeśli trzymać się będziesz Białej Dzielnicy to chyba nie napotkasz zbyt wielu problemów.
 
Rodryg jest offline