Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2015, 09:11   #702
AdiVeB
 
AdiVeB's Avatar
 
Reputacja: 1 AdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumny
Podczas podróży


Na słowa Morrison'a uśmiechnął się tylko i kiwnął głową. Oczywistym było że szturmowcowi może się nie podobać określenie go mianem "chłopca". Przyjął więc słowa Andy'ego ze spokojem i rzekł :
- Ai, chło... znaczy Andy... wybacz, taki mam nawyk... u nas irlandczyków to nie kwestia lekceważenia więc bez zbędnych stresów... - klepnął szturmowca po przyjacielsku po ramieniu i jechał dalej.

Na pytanie o Mustangu odpowiedział bardzo chętnie tak jak założył Andy :
- Krwawa Wdowa... uwierz albo nie, nazwali ją tak Indianie z mojego plemienia. - spojrzał na szutrmowca kątem oka oczekując reakcji na te słowa i kontyunował - Ai, żyłem rok wśród Indian z plemienia Navaho, to był dość dziwny czas ale jestem bardzo wdzięczny czerwonym za to jak mnie potraktowali... widzisz, Andy - ah widzisz, już zapamiętałem! Widzisz Andy, kilka miesięcy po tym jak musiałem wiać z Detroit trafiłem na pustynię której nie znałem, nie była dla mnie dobrą Matką... zniszczyła mnie, poszatkowała i przygłodziła... o znalezieniu dobrej szkockiej nie było co marzyć. Równie źle podróż przez pustynie znosił Mustang, który został dość mocno ostrzelany przez gangerów... wszystko sie skumulowało i jakoś tak ani ja ani Mustang nie wytrzymaliśmy. Oboje z dziurami przeróżnego kalibru w bebechach po prostu zrezygnowaliśmy... uwierz mi nawet nie miałem ostatniej kuli żeby wpakować ją w łeb... - zamilkł na chwilę biorąc bucha papierosa i wyuszczając kłąb dymu mówił dalej - obudziłem się w wiosce czerwonych następnego dnia z opatrzonymi ranami. Pozwolili mi zostac dopóki nie wydobrzeje. Tygodnie mijały, ja czułem sie coraz lepiej a ja nie chciałem odjeżdżać, pozwolili więc abym został na stałe. Po kilku miesiącach zasłużyłem się w boju. Wraz z moimi czerwonymi braćmi odpieraliśmy ataki gangerów i mutantów. Po którejś... nie pamiętam której tyle ich było walce Rada Plemienia stwierdziła że już czas abym został oficjalnie jednym z nich. Mianowano mnie Wojownikiem Plemienia i dano ten oto Tomahawk który nosze ze soba zawsze. Jest pamiątką po moim rytuale przejścia... o którym nie będę opowiadał. Imienia klanowego swojego też nie zdradzę ale za to moge podzielić się imieniem klanowym auta... została nazwana "Krwawą Wdową" z racji tego ile bólu i cierpienia niosła z sobą dla bandytów i mutantów...

Irish opowiadał całą tę historię lekko i przyjemnie ale na twarzy nie było uśmiechu, po chwili utonęła we wspomnianiach i już się nie odzywał przez dłuższy czas.


Przedmieścia Harrisburga


Harvey na słowa szturmowca jechal spokojnie za quadem nie odzywając się.


Przed Hilton'em


Harvey zaparkował gdy dostał znak od Morrison'a. Wysłuchał co ma do powiedzenia i gdy usłyszał swoje imię i że zostaje na zewnątrz z pojazdami odparł:
- Ai... - wyciągnął rewolwer z kabury i wskoczył na maskę swojego auta czekając aż coś zacznie sie dziać.
 
AdiVeB jest offline