Trójka zatrzymujących ich obwiesi była nieco zbyt pewna siebie, jak na to, ilu ich było. Albo więc byli tak głupi i zarozumiali, albo też mieli w zanadrzu jakąś paskudną niespodziankę.
Gunter rozejrzał się dokoła, w miarę dyskretnie. No i faktycznie - w krzakach ktoś się czaił. Albo i paru ktosiów, bo liczby owych osób z samego poruszania się gałęzi trudno było wywnioskować, ilu ich tam siedzi.
Wymiana poglądów trwała, i nie zanosiło się na to, iż miałaby do czegokolwiek doproradzić. Nawet interwencja jaśnie panienki na nic się zdała. najwyraźniej pyskata i zarozumiała panna Keterlind niezbyt była znana wśród niższych warstw społecznych.
Może i racji nieco było w pomyśle, by kogoś wysłać, do barona, ale Gunterze najwyraźniej przeważyła piracka natura, dla której byle strażnik autorytetem żadnym nie był. A gdy tamten na dodatek kuszą zaczął grozić panience, za którą złota górę mieli dostać, Gunter nie wytrzymał.
Wystarczył jeden strzał, by dureń, co ich usiłował na trakcie obrabować, zwalił się w pył owego traktu, z wyrazem niebotycznego zdumienia na twarzy i torsem krwią zalanym.
Nim jednak do końca znieruchomiał, Gunter już się znalazł na ziemi, wierzchowcem się odgradzając od tych, co w lasku siedzieli.
____________________
Atak: k100 = 33
Obrażenia: k10+4=9+4=13