Biegnąc przed siebie Laraks został brutalnie odepchnięty. Zatoczył się, ktoś przebiegł obok niego z cwaniackim uśmieszkiem na ustach
- Ty pierdolcu zasrany ! - krzyknął w ślad za uciekającym. Pochylił się, by podnieść z ziemi plecak. To ocaliło mu życie. Serce podeszło mu do gardła, gdy lecący z dużą prędkością kamień przeciął powietrze tuż nad jego głową. Pocisk trafił cwaniaczka prosto w skroń. Laraks krzyknął, widząc, jak czaszka wgniata się, a z rany wypryska mózg. Widząc kątem oka kolejny kamień padł na ziemię z takim impetem, że piasek dostał mu się do ust. W bardzo dużej ilości. Leżąc, modlił się w duchu. Wydawało mu się, że słyszy muzykę. Potrząsnął głową. Nie pomogło. W głowie kłębiły mu się setki myśli. Panikował. Nad głową poleciały mu kolejne pociski. Laraks podczołgał się do najbliższej osłony, gdzie leżał do momentu, w którym kamienie przestały lecieć lub horda mutantów znajdzie się naprawdę blisko, po czym zerwał się do biegu. Pędził bez opamiętania, a strach dodawał mu sił. W burzy adrenaliny nawet nie zauważył, że mutanty stały się jakby ... spokojniejsze
__________________ Nie uciekaj przed snajperem - zginiesz zmęczony.
Ostatnio edytowane przez NightShot : 20-04-2015 o 20:43.
|