Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2015, 21:08   #3
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Jeremy spojrzał na świat za oknem. Znowu padało. Jakoś ostatnio deszcz mu nie sprzyjał. Jednak nie zamierzał z tego powodu rezygnować z czegokolwiek. Potrzebował kasy na kulki a te na drzewach nie rosną. Ostatnia robota okazała się niewypałem o którym trzeba jak najszybciej zapomnieć i wziąć się w garść. Nie miał sobie nic do zarzucenia, ale niesmak pozostał. Tym bardziej, że najwyraźniej gość nie powiedział mu wszystkiego. Gdyby zachował czujność, to pewnie by skończył jak on a tak, to on żyje a gość jest już na innym planie astralnym. Myśli Jeremiego krążyły wokół takich myśli podczas gdy ręka wyciągała się po butelkę. Najwyższy czas odciąć się od tego, co było i skupić się na tym, co będzie.

Przejrzał płaszcz i broń. Syntetyczne włókno było jeszcze mocne i powinno wytrzymać zarówno przeciwności pogody jak i wycieranie się po podejrzanych miejscach. Wierny Ares jak zawsze był niezawodny. Mimo całego zamieszania z tym, co nie widać, to zaufanie do stali było najpewniejszą rzeczą na tym świecie. A co do tego, co nie widać… Jeremy usiadł na kanapie i pociągnął solidnie z butelki. Na dziś wystarczy, by nie przesadzić, ale odrobinka alkoholu w żyłach była niezbędna.

- Gaju – wyszeptał bezgłośnie. Jednak eter słyszy wszystko i kto chce w nim coś usłyszeć, to usłyszy. Ważne jest by słuchać.
- Gaju – powtórzył ale znów bez rezultatu. Choć… poczuł obecność czegoś przy nodze. Jakby był trącany zimnym nosem na poziomie łydki.
- Przyszłaś – poklepał niewidoczny grzbiet psa. Jego psa. – Masz coś do dodania odnośnie najbliższej roboty? Ostatnio korzystałem z Suri i skończyło się źle. Mam nadzieję, że nic jej nie jest. Nie chciałbym by teraz było podobnie. Co?
Gaja położyła widmowy pysk na nogach Jeremiego i zaczęła miarowo oddychać jakby zasypiała.
- No tak. Tak najłatwiej – mężczyzna nie przestawał drapać basseta po grzbiecie. Nie przeszkadzało mu to zaś Jeremy chwilę cieszył się z tego kontaktu. I nawet to, że Gaja zwykle nie komunikowała się, to sama jej obecność była kojąca. Była lepsza niż wszystkie whiskey tego świata.
- Lepiej żebym tej roboty nie zwalił. Potrzebna jest kasa a powietrzem się nie nakarmię, jak ty - chwycił za ucho i delikatnie pociągnął. - Pilnuj mnie, dobrze? O nic więcej nie proszę.

Gaja podniosła łeb, popatrzyła swoimi widmowymi oczami i rozpłynęła się w powietrzu. Mężczyzna już tak często przebywał w otoczeniu istot astralnych, że traktuje je teraz niemal jak innych ludzi. Czasami miał wrażenie, że są nawet lepsi niż ludzie, choć są oczywiście wyjątki. Po obu stronach. Spojrzał jeszcze raz na wyświetlacz. Nie przyszła żadna wiadomość odwołująca zatem Irissa traktuje to zlecenie poważnie. Krótka piłka może i tak, ale zginąć można tak samo, jak przy każdym innym zleceniu. Zobaczymy, co z tego wszystkiego wyjdzie.

Samochód zapalił za pierwszym razem. Wilgoć jeszcze nie wygrała z akumulatorem, ale ten czas nadejdzie. Oby nie podczas zlecenia, ale na takie coś wolał nie brać auta. Jednak by dostać się do FrostBurn musiał skorzystać z podwózki. Głośne miejsce dawało neutralność i anonimowość więc nie powinno być problemów z dowiedzeniem się czego trzeba i gwarantowały, że nie będzie w pobliżu dużo astrali. Jakoś nie lubią takich miejsc i Jeremy wcale się im nie dziwił. Zatrzymał się na światłach co spowodowało, że chmara viroreklam rzuciła się na jego szybę. Nie mogły przeszkadzać w jeździe ale na postoju wykorzystywały wszystkie dostępne środki by dopaść oczy i uszy potencjalnego klienta. Zielone światło było wyzwoleniem i znów można było podziwiać rozpływającą się panoramę Seattle. Mniej więcej po kwadransie pojawił się płonący holo z reklamą FrostBurn. Jeremy podjechał dalej i zatrzymał samochód. Wyskoczył z auta, postawił kołnierz prochowca i ruszył do wejścia do klubu.

"Masz nową wiadomość" - link podał wiadomość, jak tylko przekroczył próg klubu. Pistolet mógł zachować i był to jeden z niewielu przywilejów posiadania oficjalnego ID oraz legitymacji. Ile są one warte to nie miał złudzeń ale zawsze wyglądało to poważniej niż skorpion na sznurówce wiszący na ortalionowym pasku. W wiadomości był kod od Iriss oraz miejsce, gdzie ją mogę znaleźć. Przedzierając się przez tłum ludzi oraz ścianę dźwięku dostał się do miejsca, gdzie czekało umówione spotkanie
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline