Wizja nieskrepowanej podróży przez układy planetarne była niezwykle kusząca, lecz miał teraz zadanie do wykonania. Odkładając rozmyślania na bardziej odpowiednią chwilę, skupił się na przeciwnikach. - Atakuję! Gdy tylko zabije jednego, ściągnę na nich ogień i będziecie mogli ruszyć. Rihno, liczę że znajdzie się miejsce za tą Twoją tarczą za kilka sekund. Przekazał towarzyszom, uśmiechając się w duchu. Właśnie zaczynało robić się ciekawie.
Okazja była idealna i nie zamierzał jej zmarnować. Będąc już na odpowiedniej pozycji, wyskoczył z tunelu, miękko odbijając się od przeciwległej ściany i ze sztyletem w ręku poszybował w kierunku wroga. Wiedział że nie było to zupełnie bezgłośne i przeciwnik za chwilę zacznie się odwracać, lecz dla niego było już za późno. Popełnił krytyczny błąd, zatrzymując się w jednym miejscu. Wystarczyło teraz powalić go, zadając cios w okolicę szyi i odskoczyć dalej w kierunku towarzyszy, ostrzeliwując się w locie. Powinno się to udać.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |