Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2015, 10:55   #5
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Kelnerka z uroczym uśmiechem zapewniła, że zrobi co się da, na razie przynosząc klucz do pokoju na poddaszu. Udali się tam zaraz, odkrywając, że to faktycznie małe pomieszczenie z jednym małym oknem, pochyłym dachem oraz skromnym wyposażeniem w postaci skrzyni, szafy i jednego łóżka.
- Nie mam nic przeciwko spaniu z mężczyzną w jednym łóżku - powiedziała zarumieniona Isha widząc to. - O ile twoja wiara nie zabrania…
Zdjęła z siebie płaszcz, odłożyła rzeczy i zsunęła żelastwo. Odpięła nawet pas, pozostając w tym swoim uwypuklającym krągłości gorsecie, skórzanej spódniczce i długich butach.

-Moja wiara w żadnym razie.- zaprzeczył energicznie głową.- Odłożył swoje rzeczy, głównie ciężki plecak. Pomożesz mi z tą zbroją?
- A coś innego? - spytała z psotnym uśmiechem i podeszła, pomagając mu rozwiązywać rzemienie przytrzymujące zbroję, a potem ściągać ją przez głowę. Mimo słodkiej twarzyczki, miała całkiem dużo siły.
-Coś innego?-odpowiedział roześmiany -Przypomnę ci to przed kąpielą. Na razie zjedzmy, na dole. Nacieszysz oczy karczmą i nabierzesz sił. Ściąganie rzeczy potrafi być męczące- teraz to on się uśmiechał -Zbroja lekka nie jest - dodał mrugając okiem.
Isha potrząsnęła zdjętym metalem jakby chcąc udowodnić, że jest inaczej.
- Tak, jest bardzo ciężka, jesteś bardzo dzielny i silny, że tak ją nosiłeś cały dzień - zachichotała i odłożyła ją, kierując się do wyjścia z pokoju. Czy jemu się wydawało, czy kręciła przy tym trochę swoją pupą?
Schodził po schodach zaraz za Ishą.
-Poruszasz się z dużą gracją moja droga- jeśli przykucie jego wzroku było jej celem udało się się całkowicie. Obcisła sukienka nienagannie podkreślała co trzeba. Po czym po chwili dodał- Było to widoczne.. dziś podczas walki.- uzupełnił.
- Dziękuję - odpowiedziała, odwracając się na chwilę. - Będziesz musiał zobaczyć jak się wspinam albo ujeżdżam - zrobiła krótką przerwę - wierzchowca.
Isha czuła się w jego towarzystwie coraz swobodniej, łatwo wyczuwało się to w jej ruchach, zachowaniach i słowach. Stolik czekał na nich, stały na nim już kielichy, butelka wina, a uśmiechnięta kelnerka ruszyła do nich z jedzeniem zaraz po tym, jak usiedli.
Joshua coraz bardziej z kolei ulegał urokowi młodej dziewczyny. Spodziewałby się po sobie więcej hmm odporności. Jednak naturalność i właśnie szczera swoboda urzekały go coraz mocniej.
-Co cię sprowadza tak daleko od domu?- zapytał podczas jedzenia.
Stanęły przed nimi talerze, parujące potrawy pachniały iście wybornie, zwłaszcza po ponad tygodniu spędzonym w podróży.
- Przygoda - odpowiedziała po prostu Isha zanim zabrała się do jedzenia. - Chęć poznania czegoś nowego, poznania świata… nie było dla mnie wiele do zrobienia w rodzinnej wiosce, nie chciałam tak żyć. Jestem strasznie nudna jak widać.

-Uważam, że nie jesteś nudna. Znalazłbym wiele określeń na twoją osobę czarująca, piękna, żywiołowa. Nudnej by jednak tam nie było. - komplementował dziewczynę. -Przygody mówisz- zamyślił się na chwilę -to właśnie motywowało mnie gdy zaciągnąłem się na statek. Jedz śmiało opowiem ci co nieco… -Northcliff podczas jedzenia opowiedział Ishy swoją historię. O służbie na statku, o z zajęciu go przez piratów. O przystąpieniu do nich pod przymusem i tym jak żył i starał się łagodzić ich naturę. Maksymalizować zyski i minimalizować zniszczenia… Pod koloryzował czasami swój udział, choć nieznacznie by opowieść była dla dziewczyny jeszcze ciekawsza. Pełno w niej było portów, statków i przygód. Opowieść zakończył na sztormie i zatopieniu okrętu. O tym jak modlił się o ocalenie… nie powiedział jednak do kogo ani jak przeżył. Opowieść zakończył gdy skończyli jeść tę pyszną kolację, a butelka wina była już w połowie pusta. Tymi historiami chciał pobudzić zainteresowanie dziewczyny nim jeszcze bardziej. Choć wyraźnie pokazała, że myśli o nim tak samo mocno jak on o niej.
Najpierw się zarumieniła, potem wpatrzyła w swój talerz, a na sam koniec słuchała z lekko rozdziawionymi ustami. Nawet nie do końca dojadła swoją porcję, za to wypiła cały kielich wina, które wydawało się bardzo jej smakować.
- Niesamowite! - powiedziała wreszcie, kiedy skończył. - Przeżyłeś już tak dużo, a wcale nie jesteś jeszcze stary! - pokazała mu język, zdaje się trochę już pod wpływem alkoholu. Była silna i wytrzymała, ale chyba nieprzywykła do picia.
Northcliff miał nadzieję, że ktoś zaniósł im balię na górę i przygotował wymarzoną kąpiel jak prosił kelnerkę.
-Dojedz i zbierajmy na górę.-zasugerował- Kąpiel by się nam przyda, zresztą obiecałaś mi pomóc- uśmiechnął się przysuwając się do dziewczyny, tak że zaczęli się już lekko dotykać.
Przygryzła dolną wargę, jej ponętny dekolt był dla Joshuy w tej pozycji doskonale widoczny. Isha chyba miała tendencję do czerwienienia się, bo znowu to zrobiła.
- Już się najadłam - wyszeptała jakby nieśmiało.
Joshua wstał od stołu i ujął dziewczynę za rękę.
-Chodźmy zatem.

Pozwoliła się mu delikatnie pociągnąć na górę. Jej stwardniała odrobinę od łuku i broni dłoń pociła się, zdradzając zdenerwowanie nagle cichej dziewczyny. Ciągle zagryzała wargę. Weszli do małego pokoju i prawie trafili na młodego chłopaka, który właśnie z niego wychodził z pustymi wiadrami.
- Jest pełna. Jak trzeba będzie więcej to trzeba powiedzieć na dole - rzekł i tyle go było. Faktycznie, do połowy wypełniona gorącą wodą balia wypełniała resztę wolnego miejsca w małym pokoju.
-Pięknie się rumienisz- powiedział dotykając jej policzka i muskając go delikatnie palcem. -Balia już gotowa to jak z tą obiecaną pomocą?- medalik z symbolem jego bogini był tuż pod jego koszulą. Mogło to choć trochę dodać odwagi dziewczynie z drugiej strony nie można było wyczuć czy Joshua nie żartował.
- Naprawdę ci się podobam…? - spytała cichutko, nie patrząc w jego oczy. - Ja… spotkałam się już z różnymi reakcjami na moją… swobodność. W lesie nie przyjmowaliśmy się tym co naturalne, jak nagość i kochanie się…
-Naprawdę- podniósł podbrudek dziewczyny tak by spojrzała mu w oczy.. i nie zastanawiając się wiele po prostu dziewczyne pocałował, by to udowodnić. Objął ją w tali i przyciągnął do siebie, drugą ręką gładził ją po włosach aż dotarł do szyi którą zaczął delikatnie muskać palcami.
Przez chwilę chyba była zaskoczona, ale zaraz potem uniosła się na palcach i objęła go za szyję swoimi ramionami, przytulając się swoim miękkim, obfitym w pewnych miejscach ciałem. I oddała pocałunek, wsuwając zwinny języczek do jego ust. Na pewno robiła to już wcześniej.*
Joshua nie był nowicjuszem ani w tej, ani w innych kwestiach związanych z kobietami. Choć nie był też wybitnym specjalistą. Namiętnie całował dziewczynę przez dłuższą chwilę. Jego ręka zsunełą się z jej tali i wykorzystała urokliwość krótkiej spódniczki, lądując na pośladkach. Przerwał w pewnej chwili pocałunek i skierował swoje zainteresowanie w stronę jej ucha a następnie szyi. Delikatnie je całując i pieszcząc językiem. Cicho westchnęła, gdy jego język wsunął się do jej uszka, a dłonie spoczęły na jędrnych pośladkach. Jej własne dłonie przesunęły się na jego pierś, szukając guzików koszuli.

Ugryzł ją delikatnie w ucho i odskoczył od niej zwinnie niczym szermierz. Obrócił się do niej plecami, pozostawiając na chwilę za pewnie lekko oszołomioną nietypowym obrotem sprawy. Northcliff tym czasem zdjął koszulę jak i całą resztę swojego przy odzienia bardzo szybko i wskoczył do bali. Obrócił się w niej tak by widzieć dziewczynę, symbol jego bogini wciąż tkwił na jego szyi. Jednak znajdował się obecnie pod wodą, wciąż pozostając nie dostrzeżony.
Po tym co się wydarzyło czerwień pokrywała nie tylko jej policzki, ale również dekolt. Oddychała szybciej i patrzyła na niego trochę zagubiona. Szybko jednak odzyskała rezon. Wzięła się pod boki.
- To niesprawiedliwe. Teraz musiałabym się rozebrać na twoich oczach ciebie nie widząc.
Wstał wyprostowany z przyklejonym uśmiechem do twarzy, jedyne co zasłonił... to medalion. Stał tak chwilę patrząc na dziewczynę, śmiejąc się w końcu. Widać było jego umięśnione ciało i dobra rzeźbę. Widać było również inne rzeczy, pozostające dość pobudzone na widok pięknej dziewczyny. Wrocił na swoje miejsce w balii.
-Proszę bardzo, co prawda życie sprawiedliwe nie jest i warto to zapamiętać. Dla tak uroczej osoby zrobię jednak wyjątek.
- Może i nie jest sprawiedliwe, ale potrafi być przyjemne… - pochłonęła go prawie wzrokiem, zaciekawiona i coraz mniej speszona. Postawiła jedną stopę na łóżku i powoli zsunęła jeden z butów. Zaraz też zrobiła to samo też z drugim i podeszła do balii. W tej pozycji jej spódniczka wydwała się jeszcze krótsza, ale ona odwróciła się plecami do Joshuy.
- Ten gorset trzeba rozwiązać z tyłu.

Wstał, dotykał jej wilgotnymi choć rozpalonymi rękoma. Woda delikatnie kapała na jej ciało, prosto z jego dłoni. Rozpinał gorsecik powoli, jego usta ponownie zawitał na jej szyję. Gdy jej piersi, zostały uwolnione zaczął je gładzić ręką i delikatnie ściskać zza jej pleców. Druga ręka wciąż odpinała gorset tylko jakby już wolniej. W końcu po dłuższej chwili wylądował na ziemi.
Bez gorsetu jej piersi wydawały się jeszcze większe. Mimo wielkości były też jędrne i krągłe, miękkie w dotyku, o nie za dużych, ale twardych sutkach. Isha westchnęła głośniej, oddychając szybciej i głośniej.
- Chcesz zdjąć resztę? - spytała szeptem.
 
Lady jest offline