- Talent do pewnych rzeczy to coś z czym niektórzy muszą się urodzić, moja droga. Obawiam się że ty zostałaś stworzona do innych celów - odparł mężczyzna w białym garniturze, który właśnie szykował się do wyjścia. Jednak gdy tylko wziął do ręki kapelusz zatrzymał go dźwięk dzwonka, a wężowa twarz zastygła na moment gdy ten oblizał delikatnie wargi i uśmiechnął się przebiegle.
- Oh, witam klientkę. A kogóż to przywiało w me skromne progi? Panna Winner jeśli się nie mylę? - zapytał, przekrzywiając lekko głowę. -
Czy Iruta-san dobrze się miewa? Dawno się nie widzieliśmy.
-
To że jest azjatą nie znaczy, że musisz być rasistą. Nawet ja nie wiem czy to japończyk czy koreaniec. – zauważyła, choć jej głos był dość rozbawiony. Raczej nie był to poważne komentarz. -
Taa, jakoś sie trzyma. – przyznała, rozglądając się po wzorach. -
Który z tych nazwałbyś magicznym? – zapytała. -
Chcę coś, co podkreśli moje nadludzkie kształty.
Kącik ust mężczyzny drgnął mimowolnie, odsłaniając na moment jeden z kłów gdy ten usłyszał słowo “magiczny”. Na szczęście jednak mistrzyni sztuk walki była zbyt zaabsorbowana by to zauważyć.
- Mam bardzo czułe zmysły. Zgadywałem po akcencie - wyjaśnił się bez cienia wstydu i podszedł do kobiety, oglądając ją z góry do dołu. Niemalże wręcz obmacywał wzrokiem każdy odsłonięty kawałek skóry, uśmiechając się przy tym dziwnie, co w normalnych warunkach dałoby się zakwalifikować jako napastowanie, jednak w tej sytuacji można było to uznać za zwyczajne zboczenie zawodowe. -
Ależ wszystkie tatuaże są magiczne gdy tylko tworzy je ktoś dostatecznie uzdolniony - stwierdził, kreśląc palcem w białej rękawiczce na odsłoniętym ramieniu kobiety kształt litery “S”. Po chwili zaś jego wzrok przeniósł się na wzór wielkiego żmija z rozpostartymi skrzydłami. -
Przykładowo smoki w chińskiej mitologii symbolizują potęgę i szczęście dla ludzi którzy są ich godni. Sądzisz, że do takich należysz? - zapytał, oblizując wargi. W tym czasie siedząca za ladą Valentina założyła ręce na piersi i zacmokała wymownie, kręcąc głową z dezaprobatą.
-
Godna? W moim wypadku to by było na odwrót. To smok dostąpi zaszczytu. - uśmiechnęła się. -
Może wpadnę kiedyś go sobie wytatułować. - odwróciła się zwinnie i szybko opadła plecami na ścianę. Uśmiechnęła się patrząc na Marco. -
Szukam kogoś kto uświadczyłby mi nieco innej przysługi. Choć nie mów o tym Irucie. Chciałbyś nieco zarobić? - spytała.
- Wyświadczanie przysług znajomym to moja przyjemność - odparł tatuażysta, kłaniając się elegancko kobiecie. -
Skoro przyszłaś do mnie, to zakładam że bardziej niż brutalność i brawura niezbędne są ci finezja i dyskrecja. W czym mogę pomóc?
-
Jest jeden facet, wstawia nos nie tam gdzie powinien, ale nic o nim nie wiadomo. - wyjaśniła z uśmiechem. -
Ta wiedza jest sporo warta a nawet Iruta jej nie ma, chcę tam kogoś wysłać. Do jego domu mam na myśli. Żeby nieco powęszyć. - Jeśli wiadomo gdzie mieszka, to aż nadto informacji by zastawić na niego pułapkę - stwierdził Marco, uśmiechając się chytrze. -
Mam go tobie dostarczyć jeśli nadaży się okazja by go schwytać, czy sama wolisz się nim zająć?
Wyraz twarzy kobiety zmienił się. Zastanawiała się nad czymś. -
Nie wiem czy dobrze wybrałam. - przyznała po chwili. -
Powęszyć. Chcę abyś dowiedział się czegoś na jego temat. Im więcej tym lepiej. Nic ponad. - Mało wymagające zadanie jak na kogoś z moimi predyspozycjami - żachnął się mafiozo, robiąc lekko urażoną minę, aczkolwiek po chwili uśmiechnął się ponownie. -
Jednak jeśli to przysługa dla ciebie, to nie odmówię. Podaj mi tylko adres i niebawem się tym zajmę. Dasz mi może w końcu swój numer? - zakończył, poszerzając nieco swój uśmiech.
Elise sięgnęła do kieszeni, wyjmując z niej złożoną kartkę papieru. -
Niech będzie. Adres też tu jest. - zgodziła się. -
Za dnia nie ma go w domu, więc polecam zrobić swoje przed zmrokiem. - Zostawię u niego pluskwy i będę na bieżąco informował cię jeśli uda mi się dowiedzieć czegoś nowego - dodał jeszcze, po czym odwrócił się na pięcie i udał w kierunku zaplecza. -
Val, bądź taka dobra i zamknij studio. Będę dzisiaj dość zajęty - rzucił jeszcze do blondynki, po czym nim zniknął za drzwiami puścił jeszcze oczko mistrzyni sztuk walki. -
Do następnego spotkania, panno Winner.