Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2015, 16:44   #4
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Młodzieniec uśmiechnął się lekko, Annie niezbyt wychodziło udawanie złej. A może to była złość dla zasady? Eh kobiety…
-Spóźnianie się jest obecnie na czasie, moja droga. - powiedział z uśmiechem po czym ruszył w stronę lady, by zamówić kawę. Nie mógł sobie po drodze odmówić małego popisu, więc zakręcił filiżanką na małym palcu, po czym zgrabnie przetoczył ją sobie po linii ramion do drugiej ręki i odstawił na blat, jakby nic się nie stało.
-Dla tamtej pani jeszcze raz to samo, a dla mnie affogato. - zwrócił się do stojącej za ladą kelnerki, zapewne studentki. Puścił jej oko i poszedł, by przywitać się ze swoją towarzyszką inaczej niż unikając przeorania twarzy odłamkami ceramiki. Schylił się i ucałował ją w oba policzki, jak to Włosi mają w zwyczaju, po czym usadowił się naprzeciwko. Z rozpoczęciem rozmowy poczekał na otrzymanie zamówienia. Gdy kawa pojawiła się na stoliku, upił mały łyk i zaczął.
-Z jakiejże to okazji mnie zaprosiłaś Anno? Przyznam że jestem z lekka zaskoczony wyborem miejsca. - ton miał spokojny, acz dało się wyczuć zaciekawienie.
-For fun. - odparła po angielsku, krzywiąc się lekko. Z rozmachem łyknęła swojej mocnej, czarnej kawy. - Spieprzyłam ostatnią akcję...muszę odreagować. Rosso wnerwił się na tyle, że nie dał mi nawet odpokutować. - wyznała zirytowana. - Jak dasz komuś umrzeć to masz przerąbane. Czarna lista na dobrą chwilę.
-I tu do akcji wkraczam ja, dobrze rozumiem? Mam Ci pomóc odreagować... - z krzywym uśmieszkiem odpowiedział Gio, nie chciał rozwlekać drażliwego tematu. Anna sama pewnie powie, jeśli uzna że powinien poznać szczegóły.
-Taaa...tylko nie wiem do końca jak. – przyznała Anne. - To miasto jest dość spore, więc coś się znajdzie. Możemy kogoś okraść, albo stłuc ryj jakimś uliczniakom. Albo, nie wiem...zebrać opłaty w okolicy. – wzruszyła ramionami. - Jesteś tutaj dlatego, że ja nie wiem jak porządnie dać upust agresji. Zwłaszcza gdy Don nie ma dla niej zastosowań.
-A myślałem że mnie zaprosiłaś, bo lubisz moje towarzystwo. - udał przez chwilę zasmuconego, ale nie mógł powstrzymać krzywego uśmiechu - W normalnych warunkach zaproponowałbym próbę wyciszenia emocji, ale wiem że to nie dla Ciebie. - zachichotał cicho - Pomyślmy… Może nabijmy parę siniaków bikerom? Nikt nie będzie za nimi tęsknił, jeśli “przypadkiem” przesadzimy. A przy okazji może złowimy coś ciekawego.
Wzruszyła ramionami. - Tego tałałajstwa jest wszędzie pełno, więc to faktycznie dobry pomysł. Nie chciałam wariować samotnie, ale we dwóch to może być ubaw. Jakaś konkretna dzielnica? – zapytała, uśmiechając się na myśl co ją czeka.
-Słyszałem, że motłoch z doków się ostatnio rozhulał, może warto by ich nieco utemperować? - zasugerował, choć tak naprawdę bardziej irytował go fakt, że ci wariaci blokują najlepsze trasy wyścigowe, niż ew. działania gangów jako takich, w końcu nie byli wcale groźni.
-W dokach kręci się mało ludzi, więc faktycznie możnaby poszaleć. - przytaknęła. - Ale jak nas złapią za bieganie po terenach Scacc-hi, to bierzesz na siebie odpowiedzialność? - spytała, unosząc do góry brew.
-Coś się wymyśli. Zawsze można to zwalić, na pościg za bezczelnymi gangerami. Jak nie podziała, to będę improwizował. - odpowiedział z kamienną twarzą. Jeśli Scacchi będą się mieszać, zawsze mógł złamać kilka kości więcej.
-Już Mezzo pewnie to robi, za tą ostatnią wtopę. - stwierdziła Anna, po czym zrobiła sobie przerwę, aby wypić nieco więcej kawy. - To w dokach ostatnio skopałam. Więc wiesz, już prędzej latałabym po fabrykach. Tam ty ruskie sie szwendają.
-Cóż, do bikerów mam jeszcze sprawę osobistą, więc upieklibyśmy dwie pieczenie przy jednym ogniu. Skurwysyny blokują dzikie trasy wyścigowe jakby należały do nich, nie można na spokojnie poszusować…
-Ścigasz się? - zdziwiła się Anna. - Muszę cię kiedyś sprawdzić. - zadeklarowała, podnosząc się z miejsca. - No nic, jak tak bardzo chcesz do doków, to niech będą doki..
-Bez obaw, będę miał na Ciebie oko. A jak chcesz mnie sprawdzić, to możemy teraz. Przyjechałem motocyklem, ścigamy się do doków? - Gio dopił kawę i zostawił kasę z solidnym napiwkiem, po czym wstał. - Panie przodem. - powiedział wskazując drzwi.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline