Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2015, 21:46   #125
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
"Bez litości, bez wytchnienia."
- TK Heyron Azul na widok
pobojowiska po walce
z 47th Mechanized Imperial


Techkapłan wymachując metalowym prętem niczym kosturem komenderował serwitorami, które zbierały materiały z wrogiego obozowiska i wraków. Trzeba było być szybkim. Jak w Volg. Kto pierwszy ten lepszy. A teraz mieli naprawdę mało czasu. Dzikusi dzięki swojemu kanibalistycznemu doświadczeniu łupili trupy momentalnie zbierając wszystek broń, mundury, pancerze.. wszystko.. Cholera... tego pewnie wystarczy po dwakroć dla nich wszystkich! No ale też umowa była... tubylcy biorą wszystko co chcą. Czyli wszystko co było użyteczne. Przynajmniej w oczach Cadian.

Ale w oczach Volgity wyrośniętego na złomie i syfie nadal w obozowisku pozostała cała masa... może nie skarbów, ale na pewno pożytecznych rzeczy. Od na przykład taka plastalowa płyta. Albo ta odrobina adamantium. Albo te płyty pancerza co je wyrwało przy eksplozji pojazdu. Bogactwa jeszcze dużo zostało, a Azul miał mieć ręce pełne roboty. Jak zwykle.

***

W hotelowym garażu praca wrzała. Serwitory zasuwały pełną parą, a techkapłan robił co mógł, aby jak najszybciej doprowadzić stalową bestię do pełnej kondycji. W przerwach klepał pancerze i naprawiał uszkodzoną broń. Choasyci byli obecni w Stolicy, więc nie można było marnować czasu. Jadł praktycznie w biegu, a wszystko co zdołał przytargać z serwitorami znajdowało jakieś zastosowanie. Cholerne worki mięsa... czemu Yovia musiała paść... teraz nie miał nikogo do pomocy poza tępymi serwitorami!

Pozostawała i tak jeszcze kwestia zejścia do podziemi i odnalezienia dyplomatów. Kwestia rozprawienia się ze zwiadowcami. Tyle roboty, a tak mało odpoczynku! Tak mało możliwości. Kiedy robił przerwę okablowanie czaszkowe momentalnie pogrążało go w stanie drzemki po czym wybudzało po określonym czasie, aby wracał do pracy.

Praca, praca... muahahahaha....

Chimera coraz mniej wyglądała jak dumny cadiański pojazd, a coraz bardziej jak weteran paskudnego pola walki. Wymienione, niepomalowne płyty pancerza, wyklepane z pozostałości wraków. Łaty przybite ciężkimi nitami, plastalowe szwy, dodatkowe osłony wyklepane na poczekaniu ze złomu.

Teraz można było naprawdę zobaczyć skąd wzięła się ksywa Azula...

Wyklep.

***

- Wyklep...

- Czego, Wygrzew?

- Engel coś tam się naradza. Mam cię ściągnąć.

- Niech się pierdoli, Chimera sama się nie naprawi.
- skwitował Wyklep.

- Sam mu to powiedz.
- odparł Ryan.

Po Volgitach było widać, że sytuacja nie jest już taka różowa jak kiedyś. Bękarcie Haxtesa zawsze się szczycili niezachwianym morale (i niezachwianą ignorancją wobec koszmarów jakie gotował im przeciwnik), ale teraz zaczynali się już po prostu męczyć całą tą sytuacją.

- Powiedz mu, aby spytał naszego gospodarza o to zejście do podziemi i czy nie ma gdzieś więcej "starych przedmiotów" o których ten barbarzyńca gadał jak do nas zawitał. Kto wie, może chowają tam w podziemiach jakiś czołg czy mały arsenał. Nie takie rzeczy znajdowało się zagrzebane w ziemi. - rzekł Azul nie przerywając dokręcania śrub swoim mechadendrytem, jednocześnie spawając jakiś kawał blachy.

- Aha... trzeba znaleźć trupy tych pierdół co to gładką gadką chcieli dzikusów przekonać. - Ryan uśmiechnął się krzywo

- Jak skończę powiem im jak bardzo mamy przejebaną sytuację, jakie mamy braki w sprzęcie... udzielę też dyspensy na korzystanie z nieregulaminowych modyfikacji, broni i innych gówien.

Szeregowy volgita zagwizdał.

- Ho ho... ostro jedziesz Trybsonie. Chyba nie sądzisz że trzymają jakieś wyjebane sprzęta tu pod ziemią.

TK Heyron Azul odwrócił się do towarzysza i rzucił na niego ponurym spojrzeniem.

- Jak tu wparują chaosyci całą swoją siłą to będziemy mieli tak przesrane jak stąd do Fenksworldu. I nie damy radę pobawić się w wesołych partyzantów, bo będzie nas za mało, a terenu nie znamy dość dobrze. Jeżeli tam będzie jakiś zasrany xenotech czy coś od czego Blaszanym wszystkie przewody dęba stają będziemy musieli to wykorzystać. Żeby po prostu przeżyć.

- W chuj haxtesowa postawa. - rzucił ironicznie Wygrzew.

- Chuj to będziesz miał w dupie ty. I ja. I cała reszta jak te zjeby nas zajadą swoją liczbą. - odbił Wyklep wracając do pracy - Rzeknij Engelowi com powiedział. W razie czego wie gdzie mnie znaleźć.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 18-04-2015 o 23:41.
Stalowy jest offline