Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2015, 17:37   #6
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Nie od powiedział, jego pocałunki zaczęły schodził wzdłuż jej pleców. Ręce opadały wzdłuż jej ciała zmysłowo go dotykając. Delikatne pieszczoty wprawionym językiem, były przyjemne i pobudzające. Dobrze się nim posługiwał nie tylko w mowie. Dotarł do spódniczki i delikatnie ją zsunął. Ponownie zaczął podążać w górę jej ciała, ręce na piersiach wylądowały już bardziej zdecydowanie. Zajął się jednym uszkiem, potem szyją i nie zaniedbał drugiego. Rozpoczął ponowną wędrówkę wzdłuż jej ciała ku apetycznemu dołowi. Zsunął jej majteczki jednym ruchem w dół, swobodnie opadły na ziemię.

Przełknęła ślinę, nie odwracając się. Miała silne, zgrabne lecz raczej szerokie pośladki, tak samo zresztą jak biodra. Dotykając gładkiej skóry jej ciała poczuł także krótkie łonowe włoski. Poruszyła nogami, aby zarówno spódniczka, jak i majteczki zostały na ziemi. Odrobinę drżała.
- Nadal ci się podobam? - spytała cicho i niepewnie.

- Ciągle oto pytasz. Jesteś cudowną dziewczyną, jeśli ktoś ci powiedział kiedykolwiek inaczej zwyczajnie ci zazdrościł.- podał jej rękę i wprowadził do balii- W trakcie obdarzając ją soczystym pocałunkiem. Ich języczki delikatnie się pieściły, usadził dziewczynę w jednym rogu balii sam przemieścił się w drugi. Jej odwaga ciągle mieszała się z nieśmiałością, chciał ją mocniej ośmielić. Zdjął medalion i ścisnął go w ręce.
- Moja bogini jest zdobywcą i pochwala takich. Jeśli chcesz zobaczyć jej znak, musisz również być zdobywcą- żartował bardziej niż trochę, prowokując dziewczynę do wykonania ruchu.
Kiedy oboje siedzieli w balii, woda podchodziła prawie pod rąbek. Mocniejsze ruchy pewnie będą trochę wylewać na podłogę, ale żadne z nich się nie miało tym przejmować. Duże piersi Ishy prawie unosiły się na wodzie, jasne i pełne.

- Przepraszam… - powiedziała cicho. - To dlatego, że zdarzali się tacy… co czynili mi krzywdę swoimi słowami i zachowaniem. Ale wiem, że teraz będzie inaczej - dodała z nagłym uśmiechem, przypatrując się jego ręce.

- Zdobywcą? A co powinnam zdobyć? - spytała ciekawie i zalotnie, zawijając sobie kosmyk włosów na palcu.

- Gdy jesteś razem, każdy kto spróbuje cię skrzywdzić będzie miał zemną do czynienia. Potrafię sobie radzić z takimi.-zacisnął rękę na bali aż drewno lekko gruchnęło - Co jest do zdobycia? -spojrzał w wodę prosto na swoje krocze.- Trzeba się wdrapać na szczyt i go osiągnąć.- aluzja zarówno dotyczące fizyczności jak i przeżyć zapewne.

Zawahała się na moment, a następnie poruszyła, zbliżając się powoli do niego. Poczuł jak jej dłonie dotykają jego ud, sunąc w górę. Ominęła biodra i przeniosła je na tors, delikatnie drapiąc paznokciami i wywołując u niego przyjemne dreszcze.
- Słyszałam o wysokich szczytach. Podobno są niezwykle piękne - uniosła się trochę, nad wodą pojawiły się duże, mokre, pełne piersi dziewczyny. - Trochę się boję, czy doprowadzisz mnie na jeden z nich, nie porzucając w połowie drogi…

- Myślę, że sobie poradzę- pocałował ją delikatnie w obie piersi- Chwaliłaś się wspinaczką i jeździectwem, skoro masz je opanowane... O mnie się nie martw, ja sobie radę dam.- poprawił się w balii, jego ręce chwyciły dziewczynę za pośladki i zaczął ją przyciągać do siebie.

Nie opierała się, wręcz przeciwnie. Jej pełne, miękkie ciało zbliżało się chętnie, aż pochyliła się i wzięła jego twarz w swoje dłonie i pocałowała delikatnie w usta. Rozchyliła wargi i wysunęła język, pogłębiając pocałunek, który stawał się coraz bardziej namiętny. W tym samym czasie obniżyła biodra, znowu w pełni zagłębiając się w wodzie. Dotknęła sobą jego krocza i przyrodzenia, lekkimi ruchami przesuwając się po nim.

Całując ją objął ją za pośladki i uniósł w górę tak by w nią wejść. Był cały napięty z przyjemności, całował ją coraz intensywniej. Pochłaniali się wzajemnie, świat wokół nich nie miał najmniejszego znaczenia. Woda wypływająca z balii radośnie pluskała na boki.
- Jesteś cudowna- wyszeptał jej do ucha w przerwie między kolejnymi pocałunkami. Nie odpowiedziała, a zamiast tego jęknęła, bo główka penisa wreszcie odnalazła wejście do środka. Woda ułatwiała poruszanie, ułatwiła także penetrację, Isha bez trudu nasunęła się na niego, zastygając na moment w tej pozycji. Zamknięte oczy, mocny rumieniec i przyspieszony oddech dziewczyny wskazywały dokładnie na to co czuje. Jej całe miękkie ciało, szczególnie piersi, opierały się teraz o kochanka, czującego dokładnie na swoim przyrodzeniu jak gorąca i ciasna jest w środku.

Jego twarz przybrała obraz pełnego szczęścia. Jakby po wielu trudach ostatnich tygodni w końcu zaznał przyjemności i wytchnienia. Napięcie a nawet zmęczenie ustąpiło miejsce pasji i pożądaniu. Joshua trzymając ręce na pośladkach partnerki, przyciskał ją rytmiczne do siebie wspomagając jej naturalne ruchy. Nie było sensu się śpieszyć, delektował się zarówno ją jak i chwilą i doznaniami. Całował zarówno ją jak i jej piersi, do których miał swobodny dostęp w zależności od nachylenia głowy. Wiedział , że rozpędzony ogier szybko może doznać zadyszki. Najlepiej jest rozpocząć od delikatnego stepu, i tak właśnie zrobili.

Isha istotnie umiała ujeżdżać. Silne uda bez trudu unosiły się, zostawiając ją na skraju członka, zaraz opadając w dół, pozwalając zagłębić się w pełni w gorącą kobiecość. Oddychała coraz szybciej i głośniej, a po nieśmiałości nie pozostał ślad. Odchyliła się do tyłu, mokre włosy pływały po powierzchni wody, a eksponowane piersi znajdowały się idealnie przed jego twarzą.
- Ty też jesteś cudowny, ogierze - wyjęczała podczas poruszania się powoli przyspieszającego do galopu. Woda w balii kołysała się i z pluskiem wylatywała na zewnątrz, ale czarnowłosa ani trochę nie zwracała na to uwagi.

Głowa Northcliffa nie wynurzała się już z pomiędzy piersi dziewczyny. Przy tym tempie całowanie było niemożliwe, pieszczoty sutków i krągłości natomiast jak najbardziej. Skwapliwe korzystał z atrybutów kochanki. Po dłuższej chwili uniesienie obojga było już tak duże, że zaprzestał tych pieszczot. Skupił się na wspomaganiu dziewczyny w tym szaleńczym pędzie ku rozkoszy. Galopowała na nim, jęcząc otwarcie i głośno, oraz wychlapując z balii wodę. Świat dookoła przestał się liczyć. Jej duże piersi kołysały się szaleńczo, aż do chwili, gdy przywarła do niego całym swoim ciałem. Ugryzła go namiętnie w szyję i zaraz po tym nabiła się z całym impetem i zaczęła drżeć z przeciągłym jękiem. Poczuł jak pulsuje na nim, przeżywając intensywną rozkosz.

Chciał by szczytowała jak najdłużej i intensywniej. Był wprawionym kochankiem nie zielonym młokosem. Skupił się na niej, nie sobie i przez dłuższy czas powstrzymywał swój szczyt. Osiągneli go razem, gdy i dziewczyna wyraźnie doznawała ekstazy. Zwolniła zaraz on też… Spojrzał jej w oczy uśmiechał się i namiętnie pocałował. Odpowiedziała tym samym, z bardzo wyraźną błogością przyjmując głęboko w siebie jego wytrysk. Oddała pocałunek, powoli i namiętnie, delektując się chwilą i wzajemną miękkością. Oderwała się od niego dopiero po dłuższej chwili.
- Dobrze, że wiem jak zrobić wywar, który zapobiega ciąży - uśmiechnęła się, radośnie i psotnie.

- Zaradne dziewczyny znają się na takich rzeczach- odpowiedział- Mam gdzieś tu mydło, wyszorujemy się- pomaszerował przez cały pokój do plecaka. Po czym z chłopięcą radością rzucił nim w Ishę, lekko lecz zaczepnie. Traf chciał, że odbiło się od jej piersi i z pluskiem wpadło do balii ochlapując dziewczynę. Ups- roześmiał się z zamierzonego częściowo poniekąd efektu.
Chlapnęła na niego wodą, kiedy się zbliżył, ze śmiechem wciągając do balii. Wyciągnęła mydło i zaczęła go powoli myć. Dłonie dziewczyny nie omijały żadnego fragmentu jego ciała, najpierw skupiała się jednak na tej części wystającej nad wodę. Z wyraźną przyjemnością gładziła jego mięśnie na ramionach, tors i plecy, zjeżdżając co chwilę na pośladki.

- Podobasz mi się - wyznała, chociaż mógł już to zauważyć wcześniej.
Z lubością oddawał się zabiegom pielęgnacyjnym. Podniósł się nawet i elegancko obrócił, by niczego nie pominięto. Chwilę później już sam czyścił dziewczynę. Co prawda wyjątkowo długo zajmował się jej piersiami w międzyczasie kilka razy całując ale najwidoczniej to kwestia jego dokładności.

-To bardzo dobrze- skwitował z uśmiechem który nie schodził z jego twarzy odkąd weszli na górę - Zrobimy z tego dobry użytek- mrugnął zaczepnie. Po czym westchnął przypominając sobie o czymś- Miałem iść do tego cholernego kapitana straży. Teraz jednak już mi się odechciało. Wolę zostać z tobą- kolejny pocałunek jakby nie mógł skończyć się nią cieszyć lub chciał jej okazać jak największe zainteresowanie -Miejmy nadzieję, że strażnicy są choć trochę obowiązkowi.- zakończył wypowiedź powoli wstając i szykując się do wyjścia z balii.

- Jutro także będzie można o tym wspomnieć. Jest festiwal i przyjechało dużo ludzi, wydaje mi się, że będzie im zależeć na bezpieczeństwie. To miejsce wyglądało na takie, które od dawna zaznaje głównie spokoju, dlatego strażnicy mogli tak zareagować. Nie martwmy się na zapas, Marcus mówił, że będzie jutro bardzo dużo gier i zabaw, sporo śmiechu, fajerwerki no i samo poświęcenie świątyni.

Ona również wstała, nieskrępowana już swoją nagością. Bujne, piękne ciało, ładnie wyrzeźbione mięśnie i łagodne krzywizny tam gdzie powinny być, z biodrami i piersiami na czele, bardzo przyciągały wzrok. Oddała mydło kapłanowi. Na zewnątrz zapadły już zupełne ciemności, ale nie było jeszcze strasznie późno.

- Tak, tak ja to wszystko wiem. Zwyczajnie staram się trzymać jakąś samodyscyplinę.- choć gdy tak popatrzył na dziewczynę resztki tej samodyscypliny jakoś ulatywały. Jedynie jego męskość ponownie zaczynała twardnieć. Rzucił medalion na łóżko. Dziewczyna jeśli będzie chciała go zobaczyć będzie musiała się zmysłowo wypiąć by go sięgnąć lub wejść bezpośrednio na łóżko. Cieszył swój wzrok jej osobą. Pociągnął solidny łyk wina z butelki jaką wziął z dołu z ich stołu. Czerwony trunek również się kończył.

- Bardzo mi się podobała twoja samodyscyplina - zachichotała Isha, wycierając swoje ciało. Nie była bardzo zaciekawiona jego medalionem, jakby nie interesowało ją jego bóstwo, a tylko on sam, bo także prawie nie spuszczała z niego wzroku.

- Nowa butelka wina i wyniesienie wody oznaczałoby, że musimy się ubrać…-zasugerowała dziewczyna.

- Do tego mi na razie nie śpieszno. -poczuł, że przerwa była już wystarczająco długa.

- Jeszcze nie skończyliśmy- podszedł do dziewczyny i spróbował wziąć ją na ręce.

- Taką miałam nadzieję - wymruczała. Joshua na szczęście był całkiem silny, bo Isha wcale nie ważyła tak mało. Nagą jednak podniósł, a ona ze śmiechem objęła go ramionami za szyję. - Chcesz mnie teraz porwać do lasu i tam posiąść jako brankę?

- W lesie jeśli będzie okazja też nie dam ci spokoju.- zaniósł ją na łóżko i tam położył.- Jednym ruchem rozwarł jej nogi, dziewczyna wszak oporu nie stawiała… i chwilę później jego głowa była już między jej udami. Delikatnie wsunął języczek, gdzie trzeba. Było to z początku niczym lekka bryza. Delikatne miłe i spokojne. Isha się relaksowała i była coraz bardziej wilgotna. Wtedy Joshua wszedł nieco głębiej i zaczął wspomagać się palcem stymulując łechtaczkę. Wzmagając doznania kochanki.

- Och! - wyrwało się z jej ust, gdy uniosła głowę, aby zobaczyć co robi Joshua. Włosy łonowe miała przycięte, lecz było ich sporo, ale wcale wiele nie zasłaniały. Wilgotna, pachnąca szparka przyjmowała jego pieszczoty, Isha zaś wyglądała na zafascynowaną i zaskoczoną.

- Jeszcze nigdy mi nikt… tak nie robił… - wysapała, kładając się wygodniej i mimowolnie poruszając biodrami.

Wziął ręce je uda i przesuwał rękami wzdłuż nich. Poświęcił na pieszczotę kilka minut dziewczyna pojękiwała co jakiś czas. Gdy uznał, że była gotowa. Przesunął się wzdłuż niej głowę zanurzył w jej piersiach, skupiając się na lizaniu i delikatnym ssaniu sutków. Wszedł w nią równocześnie członkiem. Rozpoczynając delikatne posuwiste ruchy, jednak bardzo głębokie. Zamknęła na nim swoje nogi, obejmując ściśle i dociskając do siebie, jeszcze bardziej wpychając w duże, miękkie półkule. Rękami sięgnęła daleko, aż do jędrnych męskich pośladków, wbijając w nie paznokcie. Wyraz jej twarzy wskazywał na przyjemność jaką odczuwała, podobnie jak ciche jęki i stęknięcia, powoli nabierające głośności. Dociskała go w rytm jego pchnięć, kiedy członek wchodził aż do końca w gorącą grotę.

Tempo kochanków wraz z upływem minut narastało. Z delikantych posuwistych pchnięć, przeszli do szybkich ruchów a potem wręcz szaleńczego tempa. Głębokie i szybki ruchy niczym cięcia ostrego rapieru, dosięgały dziewczyny raz za razem. Joshua przytrzymywał dziewczynę jedną ręką za bark od góry, by nie przesuwała się zanadto na łóżku. Drugą trzymał na jej jędrnych pośladku, wspomagając swoje wysiłki i wzmacniając częstotliwość stosunku. Nawet Nortcliff zaczął wydawać z siebie pojedyńcze jęknięcia. Ostre tempo wcale nie przeszkadzało Ishy, coraz głośniej wyrażającą swoją przyjemność. Silne ruchy bioder kochanka poruszały intensywnie jej piersiami, jęki przeradzały się w krzyki. Zapominała o całym świecie w tej chwili, pozwalając się słyszeć wszystkim w sąsiednich pokojach. Przygotowana językiem Joshuy i spragniona tego typu przyjemnej aktywności, szczytowała ponownie. Ścisnęła pupę mężczyzny z całej siły, wbijając w niego paznokcie i wygięła swoje ciało. Poczuł jak pulsuje na jego twardym członku.

Northcliff doszedł na skraj swojej wytrzymałości gdy poczuł orgazm dziewczyny pod sobą. Wytrzymał jeszcze chwilę, powstrzymując wytrysk i wzmagając doznania u partnerki. W chwili gdy zobaczył na jej twarzy błogą radość, jaką widuje się u kobiet chwilę po ich szczycie sam wbił się w nią ostatni raz. Obfity wytrysk świadczył o zadowoleniu mężczyzny a spora ilość o nie lichym zdrowiu i kondycji. Niemniej nawet Joshua miał swoje ograniczenia, padł wtyczerpany. Prosto na upatrzoną poduszkę złożoną z obfitych piersi dziewczyny. Dochodziła do siebie równie powoli jak on, spełniona, przynajmniej na razie i szczęśliwa. Jego ciężar nie wydawał się przeszkadzać, kiedy gładziła go po włosach, nie wypuszczając z objęć swoich ud. - To takie przyjemne i cudowne - wymruczała.

- I jak ludzie mogą nie wierzyć w bogów? Mi moja bogini podarowała na drodze ciebie. Skoro taka jest cześć jej łask. Może zacznę się modlić jeszcze gorliwiej.- zaśmiał się na końcu.

- Uważasz, że jestem twoją zdobyczą zesłaną przez boginię? - również się roześmiała. - Może to ty jesteś moją? Zaciągnę cię do jamy w ziemi i uwiężę. Słyszałam sporo opowieści o driadach.

- Może i tak jest. Sprawdzimy tą teorię w lesie mała driadko.- pogładził ręką jej ciało. - Dokonam zaraz heroicznego czynu.- zaczął się podnosić

- Wystawię balię przed drzwi i zdobędę dla nas trochę sera i wina. Powinniśmy się wzmocnić po takim maratonie, podróż tu była przy tym przechadzką- mrugnął okiem i zaczął się ubierać.- Jutro czeka nas moc atrakcji, przydałoby się być na nie w pełni gotowym.

Leżąc wcale się nie zakryła, ani nawet nie złączyła nóg, pozwalając mu podziwiać całą swoją postać. Skoro się zadeklarował, ona pozwoliła sobie na leniuchowanie.
- Nie wiem jak ty, ale kobieta po każdym razie ma więcej energii. Wysysamy ją z was - wyszczerzyła się radośnie i pokazała mu język.
Niestety balia była problemem. Zbyt szeroka na drzwi i zbyt wypełniona wodą, aby postawić ją bokiem i wynieść.

- To prawda, niczym małe wampirki- zmrużył oczy. Bo u niego i większości mężczyzn energia po wyraźnie spada. - Woda wygrywa z marynarzem- rzekł przyglądając się balii. Machnął na nią ręką -Zostanie z nami w takim razie. Idę zapolować- rzucił gdy wychodził przez drzwi. Nie śpieszył się jednak sycąc się widokiem dziewczyny. Skierował swoje kroki na dół, po ser może jakieś inne przystawki i butelkę wina.

Wspólna izba karczmy była już mniej zapełniona niż wcześniej, wielu gości udało się na spoczynek przed jutrzejszym dniem, gdzie będą się bawić lub pracować, w zależności z jakiego powodu zjawili się w Sandpoint. Joshua bez problemu zdobył jedzenie i picie, złowiwszy przelotny uśmiech Ameiko, ciągle zajętej przygotowaniami do jutrzejszego dnia.

Normalnie zaczepiłby Ameiko mimo, że była zajęta. Zamienił kilka zdań trochę pożartował. Był jednak z Ishą i mimo, że dostał od niej co chciał. Nie mógł pozwolić by czekała na niego nudząc się na górze. Szybciutko pokonał drogę powrotną po schodach i wrócił do pokoju. Ciekawe co Isha myślała o poligamii? Ameiko pomachała mu przelotnie, ale nie miała czasu się zatrzymać. Czarnowłosa dziewczyna czekała natomiast przy małym okienku, wyglądając na miasto. W pomieszczeniu paliła się tylko jedna lampka oliwna, ładnie oświetlając ciągle zupełnie nagie ciało. Postawił dwa kielichy na malutkim stoliku w pokoju. I zaczął rozlewać wino, które na dole przezornie otworzył. Położył też ser i zaczął kroić go sztyleten na mniejsze kawałki.

- Wydaje się duże prawda?- powiedział do dziewczyny nawiązując do miasta na które właśnie patrzyła.

- Nigdy wcześniej w takim nie byłam. Słyszałam, że mieszka tu ponad tysiąc osób! - w głosie Ishy wyczuwało się zachwyt. - Cieszę się, że tu przyjechałam. Chociaż pewnie nie mogłabym wiecznie żyć w takim miejscu, za bardzo lubię las.

- Cywilizacja ma swoje plusy, tak samo jak leśne ostępy. Każde miejsce jest przyjemne o ile nie jesteśmy w nim uwięzieni. To miasto natomiast… będziemy bywać w większych moja droga.- powiedział lekko mentorskim tonem

- Planujesz mnie zabrać gdzieś daleko? - odwróciła się, pytając w połowie kokieteryjnie, w połowie radośnie. - Ja jeszcze nie zastanawiałam się nawet co zrobię po tym festiwalu.

- Zobaczymy co przyniesie los. Myślałem tylko, że po festiwalu zabierzesz się zemną. Choć i ja sam nie wiem jeszcze gdzie pójdę.- powiedział podając kielich dziewczynie.

- Za wspólną zabawę?- wzniósł kielich do małego symbolicznego toastu.
Przyjęła od niego naczynie i uniosła je.

- Za wspólną zabawę - odpowiedziała.

Po jednym toaście przyszedł kolej na kolejny. Potem zaczęły się opowieści Joshua o wielkim świecie jaki widział. Nawet jeśli części miejsc które opisywał nie wiedział a jedynie słyszał o nich od marynarzy bądź kamratów. Chodził o wywołanie dużego wrażenia na dziewczynie. Słuchała go chłonęła opowieści a jej buzia ciągle wypisywała nowe emocje w zależności od tego co opisywał. Chciał jej również pokazać, że świat jest duży i jeszcze bardzo wiele przed nią… Koniec końców ser został zjedzony, wino wypite a dziewczyna zasnęła na ramieniu Northcliffa. Moment przed tym jak zasnął on sam.

Kiedy obudził się rano, już po świcie znacznie, bo słońce wpadało przez małe okno do pokoju, ich pozycja nie zmieniła się wiele. Nagie ciało Ishy, ciepłe i miękkie, przytulało się do niego. Dziewczyna oddychała spokojnie, śpiąc jak małe dziecko z niewielkim uśmiechem na ustach. Jej pierś unosiła się i opadała, stanowiąc niezwykle przyjemny obiekt do podziwiania.
Tkwił tak kilka minut niczym człowiek podziwiający wschód lub zachód słońca. Wpatrzony w dziewczynę i jej piękne ciało. Z czasem delikatnie ją odsunął i wstał. Zaczął się ubierać najciszej jak potrafił. Kiedy jednak tylko odsunął się od niej, Isha otworzyła oczy i zamruczała.
- Mmm… nagle zrobiło się tak chłodno i pusto…

- Chciałabyś bym cię rozgrzał?- przesunął ręką bo jej udzie - Czy poczekamy do wieczora?-zaśmiał się. -Dziś jest sporo atrakcji w mieście. Szkoda byłoby je przegapić. Obawiam natomiast, że nie mam tak mocnej woli… Jeśli zaczniemy zostaniemy tu na dłużej- pocałował ją na dzień dobry.
Odpowiedziała na jego pocałunek, tak miękko i ciepło jak to zawsze robią rozespane osoby. Zamruczała z przyjemności.

- Przyjemnościom trudno odmówić - wymruczała, kiedy się od siebie oderwali.

- Też chcę wziąć udział w festiwalu, ale te kilka chwil… - zachichotała.
Ręka wędrując wzdłuż uda, zatrzymała się natomiast dotykając szparki. Jeden z palcy wszedł w nią od razu głęboko. Rozpoczęły się poranne pieszczoty, większość mężczyzn z rana jest dość pobudzonych do tego typu rozrywek. Joshua nie był tu wyjątkiem. Jego reakcja była też swoista odpowiedzią na słowa Ishy. Northclifowi taka postawa dziewczyny nad wyraz odpowiadała. Nie obudził jej pieszczotami tylko dlatego, że chciał wyjść na dżentelmena. Skoczyć po śniadanie na dół…Stymulował ją powoli nadając temu tempo.
Pojękiwała, opadając zupełnie na pościel i odprężając się. Cipka wydawała się gotowa na tę inwazję, potwierdzając też teorię, że bardzo wiele kobiet pragnęło porannego seksu. Dłoń Ishy po omacku prawie odnalazła członka Joshuy i objęła go delikatnie, przesuwając się po nim w górę i w dół, w rytmie tych samych ruchów, jakimi on ją penetrował.

Pieścili się tak dłuższą chwilę. Joshua w tym czasie ściskał i masował jej piersi, całował ją także namiętnie. Gdy poczuł, że jest już gotowy a Isha mokra tak, że powoli wilgotniała również pościel wokół niej niej. Przesunął się na pozycję między jej nogami. Delikatnie obrócił dziewczynę na brzuch. Później oboma rękami objął ją w biodrach i podciągnął tak by klęczała. Wszedł w nią z błogą satysfakcją. Rozpoczynając zbliżenie powolnymi z początku ruchami, jednak bardzo głębokimi.

Stęknęła z rozkoszy. Cieplutka szparka przyjęła go całego, bez trudu wślizgującego się w wilgotne wnętrze. Uniosła się na rękach, oddają mu się w tej pierwotnej pozycji.
- O tak… o tak…

Dokładniej i lepiej nie mogła pokazać, że się jej to podoba. Każde pchnięcie wywoływało ruch jej ciężkich piersi. Tymczasem Joshua zwiększał prędkość pchnięć. Raz za razem wchodził głęboko w dziewczynę. Chwycił ją również za długie włosy, pociągając za czasami co powodowało odchylanie jej głowy do tyłu. Jakby ściągał wodze koniowi, okazywał w ten sposób swoją całkowitą dominację nad kochanką. Mijały minuty Northcliff był już nie tylko rozpalony, po jego plecach zaczynały spływać pierwsze stróżki potu. Pochłonięta w przyjemności Isha nie wyglądała na taką, która ma coś przeciwko takiemu traktowaniu. Była teraz jego klaczą, coraz głośniej okazującą zadowolenie i przyjemność. Przyjmowała go w swoją mokrą, gorącą grotę, ciasną i rozkoszną, wyginając głowę za każdym razem, gdy mocniej pociągnął jej włosy. Wyglądało na to, że w każdej chwili może osiągnąć swoje spełnienie.

Joshua tymczasem czuł, że jego nadchodzi wielkimi krokami. Klepnął ją na odlew w tyłek by wywołać dodatkowe bodźce u dziewczyny. Sam przeszedł z kłusa do galopu, klacz pod nim żywiołowo reagowała. Utrzymał to tempo jak długo mógł po czym w ich wspólnej końcówce przeszedł do dzikiego cwału. Kiedy wymierzył klapsa, Isha już krzyczała otwarcie i głośno. Drżała i tylko dłoń na jej włosach sprawiała, że nie opadła na łokcie albo i na twarz, tak mocno i szybko brana od tyłu. Piersi kołysały się bardzo intensywnie, uderzając w jej ciało, a ona sama jeszcze wypychała biodra w tył. Doszła bardzo gwałtownie, gdy przeszedł do cwału, ale jako posłuszna klacz ciągle poruszała się i zaciskała na męskości kochanka, próbując całym ciałem wyzwolić jego wytrysk.

Sperma wylała się w nią obficie gdy Northcliff osiągnął spełnienie. Chwycił ją wtedy jedną ręką za pierś i ścisnął w euforii. Miał nadzieję, że zioła są skuteczne patrząc na ich poczynania w przeciągu ostatnich godzin. Puścił kochankę a ta opadła na brzuch, on sam legł obok niej na plecach. Popatrzyła na niego, z trudem łapiąc oddech. Była równie zmęczona jak on, ale oboje wiedzieli, że ten rodzaj zmęczenia szybko minie. Uśmiechnęła się z rozkoszą.
- Poczułam się twoja…

- Byłaś przed chwilą moja i tylko moja. -odpowiedział dziewczynie. Leżał i oddychał ciężko powoli dochodząc do siebie.

- Podobało mi się - wyszeptała i zbliżyła, składając miękki pocałunek na jego ustach.
Oddał jej pocałunek, ręką delikatnie dotykając jej twarzy.

- Bardzo mnie to cieszy, mi również było przyjemnie -odpowiedział dziewczynie wpatrując się w nią jak w obrazek.

- Aż szkoda, że ten festiwal nie jest dopiero jutro - roześmiała się. - Słyszałam jednak, że przemowy będą dopiero w południe - mrugnęła do niego i pocałowała raz jeszcze. Z taką dziewczyną, w takim miejscu, można było zapomnieć o większości problemów.

- Zaostrzasz apetyt. Może zejdziemy na śniadanie? Jeśli mam tu zostać z tobą do południa przyda mi się przypływ dodatkowej energii.- uśmiechał się dno niej cały czas. Uśmiechnęła się i dała mu całusa, zsuwając się z łóżka i rozprostowując. Wyjrzała przy okazji przez okienko.
- Już teraz na ulicach jest dużo ludzi.-niespiesznie zaczęła się ubierać.

Joshua zrobił to samo.
-Czy czasem Markus nie miał do nas rano przyjść na śniadanie? Miejmy nadzieje, że jest cierpliwy. Trochę się nam zeszło.- powiedział dopinając pas z rapierem. Broń lubił mieć zawsze przy sobie. Nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać. Zbroję zostawił w kącie tam gdzie wczoraj została rzucona. Co prawda w tej karczmie dominowały dla niego dźgnięcia innego rodzaju. Jednak kawałek stali to jednak kawałek stali.

Isha założyła ponownie swoje długie buty, spódniczkę i gorset, nie zakładała jednak nic poza tym. No, oprócz majteczek, bo jak skomentowała czuła dokładnie, jak wszystko z niej wypływa. Z broni zabrała jedynie długi sztylet przypięty z tyłu do pasa.
 
Icarius jest offline