Wątek: Tacy jak ty 2
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2007, 22:07   #102
Vimes
 
Reputacja: 1 Vimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znany
Akrenthal

No nie... Tego się nie spodziewałem... Wiem, że byłem, co najmniej popularny w tej wiosce, ale nie do tego stopnia żeby nawet moje bazgroły cieszyły się tu takim zainteresowaniem... Dokoła mnie zebrała się mała gromadka tubylców wpatrujących się w bezsensowne kreski na piasku jak w jakową święta księgę. Cóż... Aby dać im, chociaż cień satysfakcji zamiast zwykłych bezsensownych wzorków zacząłem pisać słowa w mym rodzimym języku. Nie zacytuję ich, jako, iż są one w większości niecenzuralne... Tutejsi oczywiście tutejsi nie mogli zrozumieć z nich ani jednego wyrazu, ale z doświadczenia wiedziałem, że poprzez używanie słów, których inni nie rozumieją wydaje się mądrzejszym...

***

Tą jakże przyjemną atmosferę przerwał jednak ni z tego, ni z owego nagły huk i w środku wioski pojawia się znany mi już z plaży... Demon. Mieszkańcy natychmiast otoczyli go uzbrojeni w miecze, włócznie, czy co tam im jeszcze wpadło pod rękę. Nie wiem czy to był dobry pomysł... Zresztą i oni po chwili musieli przyznać mi rację.
Astaroth nagle zrobił, bowiem coś bardzo dziwnego. Jego ciało zapadło się samo w sobie, dzięki czemu stał się na chwilę pół - materialny. Tak to przynajmniej wyglądało. Warto zapamiętać, iż potrafi zrobić coś takiego. - pomyślałem. Jednak korzystając z tego, że stał się niematerialny zaszedł on, bowiem szamankę od tyłu i przystawił jej do bólu materialny nóż do gardła.
- Jeśli ruszycie do ataku ona zginie pierwsza! - Krzyknął
No tak, czego innego było się spodziewać... Jednak bóstwu nie wypadało szczególnie siedzieć w takiej sytuacji bezczynnie.
Wstałem, więc i ruszyłem w stronę całego zamieszania. Jednak niestety, szybsi ode mnie były dwie osoby. Jedną z nich był nasz kochany gnom. Oczywiście, postanowił skorzystać ze swojej sławnej już umiejętności do przemówień...
- Opuść tą starą wątłą kobietę przyjacielu! Nie nam jest sądzić o życiu i śmierci niewinnych ! Karamy tylko tych co zwrócon ku złu ! Nie czyń rzeczy pochopnych , ale usiądźmy i wypalmy fajkę pokoju z tymi tutaj zebranymi dobrymi plebejami ! Nie ich wina przesądziła o losie statku naszego, dlatego zaprawde powiadam ci przyjacielu nie roztropnym jest czynem zwracać ostrze swe i los swój przeciwko przyjaźnie usposobionemu plemieniu ! Ci tu zebrani dobre chęci mają a ich dusze czystę są od zła ! Nie wypowiadaj wojny sojusznikowi, a zwycięską stroną będziesz ! A więc ? Przyjacielem tyś czy wrogiem ?
Słysząc tą natchnioną mowę, zacząłem się zastanawiać, czy bajeczka o tym, że postradał on zmysły na skutek traumatycznych przeżyć nie jest przypadkiem prawdą... Należałoby jednak dodać do tego jeszcze trudne dzieciństwo...
Nim zdążyłem jednak zareagować do akcji wkroczył człowiek - żagiel. Który jak się okazało był również pogromcą demonów... Bowiem z miną jak gdyby właśnie popełniał jakiś wyjątkowo szczytny i heroiczny czyn wpadł na demona, próbując go rozbroić. Niektórzy ludzie po prostu mnie załamują. Staruszek, który jedyne, co powinien teraz robić to leżeć w łóżku i czytać bajki wnukom, a nie wywijając mieczem (który był zresztą równie wiekowy jak on...).
W tej chwili odezwał się jedyny jak do tej chwili rozsądny głos. Nie żebym się czepiał, ale należał on do... pantery. Astralowi najwyraźniej nie podobało się mające mieć tu miejsce zamieszanie. Podobnie jak zresztą mi.
- Słusznie prawisz Astralu. Naprawdę nie potrzebna nam tutaj bitwa. Ludzie, opuście broń! - Krzyknąłem. Miałem nadzieję, że mnie posłuchają. - Gnomie odłóż natychmiast tą kuszę, nie chcemy tu wybuchów. Astarocie, jeśli mógłbym cię prosić o to samo, nie chcemy tu rozlewu krwi. - Tu może moje słowa mijały się trochę z prawdą, no ale jednak. - Dobrze? Czekałem na reakcję....
 
Vimes jest offline