Czarodziej patrzył na płonące miasto. W takich chwilach dobrze nie być dowódcą i nie być obciążony brzemieniem podejmowania trudnych decyzji. Sumienie podpowiadało by pomoc atakowanym mieszkańcom ale z drugiej strony była też misja. Gdyby tu polegli, nieniepokojny nekromanta mógł spowodować dużo większe straty. Jednak powrót ze zwiadu Lotara i jego słowa wyklarowały sytuację. Nie było mowy by nie pomoc dzieciom. Baron wydał rozkazy i Manfreda w głębi ducha ucieszyła myśl że ruszają na ratunek a gdy Wolf zwrócił się do Manfreda bezpośrednio, czarodziej szybko myślał jak mógłby pomóc. Daleko mu było do umiejętności jego mistrza, musiał ograniczyć się do prostych sztuczek jakie posiadał i mieć nadzieje że wystarczą.
Czarodziej przełknął ślinę a potem odsłonił dolną cześć twarzy, jaką krył pod szalem.
- Mogę spróbować wywołać złudzenie słuchowe. Może to być dźwięk rogu jaki słyszeliśmy na barce po którym orki się wycofały albo być huk jaki wydaję imperialna armata. Może namiesza im to w głowach, wywoła zamieszanie. - powiedział do dowódcy.
Wolf kiwnął głową.
- Huk armaty, albo tętent koni. Bojowy okrzyk z wielu gardeł. Twoja decyzja co będzie najlepsze.
Manfred kiwnął głową w odpowiedzi. - Tętent koni, potem huk, powinno się udać. - Magowi pozostało zaczerpnąć moc z wiatru magii i mieć nadzieję że los sprzyja.
Ostatnio edytowane przez Nemroth : 21-04-2015 o 15:56.
|