Dochodziła godzina wpół do szóstej rano. Hotel pogrążony był jeszcze w nocnej ciszy. Żaden z pracowników dziennej zmiany zapewne nie pojawił się w pracy, choć zapewne w niedługim czasie pojawi się hotelowy kucharz.
Na portierni głowa siwego mężczyzny kiwała się na wszystkie strony grożąc niebezpieczeństwem złamania nosa przy zderzeniu opadającej sennie głowy z drewnianym blatem.
Ochroniarz spał na uboczu wyciągnięty na pojedynczych pufach zestawionych razem nie zdając sobie sprawy z cichego pochrapywania.
W pokojach hotelowych panowała cisza współgrająca z prawie całkowitym bezruchem na ulicach miasta.
Dawno już ucichł mężczyzna pod pokojem Blacka mówiący po niemiecku nieco zbyt głośno i ktoś z tego samego pokoju udający psa.
Już od dłuższego czasu nie słychać było zduszonych krzyków przerażenia towarzyszących odgłosom gry komputerowej dochodzących z pokoju nieopodal Natashy i Cassandry.
Stukanie szkła pod pokojem Cedrica mogło być jedynie wspomnieniem poprzedniego dnia.
Nagle coś wydarło się w ich pokojach!
Dźwięk ostrej gitary elektrycznej wypełnił pokój, a dołączył do niego nieprzyjemny, skrzeczący głos.
Na ekranach smartphone'ów na dole ekranu pojawił się napis "Szefowa" posiadająca wyłącznie znacznik zielonej słuchawki po lewej stronie. W tle pojawiła się grafika:
W pewnym momencie telefon odebrał się sam u tych, którzy nie mieli zamiaru lub nie zdążyli odebrać.
Na zegarze komórki była godzina 05:35.
-
Czekam na sprawozdanie - rzuciła zimno Szefowa.