Zielone ścierwo...po raz kolejny. Gdziekolwiek kobieta w czerwieni by się nie obróciła, napotykała to śmierdzące i irytujące ze wszech miar paskudztwo. Zdawać się mogło, że gdzie by się najemni nie ruszyli, napotykali na tego samego wroga, ciągle i ciągle.
Poniekąd wprowadzało to namiastkę ładu do ich ogarniętego chaosem i plugawą magią życia. Orkowie krwawili, męczyli się. Dało się bez zbędnego pierdolenia rozwalić im łeb, nie narażając się na paskudne następstwa w postaci goniących człowieka, bezgłowych zwłok.
Walka z nimi była brutalna, ciężka i uczciwa.
Więcej do szczęścia Laurze nie było potrzeba.
Krew musiała płynąć, nieważny czyja.
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena |