Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2015, 12:46   #58
Nimsarn
 
Nimsarn's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znany
Kilkanaście minut później, gdy wodą ze znalezionego przy koniach bukłaka zdążyliście zmyć z siebie resztki pyłu, drogą od strony miasta galopem nadjechał jeździec, którym po bliższym przyjrzeniu mu się okazał wasz gadatliwy przewodnik.
- Ło matko! - sapnął, widząc ogrom zniszczeń poczynionych przez drzewo - to się imć Karol zadziwi...
Zauważywszy was przy, stępem wprowadził dosiadanego kasztanka do bramy dziedzińca.
- Dobrze was w zdrowiu widzieć imć Orku - nieco za głośno zawołał - I panienkę również... - dodał unikając wzroku elfki. Przy okazji zauważył pół nagie zwłoki czarodziejki i zapominając o was stanął w strzemionach szyję wyciągając, by co więcej między liśćmi zobaczyć. Szybko się jednak zreflektował i oblawszy się szkarłatnym rumieńcem do was się zwrócił.
- O i krasnolud jest... ino jakiś inny - zdziwił się z wyraźną ulgą że nikt nie poruszył tematu martwej kobiety - Imć Karol przodem korowodu jedzie, a mnie na, te przeszpiegi wysłał. Czy droga już wolna - jak zaczął gadać to skończyć nijak nie potrafił - ale już widzę że wolna. Prawda! No, ino burdel.. aj! - urwał gryząc się w język napotkawszy wzrok Einy - znaczy się bałagan zrobiliście... - zatrzymał się marszcząc nos - I smród wielki... - przerwał zauważywszy wasze miny i krew zaschniętą na orkowej szabli.
- To... może ja po pomoc wrócę... - tak to nie doczekawszy się odpowiedzi zawrócił i pognał w stronę zarysowującego się już w oddali na drodze orszaku.
Wrócił po kilku minutach prowadząc odświętnie ubranego siwowąsego koniuszego na czele garści pachołków. Ten nachmurzył się wielce, gestem milczenie wam nakazując. Potem polecania wydał co by ciała ciętymi gałęźmi przykryć, kamienie do dziury pozrzucać i wóz z mulicą z rowu wydobyć.
Ledwo ciała nakryli gdy przy wtórze dudnienia bębenków i pisku piszczałek orszak się drogą przetoczył. Przodem jechali młodzi w biel oboje odziani. Pan młody gołowąsy brunet o prostych włosach, oczu od wybranki swej oderwać nie mógł, bo ta zaiste wielkiej była urody. Szczupła, co podkreślał jeszcze krój sukni, włosów blond spod upstrzonego kwieciem welonu wypełzających i twarzy foremnej z iście niebiańskimi źrenicami. Ale Eine zaraz się zdało, że wiele wspólnego w przedziwny sposób z jej rasa mieć musiała...
Wieczorem gdy na zamkowym dziedzińcu i na miejskim rynku gwarno jeszcze było od radosnego przepijania nowożeńcom, w zamkowej kuchni, gdzie was karmiono iście po królewsku, koniuszy przyszedł. Raportu z poczynań waszych wysłuchał, o nieobecność krasnoluda zapytał i którędy uszli pozostali przy życiu aktorzy. Gdy skończyliście jeszcze z sakwy medalion wiedźmy wydobył; a gdy to czynił rubiny wprawione oczach pyska kociego, co to na medalionie był wyryty, w blasku łuczywa złowrogo rozbłysły. Widząc wasze zadziwienie zapytał: czy rozpoznajecie czyj to znak. Nie doczekawszy się jednak odpowiedzi, zaprowadził was do stajni gdzie już wybrane przez was wcześniej koniki czekały wraz z nowym rzędem. Podziękował pięknie i krótkich słowach do zrozumienia wam dał, że szczęścia życzy ale rano już was oglądać nie chce.

KONIEC
 

Ostatnio edytowane przez Nimsarn : 22-04-2015 o 12:49.
Nimsarn jest offline