Nosferatu wybuchnęła śmiechem, który sprawił, że dreszcz przepełzł po plecach Ashforda. Gdyby z tym śmiechem odgrywała w jakimś filmie rolę czarownicy, z pewnością mogłaby ubiegać się o statuetkę Oscara. Jej partner nie wydawał się jednak poruszony przemową Brujaha.
- Z tego co mi wiadomo nasza... organizacja istnieje dłużej niż 10 lat - rzekł beznamiętnie. - Co więcej, obowiązek przedstawienia się księciu danego miasta został wprowadzony w roku 1789. To już ponad 200 lat, dlatego wątpię aby szanowny pan o tym nie wiedział. Zatem OSTATNI raz prosimy o przedstawienie się i udanie z nami do siedziby księcia. Tam sprawdzimy pana tożsamość, a książe lub jego przedstawiciel zdecyduje czy weźmie tę łzawą historyjkę pod uwagę i puści pana wolno. Przy dobrych wiatrach jeszcze dzisiejszej nocy może być pan na swoim stateczku. Przy złych... - mężczyzna uczynił wymowny gest na swojej szyi. JD zmarszczył brwi i zagryzł język, powstrzymując złość. Trudno było opanować gorącą krew, uderzającą do głowy i rąk. Chciało się wrzeszczeć, chciało się bić. Klanowy temperament. Jeżeli go nie uspokoi, dojdzie do katastrofy. Bestia nigdy nie spoczywała, czasami dokuczała nawet bardziej, niż zwykle. "Nie mogę z nimi pójść. Pytania doprowadzą do kolejnych pytań."
Nie wierzył też ich zapewnieniom.
- Dość już powiedziałem - mruknął, po czym pochylił się i przerzucił sobie chłopca przez ramię. Erou stęknął lekko, gdy uderzył brzuchem o bark wampira.
JD jeszcze raz spojrzał na wisielca, starając się złagodzić własny gniew, gdy centymetr przed twarzą przeleciało mu ciężkie, metalowe wieko od kontenera. Pojawiło się znikąd i roztrzaskało na budynku obok. W tej samej chwili woda zaczęła płynąć w górę rynny, a drabinka prowadząca na dach odczepiła się i uderzyła o podłoże. Śmieci - skórki od bananów, pojemniki po chemikaliach, dziecięcy plastikowy telefon - podryfowały, niczym grupa astronautów zawieszonych w kosmicznej próżni. Ashford wytrzeszczył oczy… już to kiedyś widział! Wtedy, w restauracji w Wenecji, gdy zabił pierwszy raz… działo się podobnie. Dziwne, telekinetyczne omamy, wysiadająca elektryczność. Zjawiska o dzikim, pierwotnym charakterze, zdawałoby się - niekontrolowane. Anomalie o niewiadomym pochodzeniu i zapewne zmierzające donikąd. JD uznałby, że to piękne, lecz w rzeczywistości bał się, i to bardzo.
Obrócił się na pięcie i pomknął do przodu, korzystając z Akceleracji. Chciał uciec i uznał, że Nosferatu mogła być wolniejsza od niego, czy wisielca - dlatego zdecydował się przemknąć obok niej. Właściwie nie rozmyślał nad tym, po prostu kierował się instynktem. |