Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2015, 20:54   #17
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Mała dziewczynka siedziała na górze piętrowego łóżka. Wpatrzona była w mokre szyby okien, o które raz po raz uderzały krople deszczu lub nawet szybko topniejącego gradu. Czuła się sama, ale nigdy samotna. Od zawsze tutaj była, odkąd tylko pamięta. Znała każdy kąt, każdą osobę, nawet nową, a i rowniez smród z ust jednej z opiekunek znała już na pamięć. Nie czuła zniechęcenia do tego miejsca, ale czuła złość. Nie do opisania było to, jak bardzo jest wściekła, ile nienawisci kumulowało się w jej małym, jak na razie, ciele. Z tej całej złości zacisnęła drobne piąstki na kocu, na którym siedziała. Jej wzrok był zimny, beznamiętny. Nie odezwała się ani słowem, nawet nie zapłakała.

***

- Zostaw to! To zabawka dla chłopców! – ryknął jakiś szczyl w stronę Cassandry, jednocześnie wyrywając jej z rąk samochodzik. Dziewczynka długo walczyła, jednak w ostateczności chłopiec musiał wygrać, choć nie dzięki własnej sile.
- Zostaw mu to! – ryknęła opiekunka o nieświeżym, cebulowym oddechu, po czym uderzyła Cassandrę linijką po rękach na tyle mocno, że na skórze pozostał wyrazisty, czerwony ślad. Dziewczyna jednak nawet nie pisnęła. Spojrzała jedynie z wrogością na opiekunkę, a potem na chłopca, który zdawał się triumfować. Wzięła pobliskiego, drewnianego klocka i cisnęła nim w błyskawicznym tempie prosto w nieznośnego chłopaka.
- Co Ty robisz, przebrzydła smarkulo?! – ponowny krzyk opiekunki zlał się z rykiem chłopca, któremu zostanie na czole niewielki guz. Kobieta szarpnęła małą czarnowłosą za ramię i używając całej swej siły zaczęła nią miotać i potrząsać.
- Trzeba szanować chłopców, to oni kiedyś będą coś warci, a nie Ty! – ponowne krzyki zaczęły sprawiać, że niespełna 6 letnia dziewczynka nabrała łez do swych małych, szarych ocząt. Spojrzała gdzieś w bok, w pustą przestrzeń, po czym zacisnela powieki. Śmierdząca baba wytargała ją z bawialni i ciągnąc po korytarzu w końcu wrzuciła do ciasnego pomieszczenia.
- Przemyśl to, co wyprawiasz. I zacznij szanować chłopców, bo są od Ciebie lepsi i zawsze będą. – skwitowała sucho, zamykając drzwi i przekręcając w nich klucz. To miała być kara, która pozwoliłaby małej Cassandrze zrozumieć i uspokoić się. Jednak zamiast tego poczuła jedynie nienawiść… Ale to był tylko niewielki jej początek, ponieważ kumulacja miała nadejść później.





Przeraźliwy dźwięk wyrwał ją ze snu tak nagle, że Cassandra chwyciła się mocno za kołdrę i przeturlała po łóżku, spadając z niego z hukiem.
- To nie moja trutka! – wydarła się na cały pokój, a jej oczy przypominały z wyglądu te u ćpunów. Wsparła się na rękach widząc, że to tylko telefon, jednak szybko opadła z sił z powrotem na podłogę. Nakryła się kołdrą na łeb i leżała dalej, ignorując skutecznie dzwonek w telefonie. Gdy po pewnym czasie samo się odebrało, a ze słuchawki dało się słyszeć głos wiedźmy, Cassandra zadrżała, jakby z zimna.
- To sobie czekaj. – burknęła spod kołdry i nie planowała zbyt szybko się podnosić. Leżenie na podłodze też wydawało się być przyjemną opcją. Miała głęboko w dupie to, co tamta brzdąkała, ponieważ mogłaby sama im pomóc, na przykład powiedzieć jak się zbliżyć do premiera lub gdzie przebywa w aktualnej chwili. Czy to takie trudne?
Usłyszawszy głos Blacka (podejrzewala, że to jakaś konferencja skoro z jednego numeru łączy się z każdym na raz, jak zawodowiec z CallCenter) zrzuciła z siebie kołdrę i powlokła się do łazienki.
- Daj zrobić siku i gadamy! - wydarła się by było ją słychać, po czym rozniósł się dźwięk trzaśnięcia drzwiami. Czy Cassandra ulegnie i zaśnie na kiblu?
Kiedy Cassandra wyszła z łazienki usłyszała na początku biadolenie Blacka. Mocno pacnęła się w czoło, ale przemilczała to. Jak skończy cyrk, to ona opanuje sytuację i wszyscy będą zadowoleni. Szefowa może i ma poczucie humoru, ale raczej, gdy z kogoś się kpi, a nie z niej. Kobieta zajrzała więc do lodówki i tym razem wyjęła sok pomarańczowy, jednak kiedy pociągała łyka z butelki usłyszała niesamowite pierdolenie Cedrica. Gwałtownie plunęła sokiem w ścianę i podleciała do telefonu
- Ryj! Szefowa niech nie słucha tego idio… - jednak chyba żadna z jej słów nie została już usłyszana. Nie było dobrze. Wzięła telefon z wielkim przejęciem. Naprawdę nie było dobrze! Zdenerwowała się chyba po raz pierwszy, zastanawiała się czy iść do tego pajaca i mu pierdolnąć czy poczekać, aż ktoś inny to zrobi.
Patrząc na ekran telefonu ze wściekłością, wysłała smsa do szefowej

Przepraszam Szefową za cały ten cyrk. Jestem pewna, że zdołam to ogarnąć razem z Natashą.
Na kobiety zawsze może Pani liczyć.

Nie mam zamiaru odpowiadać za zachowanie jakiegoś pajaca, jednakże czuję się zażenowana tym, co zaszło.

Jeżeli szefowa ma taką wolę, zajmę się nim. Może najlepiej to zrobić nim przedstawie dziś swój plan działania. Nie potrzebujemy kłody.

Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam.

PS: dziękuję za przepustkę i zaufanie.

Usiadła na łóżku i czekała na odpowiedź. Nie mogła się na niczym skupić. Wiercąc się na łóżku w końcu zerwała się gwałtownie i poszła umyć zęby. Oczywiście telefon wzięła ze sobą. Czekała na odpowiedź zupełnie tak nerwowo, jakby właśnie wyznała komuś miłość. To było straszne, a ból w klatce piersiowej się nasilał.
Kiedy telefon zawibrował, Cassandra podskoczyła i chwyciła za niego. Treść była oczywista. W sumie, to trochę się zawiodła, odpisała więc “Szkoda. Pragnęłam tego”. Zdenerwowanie jej przechodziło. Postanowiła, że w spokoju weźmie prysznic, ubierze się i przyszykuje do dzisiejszego dnia. Miała spory plan i zamierzała go dziś wszystkim przedstawić, więc teraz to pochłonęło jej myśli
Nagle do hotelu wparowała spora grupa z Interpolu. Czarnowłosej od razu zrobiło się gorąco. Przeraziła się nie na żarty
- No to do ryja. – mruknęła pod nosem i klapnęła na łóżku jakby czekała na skazanie. Nic nie robiła, nawet nie próbowała uciekać. Siedziała przygnębiona, że jej pomysł się nie ziści, a tak bardzo jej się spodobał. Na korytarzu było głośno, zdawało się, że i tłoczno.
Niespodziewanie wszystko ucichło. Potem dało się słyszeć jedynie, jak ekipa odjeżdża, to było dosyć dziwne, choć napawające nadzieją.
Cassandra zebrała się w sobie. Chwyciła swoją torbę, zarzuciła kurtkę na grzbiet i pospiesznie wyleciała z pokoju zamykając go za sobą.


Kiedy Cassandra zeszła na dół, na śniadanie, była godzina 7ma. To i tak sukces jak na tę dziewczynę. Ubrana była podobnie, do wczoraj, tylko spodnie zamieniła na jasny jeans, a kurtkę na skórzaną brązową, niestety, ale pewien Pan zniszczył jej poprzednią.
Kobieta napakowała żarcia na tacę i usiadła do jednego ze stolików. Nie widziała swoich współpracowników, więc postanowiła, że zacznie bez nich wpierdalanie swego posiłku.
Miała im dużo do powiedzenia, a jeśli zobaczy tego pajaca Cedrica, to wpakuje mu suchą krakowską prosto w krtań, aż się udusi. Była naprawdę mega wkurwiona i poważna, takiej jeszcze nigdy nikt jej nie widział.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 24-04-2015 o 08:43.
Nami jest offline