Po ucieczce z izolatki Brenna czuła się cudownie - wreszcie mogła robić coś konkretnego, z wyznaczonym jasno celem... nawet jeśli był on tak prosty jak 'byle dalej' i 'byle szybciej'. Upojona wolnością, prawie nie zwracała uwagi na chudego chłopca, który wkrótce do niej dołączył - ani też na tłuściocha, który również jakoś ich znalazł. Jak w transie wdychała wilgotne, burzowe powietrze i obserwowała niesamowicie w świetle błyskawic wyglądające stare drzewa. Chyba się zatrzymali... tak. Ten gruby chłopiec, który ich dogonił (
Jak? Jak takiemu spaślakowi udało się dogonić młodą, uciekającą jak oszalała dziewczynę? Cóż... może gdzieś zbłądziłam. ) tarzał się po mokrej ziemi?
To, co wydarzyło się później było już dla Brenny całkowicie niejasne. Jakiś głos? Czy ktoś ich schwytał? Jedyne, co zapamiętała to ściskające gardło przerażenie.
***
Brenna obudziła się czując, że wszystkie żebra ma chyba doszczętnie zmiażdżone... uczucie to ustąpiło po chwili miejsca wielkiej uldze, kiedy coś ciężkiego, przepoconego i sapiącego zwaliło się na ziemię obok. Zaraz później z tamtego kierunku odezwał się jęcząco-ślamazarny głos znajomego już grubasa marudzący na zylion różnych tematów. Całkowicie go zignorowała.
Brenna również siadła na wilgotnej trawie - przyglądając się krótko towarzyszom, ale przede wszystkim chłonąc piękno i swobodę otaczającego ich krajobrazu. Co z tego, że nie wiedziała gdzie jest? Co z tego, że przywlokły ich tu jakieś ciemne moce?
Nie no, to akurat jest dość ważne. Dlaczego coś takiego przyszło mi do głowy?
Brenna wstała i krótko przespacerowała się wokół towarzyszy - ćóż, miejsce piękne... ale trzeba coś zrobić dalej. Nagle tłuścioch zaczał coś wykrzykiwać, wskazując podobnym do kiełbaski paluchem odległy przedmiot.
- Jakieś budynki... faktycznie. Uważam jednak, że powinniśmy najpierw rozważyć trochę nasze położenie - i co kto pamięta odnośnie naszego znalezienia się tutaj. Myślę, że pódziemy zbadać te budynki... ale najpierw naradźmy się, chociaż krótko.