Ze snu wyrwały ją dosyć głośne odgłosy skromnej kłótni. Otworzyła zaspane oczy i dopiero po chwili spostrzegła się, że spała w objęciach Adrila. Jej policzki przyozdobiły dwa rumieńce.
Następnie zorientowała się, kogo krzyki ją obudziły. To znowu ten nieokrzesany Elf – stwierdziła w myślach.
Po chwili dotarły do jej uszu słowa wypowiedziane przez Dreak’a.
- Proszę cię, nie bądź śmieszny! – krzyknęła. Nie lubiła, kiedy ktoś przerywał jej sen, a szczególnie, kiedy osobą przerywającą był rozkapryszony Elf. – Sztylet nas zabije, tak? W takim razie niech mnie już zabije, bo mam cię DOŚĆ! Czy do ciebie nie dociera, że niektórzy z nas są zmęczeni i nie mają siły się poruszać?! Więc daruj sobie te twoje zmyślone gadki i najlepiej daj nam spokój! – czuła, że przestaje nad sobą panować. – Jesteś wrednym, samolubnym, egoistycznym Elfem, który na dodatek ma coś z głową i wydaje mu się, że przemawia do niego SZTYLET! Nienawidzę cię – wypowiedziała, zaciskając dłonie. W tej chwili nie myślała o konsekwencjach. Nawet nie przyszło jej do głowy, że Dreak w akcie zemsty za obraźliwe słowa, może zdradzić to, kim ona jest, a tego z pewnością nie chciała.
W każdej chwili była gotowa dobyć swojej szabli, na którą z pewnością żaden z jej kompanów nie zdążył zwrócić uwagi, a którą miała od początku tej dziwnej przygody. |