Alarm obudził w końcu i Kaina. Czarodziej zerwał się szybko na równe nogi, a przynajmniej starał się. Co prawda myśl o walce orzeźwiała umysł, ale brak doświadczenia w takich sytuacjach robił swoje. Gdy dowódca drużyny wybiegł już że spichlerza, Kain potykał się zakładając po ciemku buty, a potem ktoś potknął się o niego.
- Na sześćset sześćdziesiąt sześć warstw otchłani! – warknął i pośpieszył się do wyjścia. Na zewnątrz szybko rozejrzał się i nasłuchiwał. Gdzie było starcie? Na czuja pobiegł w kierunku, w jakim zmierzali uzbrojeni wioskowi. Jak się nie mylił był to posterunek Gergo. W całym tym pośpiechu nie tylko zapomniał kuszy, ale też zamiast kostura miał w ręku jakiś kij. Zaklął pod nosem, uświadamiając sobie jak życie najemnika różni się od spokojnej egzystencji strażnika w cichej dzielnicy Silverymoon. Szczęście że sakiewkę z komponentami miał przy sobie.
Ostatnio edytowane przez Nemroth : 24-04-2015 o 12:38.
|