Wątek: Narrenturm
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2015, 14:20   #38
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Kiedy już wszyscy się zebrali elf postanowił zabrać głos. Zrzucił górną część ubioru, odsłaniając srebrzystą kolczugę, wyraźnie elfickie arcydzieło sztuki płatnerskiej, którą też szybko zdjął odsłaniając tors i ramiona. O wprawie bojowej Elastira świadczył fakt iż jego ciało było praktycznie pozbawione blizn, pomijając tę która przebiegała przez oko, pozostałe można było policzyć na palcach. Podniósł prawą rękę, na której widniał obiekt całego tego ambarasu, wyglądało to jak metalowo-skórzana bransoleta, chyba zrobiona z obroży, ponieważ była zapinana na pasek. Musiał przezwyciężyć apatię, nie miał wielkiego wyboru.
-To pamiątka i można rzec… przypomnienie. Zdarłem ją zwierzoczłekowi który zostawił bliznę na mojej twarzy, oraz na duszy. - głos młodego łowcy na chwilę się załamał - Nie planowałem jej zakładać. Rzekłbym nawet że sama się założyła... - skrzywił się, jakby z bólu. Biorąc pod uwagę jak obroża znalazła się na jego ręku, zdecydowanie było to bolesne wspomnienie. - Żeby oszczędzić wam drastycznych szczegółów, powiem tylko że wpełzła mi na ramię i choćbym chciał, nie mogę jej zdjąć. - przerwał na chwilę by przemyśleć co powiedzieć dalej. - Do niedawna jedynym przejawem magii tego ustrojstwa było, że drżała gdy zwierzoludzie byli w pobliżu, zwłaszcza ten, którego ścigam. Wydarzenia podczas tamtego starcia, to coś nowego i niespodziewanego. Według wiedźm, w obroży siedzi demon. Pojęcia nie mam, czemu uaktywnił się akurat teraz. To chyba wszystko, ale jeśli macie pytania, to walcie.

- Demon. - KIslevita splunął w ogień z odrazą spoglądając na plątaninę skóry i metalu. - Mnie poza poświęceniem przez kapłana i oberźnięciem głowy nie uczono skutecznych metod na takie przypadłości, ale mówiłem już, że nie jestem w nastroju na takie praktyki. - tutaj zwrócił się ku wiedźmom. - Powiedzcie wy, którym bliżej do tych spraw - istnieje szansa dla elfa, a jeśli tak to co czynić trzeba?

Gniewisz dość miał na ten moment zabijania. Wojna niby się skończyła a trupów przybywało lawinowo, czy to pozbawionych ochrony uchodźców, możnych walczących o wpływy osłabionych sąsiadów, czy zwykłych podróżnych wdających się w utarczki z bandytami. Nie chciał by za jego zgodą Elastir dołączył do tego grona, jeśli była inna możliwość.

Ruda wiedźma, krzątająca się nieopodal, podeszła bliżej, ukroiła kawał mięsiwa i wpakowała go sobie w usta. Dopiero gdy przełknęła sporą porcję, otarła rękawem szaty tłuszcz z okolicy ust. - Jak już mówiłam, waszemu elfiemu kompanowi, trza udać się do jakiegoś kapłana. - Po chwili milczenia zwróciła się do elfa - skoroś zdarł tę obrożę z trupa poprzedniego właściciela to przyznam, nie mam pojęcia co ogranicza tego demona.
-Wcześniej sądziłam, że jest jakoś ograniczony tym, że poprzedni właściciel wciąż jest żywy, przez co nie może zyskać pełnej kontroli nad tobą. Mówiłeś, że wcześniej się tak nie zachowywał… Możliwe, że poznał się na nas i się wystraszył. - Ostatnie słowa wiedźma wypowiedziała z dumą. - I w sumie to poczwara ma rację, bo jestem w stanie go odesłać do jego planu, ale nie zrobię tego, bo nie chcę mieć na pieńku z całą zgrają demonów khorna. Dlatego ponawiam radę, udaj się elfie do kapłana, który zyska u swego boga za niszczenie demonów khorna. Ty pozbędziesz się kłopotu, a kapłan zyska nowe moce.
-Bo nadal żyje, wciąż ścigam tego skurwysyna. - przerwał jej elf - Zwrócić się do kapłana, świetny pomysł, przy okazji stracę głowę za zadawanie się z demonami… Myślisz że jakiś ludzki klecha uwierzy, że nie wplątałem się w to z własnej woli? - zapytał ironicznie łowca

Helvgrim słuchał i krzywił się jak by pił ocet. - Powiedz nam lepiej czarodziejko co może się złego przytrafić. Czy ta cholerna bransoleta może na nas też oddziaływać. I czy nie można jej rozpieprzyć toporem?

Wiedźma odpowiadając na pytania patrzyła się na Elastira - Co złego… Wszystko, demon może przyzwać sługi i sprowadzić ich na wasze głowy. Co do bransolety, to ona jest więzieniem dla demona, demon może oddziaływać jedynie na noszącego ją, a nie na was. Niszcząc więzienie uwolnisz demona, umiesz mości Helvgrimie walczyć z demonami?
Helvgrim jedynie pokręcił przecząco głową.

Wiedźma skupiła wzrok na elfie. - Jak to żyje? Zdjąłeś ten przedmiot z żywego? To wiele tłumaczy. Demon nie może cię kontrolować dopóki żyje prawowity właściciel. W takim razie w twoim interesie jest nie zabijać właściciela.
-Zerwałem dla ścisłości, w trakcie walki. I zabiję go, choćby mnie to miało kosztować życie... - nienawiść w głosie elfa była tak silna, że można było dostać ciarek.
- Głupiś elfie. Jeśli zabijesz, na co czeka demon, staniesz się jego marionetką i żadne eliksiry cię nie ocalą. Staniesz się jego własnością. Co do ludzkich kapłanów, nie wszyscy są tacy sami, wybierz mądrze to taki kapłan będzie ci wdzięczny, bo może wiele zyskać. Zresztą zrobisz jak chcesz. Ale tając to przed światem twój koniec jest bliski. W końcu ktoś zabije prawowitego właściciela tego przedmiotu, a wtenczas demon cię pochłonie. Wrócisz na stałe tam skąd wyrwała cię Selena. - Wiedźma mówiła głośno, a jej głos miał w sobie dziwną siłę i moc.
-Gdy on zginie, to już nie będzie miało znaczenia, nic o mnie nie wiesz… - tym razem ton Elastira był totalnie pusty
Wiedźma wzruszyła jedynie ramionami, przeniosła swój wzrok na khazadów. - Więc panowie pozostaje wam jedynie topór, a obrożę zanieść do kapłanów. Elf w rękach demona stanie się groźnym narzędziem. Choć pewnie na początek zajmie się wymordowaniem całej wioski elfiej z której pochodzi Elastir.
-Kpisz sobie?! Nikomu nie pozwolę zniszczyć mojego domu... - Przekonywał Elastir.
Wiedźma na moment przeniosła swój wzrok na Elastira. Uśmiechnęła się ironicznie, następnie zwróciła się do pozostałych - Już doradziłam co miałam doradzić. Wybór należy do was. A ty elfie, będziesz pacynką w ręku demona i uczynisz wiele zła, zaczynając od swego domu, bo dzięki morderstwie na swych bliskich demon ostatecznie nad tobą zapanuje. Dostrzegam w tobie nienawiść, to jest to czego demon potrzebuje, im bardziej nienawidzisz tym jesteś słabszy. Nie zdziwiłabym się gdybyś już dopuścił się złych czynów, one wzmacniają tylko tą istotę, a porażki takie jakiej doświadczył ostatnio go osłabiają. Jednak na twoim miejscu pozbyłabym się tego przedmiotu jak najszybciej inaczej staniesz się mrocznym elfem.
-Gdybym mógł, już dawno bym się go pozbył… Ale twoja znajomość elfów zostawia wiele do życzenia, druchii nie mają nic wspólnego z demonami. - Rzekł Elastir.
- Jak mało wiesz chłopcze. Druchii są bardzo powiązani z demonami, a zwłaszcza z khornem. Przekonasz się niebawem, jesteś na dobrej drodze. - Wiedźma patrzyła wprost w oczy elfa.
-Druchii są źli do szpiku kości, nie zaprzeczę, ale nie są opętani. I nie czczą Khorne’a, a Khaine’a, boga wojny z naszego panteonu. Ludzka ignorancja sprawia, że wszystko sprowadzacie pod jeden mianownik. - Elf kontrował wiedźmie słowa.
Oczy wiedźmy zapłonęły jasnym światłem gdy mówiła do elfa. - Nie jestem człowiekiem. Ani nie należę do żadnej śmiertelnej rasy. A ignorancji mi nie zarzucaj, bo trąci to hipokryzją. Jednak rację masz, że większość mrocznych elfów służy obecnie Khainowi. Jednak część z nich stała się tym kim się stała pod wpływem mocy khorna parszywca. I ostrzegam cię, dobieraj lepiej słowa, bo ci ktoś kiedyś może język obciąć.
-Jeśli jakiś człowiek będzie na tyle głupi by spróbować, cóż nie chciałbym być na jego miejscu. - elf celowo użył zwrotu człowiek, wiedźma mogła być irytująca, ale należało się z nią liczyć, a człowiekiem jak sama twierdzi nie jest. Ta mała sprzeczka nieco otrząsnęła go z odrętwienia ostatnich dni.
- Widzę, że mniemasz się mocarzem, tym czasem wiele ci do tego brakuje. I abyś zrozumiał powiem wprost, zapyskuj mi raz jeszcze, a sama ci wyrwę jęzor i każę go zjeść. Zrozumiano. - Wiedźma patrzyła wprost w oczy Elastira, a jej oczy płonęły dziwnym blaskiem. Elf dostrzegł jak stara wiedźma, Jagna czujnie stoi niedaleko.
-Nie zwykłem szanować tych, którzy traktują mnie jak dziecko, chyba że są moimi rodzicami. Jeśli chcesz bym zwracał się do Ciebie z szacunkiem, potraktuj z szacunkiem mnie. W bardziej gównianej sytuacji niż obecnie i tak już nie będę. - głos elfa był bezbarwny, pozbawiony kpin czy złośliwości, w sumie jakiejkolwiek emocji nie można było w nim wyczuć. Sytuacja najwidoczniej go przytłaczała.
Wiedźmie oczy przygasły, Elastir miał wrażenie, że kiedyś już widział takie płonące oczy, jednak nie mógł sobie przypomnieć gdzie i kiedy. - Ponownie się mylisz, elfie. To dopiero początek. Gdy demon zawładnie nad tobą wtedy będziesz w gównianej sytuacji. A ja nie domagam się szacunku, bo na to trzeba zapracować, jedynie ostrzegam byś uważniej dobierał słowa.
-Praktycznie rzecz ujmując jestem skazany na śmierć lub opętanie, może być bardziej gówniano? - elf zaczynał się denerwować - Szansa że znajdę kapłana, który pozbędzie się tego demona bez spalenia mnie na stosie, to jak jeden do nieskończoności, ignorancja ich zaślepia, a zaślepienie prowadzi do rozlewu krwi. Każdy związek z Chaosem karany jest śmiercią, nawet gdy jest się w coś wciągniętym wbrew własnej woli. Mógłbym co najwyżej uciąć sobie rękę, a bycie kaleką to dla elfa niemal to samo co śmierć. -
- Użalasz się nad sobą jak baba. Ale powiem ci coś. Jak się będziesz czuł mordując swych bliskich, torturując ich dniami, wyrywając z nich życie kawałek po kawałku. Nie powstrzymasz tego, będziesz się temu przyglądał, a twoje cierpienie będzie syciło głód demona. Jeśli zaś chodzi o kapłanów. Czy ja mówiłam byś udał się do fanatyków? Rzekłam byś udał się do wrogiego kultu, a do jakiego sam się domyśl. - Wiedźma odkroiła kolejny kawał mięsa i jak poprzednio cały kawał łapczywie wpakowała do ust.
-Mam szukać pomocy u kultystów Chaosu? - głos elfa przebrzmiał niedowierzaniem
Ruda wiedźma mówiła z pełnymi ustami - jak kcess to potlafiss.
- Jeżeli chodzi o kapłanów - przerwała coraz bardziej rozgorączkowaną dyskusję Klara, gdy tylko skończyła nakładać maść na odleżyny Wolfgrimmowi. - To wystarczy znaleźć takiego… zaprzyjaźnionego

Kozak wyglądał na zdumionego rewelacjami. Prawdę mówiąc nie oczekiwał wiele ponad surową sprawiedliwość kapłanów, którzy najpewniej oddali by Elastira oczyszczającym płomieniom. ale pomysł by szukać pomocy pośród wyznawców mrocznych kultów? Szaleństwo! Jaromir nazbyt dobrze znał kusicielską potęgę czarnoksięskich przedmiotów, widział na własne oczy zagładę miasteczka, które związało swój los z przewrotnym artefaktem, nie przypuszczał jednak że elf sam ściągnął na siebie klątwę pchany zemstą.

- Nie przyłożę ręki do konszachtów z plugawymi mocami. - na potwierdzenie swych słów Gniewisz założył ramiona na pierś i splunął na ziemię. - Moje zdanie jest takie - udaj się do świątyni, a jeśli kapłani nie poratują, zostaje odjąć rękę. Lepsze to niż wysłać duszę na wieczne męki. Jeśliś jednak postradał zmysły Elastirze i zechcesz iść z mrocznym artefaktem do gniazda żmij, wiedz że nie będę się temu bezczynnie przyglądał. Decyduj sam, ja idę odpocząć. - Jaromir jeszcze przez chwilę popatrywał na elfa i obrzydłą obrożę nim oddalił się by pobyć chwilę w samotności.

Wyglądało na to, że rozmowa jest skończona. Elf ubrał się z powrotem, a widząc chciwe błyski w oczach krasnoludów trochę żałował, że nie zdjął kolczugi gdzieś na uboczu obozowiska, ale czasu już nie cofnie...
 
Eleishar jest offline