Roger John Carlston Cokolwiek się stało- nie podobało się to Rogerowi. Nie traci się przytomności ot tak, myślał chłopak, masując tył głowy i powoli podnosząc się z ziemi. Co dziwne, ból po paru sekundach ustąpił, a chłopak "walczył" z nim już tylko z przyzwyczajenia.
Było tu coś dziwnego. Kiedyś czytał podobną książkę- a może było to jakieś nocne słuchowisko- gdzie porąbani strażnicy więzienni wywozili gdzieś w las paru więźniów i urządzali sobie na nich polowanie. A co, jeżeli John's specjalnie zostawił otwartą klapę? Wywieźli ich gdzieś na drugi koniec Anglii i będą radować się ich paniczną ucieczką...? - Racja. Nie możemy iść i dziarsko przywitać się z właścicielami domku. Trzeba puścić kogoś na mini-zwiad, żeby zobaczył, co się dzieje w okolicy. Ktoś chętny?- zapytał się Roger z delikatnym uśmiechem- Nie możemy się rozstawać w tej okolicy. Najważniejsze jest to, żebyśmy się dowiedzieli, gdzie jesteśmy. Potem pójdzie już z górki..
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |