Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2015, 12:31   #106
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
 
Lucyfer, Lily i Hei kontra panna Ladacznica


Lucyfer spojrzał na kobietę, która zachęcała go do swoistego rodzaju tańca.
- Skoro panna tak nalega, to nie odmówię - stwierdził, bynajmniej nie zamierzał odmówić prośby posiadaczki ogromnych bojowych rękawic. Nie planował jednak też lecieć prosto na te rękawice.
Przygotował się do ataku. Dwa gunblade’y były już w pełnej gotowości. Na cel poszły miejsca niezabezpieczone w takim stopniu jak te witalne części. Na przykład prawe biodro. Na swego sojusznika zaś postanowił przelać szczęście.
- Żadna panna, tylko ladacznica, o! - poprawiła Lily. Kapłanka pamiętała swoją deklarację, by zostawić jej właśnie tę złodziejkę, ale widząc jej nowy strój uznała najwyraźniej, że zapomnienie o tym będzie najlepszym wyjściem.
Ukryta za dwójką mężczyzn otworzyła swą księgę i zaczęła wypowiadać słowa wspomagającej modlitwy.
Niedźwiedź spojrzał na kobietę. Nie była jedynym przeciwnikiem, który czekał na nich tego dnia. Hei nie mógł ryzykować wyłączenia z dalszej walki. Sięgnął do swojego pasa i zdjął z niego jedną butelkę. Obejrzał ją dokładnie, po czym wypił jednym haustem. Następnie rzucił pustą butelką w przeciwniczkę, by mieć odniesienie do szybkości jej refleksów.
-Dacie radę ją utrzymać przez moment? Miód z żelaznogóry potrzebuje nieco czasu nim zacznie działać.
- I tak muszę pewne rzeczy nadrobić, wiecie, spranie mordy po przyjacielsku, zapoznanie się i tego typu sprawy - Lucyfer spojrzał znacząco na Lily i Hei’a.
Kobieta niedbałym ruchem odbiła lecąca butelkę, która z brzdękiem opadła na dół pomieszczenia. Była dalej dość powolna, jednak jej refleks wyraźnie poprawił się względem wymiany ciosów z boskim przywołańcem. Przeciwniczka widząc, jak na ciało niedźwiedzia zaczynają spływać kolejne wzmacniające zaklęcia, ruszyła biegiem w jego stronę - wszak to on zajmował pierwszy szereg na niedużym mostku.
Lucyfer wycelował w nadbiegającą dziewczynę, a po chwili huk wystrzału dał znać światu, że pocisk opuścił lufę. Metalowy element przeszył powietrze, uderzył prosto w biodro i wbił się w nie zapewne boleśnie. Normalnie wróg powinien był upaść i zwijać się z bólu, ale “ladacznica” jedynie lekko zachwiała się i po prostu przed uderzeniem w Heia wykorzystała druga nogę jako główną podporę. Tak jakby w ogóle nie czuła bólu.
Jej wielkie łapsko skierowało się w stronę twarzy pandy, ale Hei zdążył unieść swoją łapę do bloku. Jego futro zafalowało lekko od siły ciosu, który musiał przyznać - był silniejszy niż jego uderzenia. Ręka którą zablokował bolała w miejscu, do którego dziewczyna przyciskała wielkie łapsko. Ponadto w momencie uderzenia rękawica rozbłysnęła mocniej, wysyłając energię, którą chciała zrzucić Heia z mostu - jednak wytrzymałe ciało pandy i silne nogi, pozwoliły mu na odparcie tej próby.
- Hej, nauczymy ją latać? - zapytała swych towarzyszy Lily, uśmiechając się w dość wredny sposób. - Nie celuj w drugą nogę. - zwróciła się do Fuksiarza, wypowiadając pierwsze słowo szeptem, tak że tylko ten mógł je usłyszeć. Następnie przekartowała swą księgę i zaczęła wypowiadać słowa kolejnej modlitwy. Tym razem jednak nie wskazała na żadnego z mężczyzn, a na przeciwniczkę.
Lucyfer zamierzał sprawdzić empirycznie, czy plan towarzyszki jest dobrym pomysłem. Trafiona już wcześniej część ciała przeciwniczki poszła po raz kolejny na cel giwer srebrnowłosego.
Hei warknął. Po jego ciele przebiegły iskry, które zebrały się w pięści jego wolnej ręki, niedźwiedź wzmocnił ją dodatkowo dodając swojego chi. Zrobił krok w tył, jednocześnie wyprowadzając potężny cios w rękawice przeciwniczki.
Hei jako że był z przeciwniczką niemal w zwarciu zareagował jako pierwszy. Pokryta elektrycznością łapa pandy, która ponadto wzmacniała energia chi, uderzyła w rękawicę przeciwniczki. Wtedy zdarzyło się jednak coś dziwnego. Każdy rodzaj wzmacniającej atak energii, zniknął, a klejnot na trafionym elemencie uzbrojenia wroga zalśnił mocniej. Świecące paski, przenosiły moc przez ramiona, aż do drugiej pięści, którą przeciwniczka przystawiła do brzucha Heia, który teraz zamykał obwód. Pochłonięta moc ze zdwojoną siłą gruchnęła w jego brzuch, wyrywając ryk bólu z ust pandy. Jego ciało zostało oderwane od mostku i posłane w tył, a olbrzymia sylwetka niedźwiedzia roztrąciła lucyfera i kapłankę na boki. Strzelec zdołał chwycić się krawędzi mostku i nie spaść, zaś Lily zatrzymała się tuż przy niej. Hei natomiast przejechał plecami niemal po samo wejście do pomieszczenia.
Srebrnowłosy wspiął się czym prędzej i powstał na nogi. Miał ryzykowny plan, jednak przy odrobinie szczęścia może uda się wyjść z niego nie tylko cało, ale i pokonać przeciwniczkę. Spojrzał na chwilę w przepaść, a po chwili rzucił do Lily, której pomógł szybko wstać.
- Co prawda nie nauczymy jej manier, ale latania owszem.
Zamierzał wykorzystać rozpęd przeciwniczki, żeby sama wpadła do kanionu.
Hei podniósł się powoli i splunął na ziemię. Na szczęście nie pluł krwią.
-Może odbijać ataki!- Rzucił do swoich towarzyszy.-Walnij wszystkim co masz!- Krzyknął do kobiety. Ona potrafiła odbijać ataki, ale Hei także miał kilka sztuczek w zanadrzu. Wziął głęboki wdech, uspokoił się, był teraz niczym leśna sadzawka niezmącona nawet przez najlżejszy powiew wiatru.
Tymczasem Lucyfer nie zastanawiając się zbyt wiele, wycelował broń w ranne biodro kobiety, zamierzając ją jednak postrzelić rękę - a dokładnie te śmieszne, świecące linie.
W spojrzeniu jakim Lily obdarzyła pięściarkę widać było szczerą nienawiść. Jak ta śmiała rzucać w kapłankę niedźwiedziowatym? Pożałuje wredna suka.
Dziewczyna opanowała trochę swoje emocje i zaczęła analizować sytuację. Trafiony strzał Lucyfera nie został odbity, jednak atak Heia już tak. Znaczy ladacznica mogła odbijać tylko określone energie lub tylko ataki wymierzone w określone miejsce.
Lily przyłożyła ręce do ust, by skoncentrować dźwięk na jednym miejscu i krzyknęła celując w zdrową nogę przeciwniczki.
Pięściarka widząc, że nie zdoła dopaść do przeciwników na czas, zatrzymała się w pół drogi krzyżując ręce. Kiedy Lily krzyknęła a Lucyfer wystrzelił, jej rękawice błysnęły mocniej, tworząc dookoła kobiety świetlaną barierę. Złota energia otoczyła jej ciało niczym bańka. Dźwięk ugodził w tarcze, wyginając ją niczym membranę, ale nie przebijając się do środka. Jednak błyszczący magia pocisk Ezekiela wykorzystał ta okazję by uderzyć w osłabione miejsce bariery i wpaść do środka. Metal uderzył o ramię przeciwniczki…. i zatrzymał się na nim. Chwile jeszcze obracał się, parując lekko, jednak nie zdołała przerwać struktury materiału - widać przebicie bariery zbytnio osłabiło atak. Jednak atak krył w sobie jeszcze jedną sztuczkę. Kiedy przeciwniczka chciała wrócić do biegu, pocisk buchnął nagle oślepiającym światłem, zalewając wnętrze powoli znikającej bańki energetycznej.
Młoda kapłana skomentowała prychnięciem pod nosem niepowodzenie swojego ataku. Skoro pociski Lucyfera sprawiały się najlepiej trzeba było mu pomóc zwiększając jego skuteczność. Dziewczyna powróciła w swej księdze na stronie, którą otworzyła na początku walki. Odczytała parę wersów i wskazała na okularnika ręką. Kolejne kilka wersów również zostało odczytane, lecz tym razem ręka wskazała na pandę.
Hei wyprostował się i zatoczył się lekko. Uśmiechnął się, trunek zaczął działać. Ruszył w kierunku kobiety, ledwo idąc w linii prostej. Alkohol miał dwa działania, sprawiał, że ruchy niedźwiedzia były nieprzewidywalne i ryzykowne, ale także każdy plan wydawał się być doskonały. Hei chciał dwoma szybkimi, silnymi uderzeniami roztrącić rękawice przeciwniczki, zostawiając ją odsłoniętą, a następnie uderzyć w nią wszystkimi błyskawicami jakie były jeszcze skumulowane w jego ciele.
Lucyfer wziął głęboki wdech i ściągnął z siebie płaszcz. Wydawało się to dziwnym zagraniem do chwili, kiedy Fuksiarz po zamachu Hei’a zamierzał uderzyć w pięściarkę falą uderzeniową z płaszcza. To z dziwnego musiało się zmienić w wyjątkowo ryzykowne, acz przy dozie szczęścia skuteczne zagranie, bowiem przy sprzyjających wiatrach Hei miał szansę wytrącić przeciwniczkę z równowagi. Musiał jednak przy tym uważać na sojusznika, żeby i jemu się nie oberwało. Srebrnowłosy poderwał się do biegu i gdy ustawił się w odpowiednim miejscu, użył swojej kolejnej tajnej broni w postaci… płaszcza.
Pięściarka chyba do końca wzroku nie straciła, bowiem widząc nadbiegająca pandę, uniosła gardę bokserską. Wyprowadziła szybki prosty, ale giętki i pijany miś bez trudu go uniknął, by zupełnie niespodziewanie ze swej aktualne pozycji, uderzyć w boki rękawic dziewczyny. Jego siła była równa tej niedźwiedziej, co pozwoliło mu roztrącić defensywę, odsłaniając tors wroga. Przyjął odpowiednia pozycje, rozszerzył lekko palce i otwara dłoń napełniona błyskawicami, wylądowała mocarnie na piersi przeciwniczki. Różowowłosa została odrzucona, a elektryczność skakała po jej stroju, który w pewnym stopniu izolował ciało.
Tą szanse wykorzystał srebrnowłosy, który wyskoczył z boku, poruszając się na krawędzi mostku, posyłając strugę wiatru w bok oponentki. Plan zadziałał, podmuch strącił ją z mostu, posyłając w stronę niewielkiej przepaści.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.
Ryo jest offline