- Zaiste - rzekł Iwo po chwili zastanowienia - Wygrywasz z zaskakującą siłą, panie i rad jestem widzieć Sztukę, choć nie rozumiem, na cóż ci garść monet biednego starca...? -
Uniósłszy brwi w niemal teatralnym geście, czarnoksiężnik przeczesał dłonią włosy, by przywrócić im naturalną barwę, co pomogło tylko w niewielkim, lecz znaczącym, stopniu - po czym wstał i skłonił się wolno.
- Czy jest coś jeszcze, co mógłbym dla Ciebie zrobić? -spytał, rzeczywiście zaciekawiony, mimo nieprzyjemnego mrowienia które rozeszło się po jego ciele. Strach było się bać, w ten słoneczny poranek, spoglądając w szmaragdowe oczy kogoś bardzo, bardzo Innego.