Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2015, 11:47   #120
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Posoka skropiła ogorzałą twarz krasnoluda, zmieniając jego oblicze w maskę rozwścieczonego demona. Ostrze topora przecięło w pół obojczyk przeciwnika, ale khazad nacisnął mocniej na ostrze, kierując je w dół Z ust strażnika wydobyło się głuche westchnienie. Oczy zabitego zaszły mgłą, a długobrody wyrwał broń z przeciwnika. Krew trysnęła na zakurzony, leśny trakt, zabarwiając gościniec na brudnoczerwony kolor.

Brodaty wojownik uniósł podbródek i warknął przeraźliwie. W ogniu walki cios przeciwnika przeorał mu bok, ale ból przyćmiła radość ze zwycięstwa. Urywanymi, gwałtownymi ruchami krasnolud popatrzył na obie strony, trzęsąc gęstą czupryną włosów. Bystrym okiem wypatrzył krojonego na cienkie plasterki szlachcica i Emilię, na której tarcze napierało dwóch żołdaków. Szyper naparł na plecy jednego z nich, szerokimi łukami kreśląc trasę topora. Topór rozorał grzbiet wojownika i mundur w barwach Oka Lasu. Zdezorientowany kompan zabitego odwrócił się ku krasnoludowi, a dziewczyna skrzętnie wykorzystała jego zmieszanie, uderzając ostrym jak brzytwa mieczem wprost w jego szyję. Pękły z metalicznym dźwiękiem oczka kolczej misiurki i strażnik opadł na lewy bok, podpierając się na przedramieniu. Spróbował unieść miecz, który wyślizgnął mu się z ręki i wpadł wprost na błoto traktu, ale nim zdążył się nim osłonić, rozwścieczona panna zadała drugi cios, który nieomal urwał wartownikowi łeb, pozostawiając go na cienkim pasku skóry. Brodacz z właściwą dla siebie mściwością i zapalczywością, kopnął zwisającą głowę trupa, urywając ją do końca. W tle słychać był kopyta uderzające o ostatniego z przeciwników.


***

Bazrak otrzepał posokę z topora i przetarł stal o szmatę, która mogła niegdyś być strażnikiem. Kątem oka obejrzał martwego szlachcica. Szkoda. No, prawie szkoda. Krasnolud minął Emilię i podszedł do martwego kapitana. Gleba naokoło była zbryzgana plamami krwi i zastygniętymi kałużami, a martwi leżeli tak, jak padli. Nad traktem unosił się odór nagłej, świeżej śmierci.

- Szkoda. - rzekł krótko. - Był dobrym piratem, ale kiepskim kapitanem. Rapier, sygnet i to złoto dorzućcie do wspólnego skarbczyka, migiem.

Krasnolud nachylił się nad martwym kapitanem i przez chwilę stał cicho, po czym zwrócił się do kompanów.

- Byłem szyprem. - rzekł tylko. - Znacie mnie. Byłem piratem, gdy wy obsrywaliście waszą zęzowatą niańkę. Z Mathiasem i Gunterem już trochę żegluję i wiedzą, że jestem lojalny, uczciwy, dbam o kompanów. I nie oszukuję w karty. Zazwyczaj. Wysuwam swą kandydaturę na kapitana. Sprzeciwicie się?
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 26-04-2015 o 12:46.
Fyrskar jest offline