Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-04-2015, 08:41   #111
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Ruy popędził z dala od bitewnego zgiełku, co by “towar” w postaci damulki nie został uszkodzony. Podczas walki do jakiej właśnie dochodziło nie trudno było by o błąkający się bełt, który mógłby uszkodzić córeczkę barona. To mogło by zaprzepaścić szansę na wzbogacenie się. O reakcji kochającego ojczulka nie wspominając.

Rzucił pannę krzaki, która upadła z łoskotem na swój kościsty tyłek. Postępek ten zszokował damę, która chciała coś warknąć i odgryźć się. Ruy jednak nie zamierzał dyskutować:
-Seniora niech sobie poogląda kwiatki, a ja w tym czasie nauczę chamstwo jak traktować winno się damę. Potem panienka mi się odwdzięczy.. - puścił oczko do niej i ruszył mówiąc do siebie samego -Mujer tonta. Campesina lo que ella necesita para domesticarlo - gdy w tym czasie lalunia coś tam gderała i narzekała, że jak to on może ją biedną i samą zostawić w tych zaroślach. Oczywiście Ruy wolałby zostać z nią, i pochędożyć w krzakach, ale godność nie pozwalała mu zostawić drużyny samej sobie.

Estalijczyk trzymając wyjął miecz i przypuścił szarżę konno na stojących mu na drodze strażników. Nie był wojownikiem, lecz konno umiał jeździć wyśmienicie. Zawsze jak coś może uda mu się stratować któregoś z napastników.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 22-04-2015, 12:05   #112
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Pierwsze wydarzenia po wystrzale Guntera działy się jakby w spowolnionym tempie, przynajmniej Frieda tak to odczuła.
Skrywając się pomiędzy swoim koniem a wozem, przyglądała się całej sytuacji. Widziała kątem oka wystrzelony bełt, pędzący ku kapitanowi, lecz nie zdążyła nawet słowa wypowiedzieć, kiedy przeszył gardło mężczyzny.
Jakiekolwiek dźwięk, który chciała wyartykułować, ugrzązł jej w gardle i stała, z na wpół otwartymi ustami, wpatrując się w ostatnie sekundy życia Rolfa Eisenberga.

W takich chwilach, kiedy jest się pewnym, że traci się na zawsze jakąś osobę, zaczyna się żałować wszystkich złych słów, myśli, uczynków skierowanych ku tej postaci. Docierało wtedy, że już nic nie można było zmienić w relacjach z tą osobą, że był to koniec znajomości, a przecież można było wszystko zupełnie inaczej rozegrać.
Frieda jednak nie żałowała niczego. Rolf postępował głupio i tak też skończył. Nie było jej szkoda byłego już kapitana. Czuła, że gdyby przeżył tę walkę, to sama w końcu wzięłaby sprawy w swoje ręce i pozbyła się Eisenberga. Na szczęście została wyręczona, a jej dłonie były czyste.

Idąc śladami reszty załogi, chwyciła pospiesznie za kuszę leżącą na wozie i kilka bełtów. Naładowała broń i wystrzeliła w pierwszego lepszego przeciwnika. Pudło. Zaklęła pod nosem, naciągając cięciwę.
Wtem zauważyła Estalijczyka na koniu, razem z Keterlind. Przez głowę przebiegła jej myśl, by wycelować w tę głupią smarkulę i wystrzelić świeżo naładowany bełt, jednak w ostatniej chwili rozmyśliła się. Gdyby zabiła tę niewdzięcznicę, z pewnością skończyłaby podobnie do niej. Miała wrażenie, że pozostali piraci nie mieli w sobie zbyt wiele dumy, a za złoto byli chętni pracować nawet dla takich, jak Keterlind i jej ojciec. Frieda nie miała takiego zamiaru...

Jednak póki co, miała na głowie walkę o własne życie. Strażnicy, ukrywający się za zaroślami, wyszli i ruszyli w ich stronę. Nie było innego wyjścia, jak walczyć. Cóż jednak mogła zrobić, kiedy uzbrojona była jedynie w sztylet i nóż? Do walki bezpośredniej nie zamierzała podchodzić. Trzymała jednak w dłoni naładowaną kuszę, więc wycelowała w najbliżej znajdującego się przeciwnika i wystrzeliła. Następnie chciała wskoczyć na wóz, znajdujący się tuż za nią, na którym miała wrażenie, że byłaby nieco bezpieczniejsza, a i strzelać mogła dalej.
 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 22-04-2015 o 12:07.
Pan Elf jest offline  
Stary 22-04-2015, 19:04   #113
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Z gardła krasnoluda wyrwał się zduszony okrzyk bitewny. Rolf padł, najeżony szypami. Kiepskim był kapitanem, lecz dobrym człowiekiem i w myślach Bazrak polecił go opiece Gazula. Skupił się jednak na przeciwnikach. W odróżnieniu od swych dwóch kapitanów, Bolgan lekkomyślny nie był. Zastawił się tarczą i plugawymi słowy zachęcił wrogów, by rzucili się na niego.

W myślach kołatało mu się, że, zgodnie z zasadami piratów, kapitanem on był. Nie był głodny władzy, ale nie zamierzał też odpychać jej na bok, w błotnisty, okryty kurzem rów. Szanse są po to, by je wykorzystywać, w pełni i z zamierzeniem.

Najpierw jednak muszą przeżyć.
 
Fyrskar jest offline  
Stary 22-04-2015, 20:25   #114
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Wrzawa trwała nadal. Kapitanowi się zmarło, a Pipa popędziła z panną w stronę zachodzącego słońca. Niemalże wymarzona sytuacja… Nic tylko strzelić sobie w łeb. Myśli buzowały jej w głowie, jednak to nie strach w niej wzrastała tylko gniew i podniecenie. Nigdy w życiu nie toczyła tak zażartych walk, nigdy wokół niej nie gnieździło się tyle niebezpieczeństw. Ktoś w tej sytuacji mógłby myśleć o domu i spokojnych czasach, jednak jedyne czego teraz chciała, to móc kogoś pochlastać mieczem. A okazja zbliżała się do niej bardzo prędko… i to z dwóch stron!

Zbiry wyleciały z zarośli, jednak na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

Dwójka mężczyzn z lewej strony szarżowała na nich, kiedy niezidentyfikowany obiekt zderzył się z twarzą jednego. Strażnik chwycił się wolną ręką za nos i przez załzawione oczy, spojrzał na leżący przed nim obiekt, który przeszkodził mu w pracy. Jego i stojącego tuż obok mężczyzny oczy rozszerzyły się nagle w przypływie przerażenia, kiedy spostrzegli, że obiektem tym był…

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=CTGHnH7zF5E[/MEDIA]

Odrzuceni na boki, przez siłę eksplozji strażnicy upadli ciężko na ziemię z, praktycznie rzecz ujmując, mocno zmodernizowaną (wg. standardów kultystów chaosu, przeróżnego rodzaju) twarzą i ciałem.

- Co to za pie*dolony badziew żeście kupili. Nawet dwóch gości nie jest w stanie zabić – krzyknęła, kiedy zobaczyła, że oszołomieni mężczyźni, miejscami wciąż dymiąc, poczęli wstawać z ziemi i kontynuować natarcie.

Emilia miała już dość walki na dystans. No bo w końcu ile można, znęcać się nad ofermami na odległość. Z mieczem i tarczą w ręku zeskoczyła z wozu, a w jej oczach zabłysnął płomyk podniecenia.
 
Hazard jest offline  
Stary 22-04-2015, 21:05   #115
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Walka rozszalała się na dobre i wnet się okazało, niestety, że skierowana pod adresem Guntera groźba Rolfa w żadnym wypadku się nie spełni. No chyba że w Ogrodach Morra (jeśli tam w ogóle dochodziło do takich starć). Tam się jednak Gunter nie spieszył. Wprost przeciwnie - bardzo się starał, by owo miejsce omijać jak najdłużej, jak najszerszym łukiem.

Wyrwał bełt, błyskawicznie wypił do dna jedną z miksturek, które kupił jeszcze w odległym Altdorfie, potem przytrzymał dłonią ranę.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 22-04-2015 o 21:08.
Kerm jest offline  
Stary 22-04-2015, 22:24   #116
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Szrama był bardzo zadowolony z tego, że postanowił zostać na wozie. Nikt w niego jak na razie nie strzelał, a sam miał niezłe pole do popisu, co udowodnił, posyłając jednego ze strażników do Morra. Co prawda udział w tym miał też Bazrak, ale kto by się tam szczegółami przejmował. Niemniej jednak sytuacja niewiele się polepszyła. Rolf umarł, zanim tak naprawdę się zaczęło – nie żeby teraz ktoś się tym przejął – pojawiło się kilku nowych przeciwników, a bomby okazały się mało skuteczne. Trzeba było likwidować każdego strażnika z osobna. No cóż, mówi się trudno i strzela dalej.

Jednak najpierw trzeba było ocenić sytuację reszty piratów. Emilia zeskoczyła z wozu i ruszyła do walki w zwarciu. Kto co lubi. Frieda była z drugiej strony wozu, Bazrak z przodu. Gunter i Walbrecht też gdzieś tam byli, ale nimi Mathias średnio się przejął. Estalijczyk zabrał jej zasraną mość baronównę. Czy myślał o bezpieczeństwie dziewczyny, czy też zamierzał zwyczajnie z nią spieprzyć, teraz nie miało znaczenia. Trzeba było wyznaczyć cel. Gdy znalazł odpowiedniego strażnika, wycelował i nacisnął spust kuszy.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline  
Stary 25-04-2015, 22:31   #117
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Tura 2 & 3


Muzyka


Topór krasnoluda zatopił się w ramieniu stojącego nad nim wojownika. Siła uderzenia zwaliła go na kolana, lecz pomimo pewnego zwycięstwa, Bazrak nie odpuszczał i wciąż napierał na stylisko broni, pozwalając by jej potężne ostrze zagłębiało się coraz głębiej w ciele przeciwnika, tym samym boleśnie rozrywając mięśnie i kości. Ogarnięty żądzą krwi krasnolud wyrwał topór, dopiero gdy w oczach targanego spazmatycznymi wstrząsami strażnika zgasły ostatnie iskry życia.

Po drugiej stronie drogi, przy wozie naprędko zorganizowano punkt oporu. Gunter, który znalazł sobie schronienie między kołami, na widok wyłaniających się z lasu strażników odrzucił na bok kuszę i sięgnął po zawieszoną na plecach rusznicę. Kula trafiła przeciwnika, lecz huk wystrzału spłoszył wszystkie zwierzęta z wyjątkiem tych przywiązanych do wozu - nad nimi odzyskał panowanie Mathias, który przez dobre kilka sekund szarpał za lejce i mocował się z przerażonymi końmi, tym samym ratując od pewnej śmierci pod kopytami, stojącego na gościńcu przed nim krasnoluda.

Walbrecht jako jeden z pierwszych dotarł do przeciwnika. Będąc wprawnym szermierzem tańczył z rapierem w dłoni wokół strażników, zręcznie unikając ich ciosów i odpowiadając na każde cięcie tym samym. Przez moment wydawało się, że szlachcic bez trudu pokona swych wrogów, lecz niespodziewanie jeden z nich trafił go ciężkim skórzanym butem w podbrzusze, pozbawiając go tchu. Widząc nadarzającą się okazję, drugi strażnik skoczył na plecy Walbrechta, pociągnął ku sobie i powalił na ziemię. Obaj wojownicy natychmiast wykorzystali swą przewagę, otoczyli go i rąbiąc mieczami zmasakrowali kulącego się szlachcica na oczach nadbiegającej Emilii.

Widząc śmierć swego towarzysza, dziewczynę ogarnęła furia, z którą równać mogło się niewiele istot. Trzymając wrogów na dystans i przyjmując ich ciosy na tarczę, Emilia grała na zwłokę, czekając aż nadejdą posiłki. Gdy w końcu obok niej pojawił się Bazrak, wspólnymi siłami przeszli do zażartej kontrofensywy i bez większego trudu pokonali resztę strażników - postępując z nimi równie bezwzględnie jak oni sami, gdy wcześniej mordowali szlachcica.

Na widok śmierci swych towarzyszy, ostatni wartownik, z którym walczyła Frieda, zaczął uciekać w stronę gaju położonego nad rzeką. Mathias posłał za nim bełt, lecz ten minął go o włos i wbił się w jedno z okolicznych drzew. Wydawało się, że mężczyzna im ucieknie, gdy niespodziewanie pojawił się Ruy na swym galopującym białym rumaku. Rozpędzona bestia stratowała nieszczęśnika pod okutymi żelazem kopytami, zostawiając po sobie nierozpoznawalną masę skóry, krwi i kości.


 
Warlock jest offline  
Stary 26-04-2015, 08:40   #118
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gunter zaklął, gdy wybuch bomby spłoszył wierzchowce. Gdyby wczesniej pomyślał o tym, że koń, mądre w końcu zwierzę, może nie lubić zbytniego huku, to by przywiązał szkapę do wozu, a dopiero potem brałby się do bitki.
No i nie pomyślał, że ktoś może użyć bomby podczas walki z paroma opryszkami.
Ale stało się. Koń uciekł, zaś strażnicy-złodzieje zostali. No i oni byli zdecydowanie ważniejsi, przynajmniej jeśli chodziło o kolejność rozwiązywania problemów.

Ponowne ładowanie rusznicy zajęłoby zbyt wiele czasu, więc Gunter chwycił za łuk i wpakował w zbliżającego się strażnika strzałę. A potem do głosu doszła broń biała, której wygląd wnet zmienił się na czerwony...


Gunter wytarł ostrze miecza w kaftan pokonanego strażnika, po czym podszedł szybko do leżącego bez ruchu Rolfa. A nuż w kapitanie tliła się jeszcze odrobina żywego ducha...
Nie tliła się. Rolf leżał zimnym trupem. No... jeszcze troszkę ciepłym.
Gunter obrócił ciało do-niedawna-kapitana na plecy i wtedy w oczy rzuciła mu się pękata sakiewka, ozdobiona inicjałami nieżyjącego Dashauera.
- Ty złodziejski sukinsynu! - Z trudem pohamował się, by nie kopnąć trupa. - Okradłeś nas.
Odczepił od pasa Rolfa sakiewkę, tudzież jeden z pitoletów, które truposzowi już nie były potrzebne.
- Staliśmy się nieco bogatsi - powiedział, rzucając sakiewkę na wóz.

- Ruy, może tak przywieziesz z powrotem naszą panienkę? - spytał. - Ja idę poszukać koni.

Naładował rusznicę, po czym ruszył w stronę, w którą pobiegł jego wierzchowiec.
W końcu nie można było pozwolić, by tyle złotych koron poszło sobie w świat.


Wrócił po dwóch niemal godzinach, znalazłszy nie tylko swego wierzchowca, ale i konia, na którym niedawno jeszcze jeździł Rolf.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 26-04-2015 o 11:09.
Kerm jest offline  
Stary 26-04-2015, 11:28   #119
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Emilia otarła skrwawiony miecz o ramie jednego z martwych strażników, któremu następnie posłała solidnego kopniaka w kroczę. Śmiercią kapitana jakoś specjalnie się nie przejęła, natomiast szlachcic to co innego. Nie mogła powiedzieć, że go lubiła, ale jej zdaniem był najmniej denerwującą osobą w drużynie. Pięć sekund, które poświęciła na przyglądaniu się jego zmasakrowanemu ciału były z jej strony wyrazem najwyższego szacunku, na który potrafiła się zdobyć.

Po tym krótkim czasie ponownie wstąpiła w nią obojętność wymieszana z nutą naturalnej u niej złości. Na dźwięk słów Ważniaka, podeszła do ciała kapitana i posłała mu pełne obrzydzenia spojrzenie.

- Pff… - nie chciało się jej nawet komentować tej żałosnej istoty bez charakteru. Przyklękła nad nim, wzięła jeden z pistoletów i kule, a następnie uniosła leżący obok rapier. – Jeżeli nikt nie potrafi posługiwać się tym cackiem, to można by go opylić za niemałą sumkę. To samo z pozostałościami po strażnikach.

Następnie wstała i podeszła Friedy, która w czasie starcia została poważnie ranna. Sięgnęła do plecaka, po czym wcisnęła w ręce dziewczyny składniki potrzebne do zrobienia naparu kojącego.

- Weź to… - powiedziała obojętnie, po czym ładując pistolet, ruszyła za Ważniakiem w stronę zagajnika, gdzie uciekły ich konie. Miała cichą nadzieje że gdzieś z zarośli wyleci na nią kolejny bandzior, na którym przetestować będzie mogła swoją nową zabawkę.
 
Hazard jest offline  
Stary 26-04-2015, 11:47   #120
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Posoka skropiła ogorzałą twarz krasnoluda, zmieniając jego oblicze w maskę rozwścieczonego demona. Ostrze topora przecięło w pół obojczyk przeciwnika, ale khazad nacisnął mocniej na ostrze, kierując je w dół Z ust strażnika wydobyło się głuche westchnienie. Oczy zabitego zaszły mgłą, a długobrody wyrwał broń z przeciwnika. Krew trysnęła na zakurzony, leśny trakt, zabarwiając gościniec na brudnoczerwony kolor.

Brodaty wojownik uniósł podbródek i warknął przeraźliwie. W ogniu walki cios przeciwnika przeorał mu bok, ale ból przyćmiła radość ze zwycięstwa. Urywanymi, gwałtownymi ruchami krasnolud popatrzył na obie strony, trzęsąc gęstą czupryną włosów. Bystrym okiem wypatrzył krojonego na cienkie plasterki szlachcica i Emilię, na której tarcze napierało dwóch żołdaków. Szyper naparł na plecy jednego z nich, szerokimi łukami kreśląc trasę topora. Topór rozorał grzbiet wojownika i mundur w barwach Oka Lasu. Zdezorientowany kompan zabitego odwrócił się ku krasnoludowi, a dziewczyna skrzętnie wykorzystała jego zmieszanie, uderzając ostrym jak brzytwa mieczem wprost w jego szyję. Pękły z metalicznym dźwiękiem oczka kolczej misiurki i strażnik opadł na lewy bok, podpierając się na przedramieniu. Spróbował unieść miecz, który wyślizgnął mu się z ręki i wpadł wprost na błoto traktu, ale nim zdążył się nim osłonić, rozwścieczona panna zadała drugi cios, który nieomal urwał wartownikowi łeb, pozostawiając go na cienkim pasku skóry. Brodacz z właściwą dla siebie mściwością i zapalczywością, kopnął zwisającą głowę trupa, urywając ją do końca. W tle słychać był kopyta uderzające o ostatniego z przeciwników.


***

Bazrak otrzepał posokę z topora i przetarł stal o szmatę, która mogła niegdyś być strażnikiem. Kątem oka obejrzał martwego szlachcica. Szkoda. No, prawie szkoda. Krasnolud minął Emilię i podszedł do martwego kapitana. Gleba naokoło była zbryzgana plamami krwi i zastygniętymi kałużami, a martwi leżeli tak, jak padli. Nad traktem unosił się odór nagłej, świeżej śmierci.

- Szkoda. - rzekł krótko. - Był dobrym piratem, ale kiepskim kapitanem. Rapier, sygnet i to złoto dorzućcie do wspólnego skarbczyka, migiem.

Krasnolud nachylił się nad martwym kapitanem i przez chwilę stał cicho, po czym zwrócił się do kompanów.

- Byłem szyprem. - rzekł tylko. - Znacie mnie. Byłem piratem, gdy wy obsrywaliście waszą zęzowatą niańkę. Z Mathiasem i Gunterem już trochę żegluję i wiedzą, że jestem lojalny, uczciwy, dbam o kompanów. I nie oszukuję w karty. Zazwyczaj. Wysuwam swą kandydaturę na kapitana. Sprzeciwicie się?
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 26-04-2015 o 12:46.
Fyrskar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172