Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2015, 22:16   #122
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Naciągnij cięciwę, nałóż bełt, wyceluj, wystrzel, zabij. Naciągnij cięciwę, nałóż bełt, wyceluj... W teorii brzmiało dość łatwo i przyjemnie. W praktyce było dużo, dużo gorzej. Wóz może i był dobrym miejscem do ukrycia się, ale jednak przeładowywanie kuszy w pozycji leżącej było wymagającym zajęciem. A i celowanie było utrudnione, ponieważ konie nie miały zamiaru stać spokojnie, gdy dookoła nich latały śmiercionośne pociski, a ludzie wydawali swe ostatnie okrzyki bólu. Miało to negatywny wpływ na skuteczność Mathiasa, który doświadczalnie przekonywał się o różnicach między walką na wozie a na statku. Szczególnie w chwili, w której Gunter wystrzelił z rusznicy. Konie oszalały ze strachu. Inaczej nie dało się tego określić. Te, którymi cały dzień powoził Szrama, nie uciekły chyba tylko dlatego, że musiałyby ze sobą pociągnąć cały wóz. Na szczęście dla Bazraka, pirat uspokoił je, zanim przestały przejmować się dodatkowym ciężarem. Jednak przez zamieszanie ze zwierzętami stracił z oczu Friedę. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że dziewczyna walczy, czy raczej obrywa od ostatniego strażnika na polu walki. Nim zdążył zareagować, gnój już rzucał się do ucieczki. Szybkie chwycenie za – na szczęście naładowaną – kuszę, wycelowanie i cholerny bełt wbił się w drzewo, zamiast ciało uciekiniera... ale koń Ruya załatwił sprawę. Jak dla Mathiasa to trochę za dobrze. Odrobina tortur poprawiłaby mu humor, a tak co najwyżej mógł kopnąć w wóz, a to i nie za mocno, bo jeszcze czworonożnym bestiom się coś nie spodoba i odjadą z całym dobytkiem załogi.

Walka została zakończona zwycięstwem. Jednak było ono okupione zarówno ranami, jak i życiem piratów. Kapitan i bosman odeszli do krainy Morra. Po raz drugi w ciągu ostatnich 48 godzin trzeba było obsadzić te pozycje. Widać niosły ze sobą jakiegoś pecha lub – co gorsza – klątwę. Mathias jednak się tym teraz nie specjalnie przejmował. Niemal całą jego uwagę przykuła leżąca obok na wozie poraniona Frieda.
– No i masz. Teraz to ja się nad tobą poznę... znaczy się, zaopiekuję tobą. – zwrócił się do dziewczyny, z szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy. – Pokaż no to ramię, to ci jakiś prowizoryczny opatrunek założę.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline