Enea milczała, gdy Rankor rozpoczął szarżę. Wiedziała, że nie wściekłego wojownika już nic nie zatrzyma - ani argumenty jej czy Talei, tym bardziej zaś salwy z automatycznych karabinów wroga. Ruszyła więc bez słowa za towarzyszem, trzymając broń gotową do strzału - liczyła na choćby chwilowe odwrócenie uwagi wroga od niepanującego nad sobą Tenno. Jej pancerz, nieporównywalnie silniejszy od mizernych tarcz, powinien znieść kilka sekund ostrzału - oczywiście jeśli Enea pozostanie w ruchu... To zaś nie było takie pewne biorąc pod uwagę liczebność wroga. Plan był więc prosty - wpaść za Rhino do sali, ściągnąć lub obezwładnić strzałami tylu wrogów ilu się da a potem przejść do walki w zwarciu. Oby Telai zdążył włączyć się do walki, nim Grenieer skoncentrują się nad Enei bądź Rankorze - w przeciwnym razie przebudzenie z długiego, chłodnego snu okaże się tragiczną pointą szaleńczej eskapady trójki reliktów przeszłości...
// Bez mocy, przypominam - chyba, że walka ten szał wyzwala zawsze. Jeśli ostrzał przeciwnika okaże się celny i silny, Enea szuka osłony i ostrzeliwuje się zza niej ze strzelby - czekając oczywiście, aż przeciwnik podejdzie na rozsądną odległość. |