Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2015, 11:19   #15
Kaeru
 
Kaeru's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumny
Thorendil i Ellethiel


Podziwiał obłoczki pary wylatujące z jego ust, które tworzyły kształty. Widział jabłuszko, wóz kupiecki, drzewko… przez chwile nawet znajomy mu z domu dzban!
Jednak nawet ta drobna radość nie potrafiła stłumić niepokojącego uczucia. Jego ręka powędrowała bezwiednie do sztyletów. Czy tam, we mgle, było zło? Jeśli było, to musieli się przed nim bronić, nie mogli go do siebie dopuścić. Jeśli zło ich dopadnie i oni też zachorują na zło… Czy zazłony Ellethiel będzie chciał zrobić krzywdę Thorendilowi?
I dlaczego, na Seldarie, o tym pomyślał?
Złe przeczucia i złe wspomnienia napłynęły, niczym lodowate tsunami, rujnując spokój Thorendila. Wbrew temu czego można by oczekiwać druidowi zrobiło się nagle cieplej, wrecz zawrzał z gniewu. Ktoś śmiał zaburzyć spokój jego domu. Niewybaczalne!
Ruszył przed siebie, nie potrzebował wzroku by trafić do miejsca do którego się kierował. Jego serce znało drogę. Z każdym krokiem narastały w nim obawy i gniew. Słuszny, sprawiedliwy gniew, na nowo rozpalał zdawałoby się zapomniane już emocje. Thorendil w duchu szykował się do wojny… kolejnej wojny. Tym razem jednak nie miał zamiaru nikogo stracić.
Ellethiel podąrzył za elfem, pilnując się jego pleców. Thorendil wyglądał na faceta, który wie co robi, a w takim towarzystwie pół elf czuł się zdecydowanie pewniej. Jeśli umrą to chociaż w dobrym towarzystwie!
Umierać? Ale dlaczego? To absolutnie wykluczone, nie ma takiej możliwości! Ellethiel ma jeszcze coś do zrobienia!
- Gdzie idziemy? Powiesz mi? Albo nie, czekaj! Sam zgadnę! Czy to… jeziorko? Nie, nie, domek! Zdecydowanie domek! Twój?
Gadanine tego uszatego nieporozumienia druid zignorował niemal całkowicie. Ot coś brzęczało za nim. Teraz miał ważniejsze problemy niż pocieszanie młodego. Teraz musiał wiedzieć na pewno!

Thorendil ruszył do miejsca tak przecież mu znanego, tak ważnego, że nie mogło być mowy, aby go nie znalazł… niezależnie od tego, co się stało. Musiał tam dotrzeć i poznać prawdę, jakakolwiek by nie była. Musiał.
Nagle stracił pewność, co do kierunku.
Przecież wiedział, przecież to czuł! Gdzie iść, gdzie iść! Mgła zdawała się kpić z druida i jego starań. To było przecież niemożliwe! Tak nie mogło być! Nie mógł zgubić drogi do tego miejsca! Czy natura mogła się sprzysiąść przeciw niemu, jej obrońcy?

Ellethiel z każdym krokiem czuł narastającą obawę. Starał się nie stracić z oczu Thorendila, ale chwilami wydawało mu się, że nie jest w stanie przez mgłę go wypatrzeć, a to zasiewało w nim ziarna paniki. Nawet kiedy już zobaczył druida nie mógł się pozbyć kiełkującego strachu. Co jeżeli zagubi się w tej mgle? Co jeżeli nie znajdą się, jeżeli pół elf zostanie tu sam?
Ta myśl napełniała go niepokojem. Co zrobi sam? Gdzie pójdzie? Będzie się tułał po lesie, aż ktoś go znajdzie? Przecież dopiero co spotkał nowego towarzysza!
- Ej, ej, ej! - zawołał Ellethiel podbiegając do Thorendila. Złapał się go za pas, żeby być pewnym, że się nie rozdzielą. Musiał nawet zacząć truchtać, żeby dotrzymać mu kroku. Jakie on ma długie nogi! A jaki on jest wysoki! Jak drzewa!


Czaiły się wszędzie dookoła. Cienie przeszłości, złe przeczucia. Zasłaniały drogę i omamiały umysł. Jednak sługa natury nie był przeciw nim bezbronny. Lata temu już walczył z podobnym złem, tym razem był przygotowany.
- Ty który czówasz nad odwiecznymi cyklami, Wielki Dębie, Źródło Wielkiej Rzeki Życia, daj mym oczom bystrość jakiej nie posiadł nikt. - Krótkie i proste zaklęcie pozwoliło mu dojrzeć niewidoczne śmiertelnym żyły mocy. Wiedział jak nazywali je biegli w sztukach tajemnych, Splot. Skupił się na swym nowym zmyśle szkając zakleć i wrogich mocy które odpowiadały za tą nienaturalną mgłę.
To, co zobaczył przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Wokół zajarzyło się, jakby magia zaklęć i mocy była wszędzie, ale nigdzie nie umiał znaleźć jej źródła. Ona ich otaczała.
- Niedoczekanie wasze! - Pogroził niewidocznemu sprawcy swych klopotów po czym niby dziki kot zaczął drzeć pasma splotu otaczającej ich mgły.
Ellethiel nie wiedział co zrobić z elfem, który wydawał się rozmawiać z wyimaginowanymi przyjaciółmi. Po chwili namysłu poklepał go pocieszająco po ramieniu.
- Spokojnie, oni pewnie tylko żartowali.
Wszystko wydawało się iść dobrze, a mgła na chwilę przerzedziała, aby jedynie po chwili znowu pojawić się w miejscu, z którego ją wypędzono.
- Co?! - Druid irracionalnie zdenerwował się na pół elfa jednocześnie zdając sobie sprawę z jego obecności. - A co ty tu robisz? Nie zostaleś przy drzewie?
- Pewnie, że nie! W tej mgle możemy się pogubić!
Jakim trzeba być zamyślonym, żeby nie zauważyć jak ktoś cię łapie za pas! Ale to nic! Ellethiel mimo to polubił Thorendila. To nie grzech być czasem nieuważnym, prawda?
No i pieknie, wiec to wykluczało kolejny pomysł jaki przyszedł Thorendilowi do głowy. Z pół elfem na karku nie bedzie mógł wzbić się w powietrze by przelecieć ponad tymi dziwnymi oparami a samego go nie zostawi… badź co bądź ale jest za niego odpowiedzialny.
- Idziemy dalej. - Oznajmił, bo przecież w końcu gdzieś dojść muszą.

Pierwsze do czego dotarli okazało się być drzewem, ale nie dumnym dębem, a jedynie na wpół umarłą sosną, wyżartą przez szkodniki, wypaloną ogniem, złamaną wiatrem. Niczego takiego Thorendil nie kojarzył w okolicy swej wioski, a na pewno nie w samym jej środku. Wiatr szumiał melodię przywodzącą na myśl śmierć, a martwa sosna śpiewała pieśń żałobną.

Gdzie byłeś, gdzie byłeś?

Rozległ się cichy szept.

Thorendil odwrócił się w stronę półelfa po części by sprawdzić czy to młodzik się wygłupia, po części by sprawdzić czy też słyszał słowa.
- Chy...chyba masz z kimś do pogadania… - stwierdził pół elf odsuwając się o krok od swojego towarzysza. Dla Ellethiela było oczywiste, że to do druida zostały skierowane te słowa. To drzewo przemówiło? Czy może wyimaginowani przyjaciele elfa? “Nie, zaraz, chwilkę” - pół elf dostrzegł wyraźną lukę w swoim myśleniu. “Wyimaginowani przyjaciele nie mówią”.
- Rodrygu to ty przyjacielu? - Druid spróbował fortelu, wiedział już, ze ktoś bawi się jego umysłem jednak najwyraźniej nie miał dostępu do pamięci gdyż wówczas bez problemu mógłby odnaleźć ten jedyny głos który potrafiłby całkowicie go zniewolić.
Rozległ się śmiech dziecka, który zdawał się okrążać Thorendila. Trwało to krótko, bo nagle ucichł, a głos odezwał się ponownie:

Błogosław tę mgłę. Nie chciałbyś, aby jej nie było ty, który opuszczasz swoich w potrzebie.

- A założymy się? - Zapytał druid z przekąsem.

Ellethiel poczuł, jak lodowaty wiatr obmył jego twarz i usłyszał coś niby szept posłany wprost do jego ucha.
Przez moment głos nie odpowiedział druidowi, a mgła zdała się gęstnieć. Dopiero po chwili Thorendila, i tylko jego, doszły ciche słowa.

- A nie najlepszy to powód? - Czyżby się go bali? Ktokolwiek odpowiadał za mgłę, czyżby chciał uniknąć konfrontacji? - I nie mgłę a tego kto za nią odpowiada, tylko głupiec obwinia broń miast tego kto ją dzierży.

Delikatnie mówiąc “skołowany” Ellethiel rozejrzał się wokół siebie, zrobił nawet obrót, spojrzał pod swoje stopy i w górę. Odkąd zdecydował się opuścić na jakiś czas rodzinny dom jego życie zrobiło się znacznie trudniejsze. Ale to teraz nieważne.
Stanął między Thorendilem a sosną, starając się zwrócić na siebie uwagę druida.
- Chodźmy już stąd, dobrze? Proszę.

Myśl była kuszaca lecz odejść nie wyjaśniwszy wszystkiego było nie do pomyślenia dla Thorendila.
- Odejdziemy, gdy dowiem się o co w tym wszystkim chodzi. Nie pozwolę by ktokolwiek bezkarnie czynił zamachy na mój dom! - Stopniowo jego głos był coraz głośniejszy i wrzał w nim coraz większy gniew. - A teraz bądź łaskaw się przedstawić skoro już tak miło sobie rozmawiamy.

Następne słowa dotarły do uszu Thorendila i Ellethiela szumem wiatru, niby kpiącym szeptem, niknącym tak szybko, że mogli się zastanawiać czy naprawdę je słyszeli.

Aillesel Seldarie...
 
Kaeru jest offline