Najemnik był bardzo praktyczną osobą, nauczył się nie przywiązywać do sprzętu już w czasie jego służby w wojsku Republiki. Mimo to poczuł lekkie ukłucie żalu gdy doczołgał się do swojego miecza, wyciągnął go z nieaktywnego droida i schował go do pochwy. Być może robił to po raz ostatni. Przez jego umysł przetoczyła się fala wspomnień, w tym misji na której zdobył to cacko. Mandalorianie znali się na broni. Arkanianin szybko zlustrował arenę w poszukiwaniu stosownej kryjówki, na pewno nie mógł schować swojej broni pod którymś z trupów, czy też droidem.
Wśród kanonady wystrzałów zaczął zdzierać z siebie resztę ekwipunku, pancerz, granaty, standardowy republikański blaster, wszystko musiało tutaj zostać. Zadbał jednak o to by wszystko nie leżało na kupce, a już broń Mocy w pobliżu szybu wentylacyjnego, ktoś z pewnością dodałby dwa do dwóch. Z wysłużonego egzoszkieletu wyciągnął chip z resztą jego kredytów, a w drugą dłoń wziął granat rozpryskowy. Mógł mu się jeszcze przydać. Mocno szarpnął kratę wentylacyjną i wszedł się do tunelu głową w dół. Jego maska natychmiast się dostosowała do panującego tu natężenia światła, pozwalając Zhar-kanowi na perfekcyjne widzenie w ciemnościach. Zaczął czołgać się do przodu, póki żył nie miał najmniejszego zamiaru się poddać. |