- Żyję i tak, wiem - wycharczał siadając. Odruchowo zgarnął miecz. Wstał i nagle złapał swego wybawcę za ramię i obwisł na nim. - Nie wiem co to za towar mi dałeś, ale wali po czerepie. - wymamrotał.
Sięgnął do pasa i wydobył symulant, wbił w udo i zaaplikował cała dawkę. Przejaśniło mu się w głowie, ale nogi dalej miał słabe. - Jeden siedział tam w pokoju - wskazał ruchem głowy drzwi. - Kropnąłeś go?
Popatrzył na zabitych czy któryś z nich nie miał czegoś co postawiło by go na nogi. - Musisz mi pomóc iść, wskażę ci drogę. |