Jedna z głów ogra spojrzała na orka, kiedy druga wciąż była wpatrzona w Vuvo. W końcu obie zamrugały oczami i Rankor sięgnął po jedną ze swoich maczug. Przyjrzał się jej dokładnie obracając w dłoniach i głowił się, jak u licha miałby tu nałożyć truciznę. Poza tym lubił swoje maczugi i sam nie chciał się otruć.
Wstał z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
- To zaraz wrócę.
Odszedł w poszukiwaniu na targowisku oliwy, starych powrozów i czegokolwiek, co mógłby wykorzystać z pomocą maczugi jako ogromną pochodnię. |