Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2015, 08:37   #42
Redone
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Aż do samego rana Sinarze śniły się koszmary. Z ciemności nagle wyłaniały się pazurzaste łapy i próbowały ją chwytać, ale ona była tuż poza zasięgiem ich chwytu. Zostawiały na jej skórze tylko ciemne szramy gdzie udało im się jej dotknąć. Nie mogła drgnąć ani ruszyć się w żadnym kierunku bo natychmiast wpadłaby w te ohydne łapska. Byłą w potrzasku, w pułapce z której nie da się wyzwolić. Oczy co chwilę nabiegały jej łzami, a wołanie o pomoc nie przynosiło rezultatu.

Ocknęła się nagle bo ktoś zahaczył jej posłanie przechodząc przez spichlerz. Poczuła że łzy w jej śnie wcale nie były wymysłem jej wyobraźni, ale rzeczywiście dwie cienkie strużki powoli spływały po jej twarzy. Podniosła się i wytarła oczy, na szczęście chyba nikt nie zauważył. Niektórzy już wstali, inni jeszcze spali. Sama wstała i ruszyła do pobliskiego strumyka by choć trochę się obmyć. Po drodze witała wszystkich skinieniem głowy lub krótkim dzień dobry. Wioseczka budziła się do życia.

Sinara nie spodziewała się poczęstunku, ale widać chyba zasłużyli na śniadanie, bo mieszkańcy uraczyli ich zupą. Smakowała cudownie po trudach podróży i ostatniej nocy. Zastanawiała się co będą jedli później, ale pewnie Evan coś zarządzi. Był odpowiednim mężczyzną na odpowiednim miejscu.

Gdy wszyscy zebrali się by przeprowadzić przesłuchanie, Sinara również stanęła w pobliżu by usłyszeć co będzie mówił kobold. Gdy jednak usłyszała, że te biedne stworzenia nie mogą zostać draśnięte, nie wytrzymała i wyszła. Wmawiała sobie, że wścieka się na tak gorliwą obronę koboldów, ale tak naprawdę powód był inny. Sinara czuła się po prostu nieprzydatna.

Wczoraj długo jej zajęło zanim podniosła się z siennika i znalazła kuszę. Zanim rozeznała się w sytuacji było już właściwie po wszystkim, kompletnie się nie przydała w czasie walki. Gdy w końcu miała szansę się przydać i pomóc z wnykami, również zawiodła. Teraz trwało przesłuchanie, a ona nie miała by chyba takiej siły woli by patrzeć na jakieś tortury. Z resztą wiedziała też, że inni wymyślą lepsze pytania, które można by było zadać jeńcowi. Ona w takim razie postanowiła przydać się gdzie indziej.

Wykonała coś w stylu małego patrolu po siole i okolicy, gdzie odbyła się walka. Spytała, czy może przejrzeć rzeczy, które ściągnęli z koboldów. Sprawdziła, czy w miejscu walk nie pozostały jakieś ślady i wskazówki, które mogły pomóc w ich sprawie. O ile było to możliwe, prześledziła kawałek ich drogi ucieczki z wioski, ale tyle tylko by upewnić się w którą stronę odeszli, nie chciała oddalać się od wioski, wiedziała jakim niebezpieczeństwem to grozi. Stąpała też ostrożnie, wypatrując pułapek pod nogami. Może uda jej się na coś trafić i w końcu do czegoś by się przydała.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline